To było pełne zachwytu "och i ach" świata technologii, które szybko stało się jękiem zawodu i szyderczym śmiechem. Samsung przełknął tę żabę, pozbierał się, poprawił i znów zaprezentował światu swój gwiazdorski smartfon - składany Galaxy Fold, Pierwszy Tego Imienia, który wprowadza na rynek zupełnie nową kategorię smartfonów.
Smartfon zaliczył potężny falstart. Już w zeszłym roku pisaliśmy o premierze składanego smartfona Galaxy Fold. Jak raz świat technologii był jednomyślny w zachwycie. A potem się zaczęło.
Pierwsze egzemplarze wysłane do testów łamały się po jednym dniu, a miały wytrzymać setki tysięcy otwarć i zamknięć. Do tego Samsung nie zakomunikował użytkownikom pewnych nieoczywistości, jak choćby fakt, że przypominająca zwykłą fabryczną folię ochronną osłonka była integralną częścią ekranu, której zerwanie może go uszkodzić. A co robimy ze świeżo wyjętym z pudełka smartfonem? No właśnie.
Premierę i oczekiwania firma musiała schować do kieszeni i poprawić wady fabryczne odpowiedzialne za całe to zamieszanie. Pisaliśmy w INNPoland.pl o tym, jak Samsungowi udało się zagiąć ekran.
Samsung naprawił wady konstrukcyjne, dodał specjalne zaczepy u góry, w miejscu łączenia, wzmocnił zewnętrzne ramki, konstrukcja wygląda teraz solidniej, niweluje tę obawę przed dotknięciem, by nie zepsuć. Wzmocniony i lepiej dopasowany do całości został też tylny zawias.
Złamanie się zrosło
Galaxy Fold po niecałym roku wraca do gry, z której wypadł przedwcześnie. Podtrzymuję swoją pierwotną opinię. Ten smartfon jest fenomenalny. W zasadzie już samo rozkładanie i składanie to zupełnie inny wymiar doświadczenia i frajda sama w sobie. A co dopiero w połączeniu z resztą.
Mam trudności ze wskazaniem, do czego ja bym go w zasadzie potrzebował, oprócz tego, że wyglądałby bajerancko. Ale też na tym, cynicznie mówiąc, zbudowany jest świat technologii (zwłaszcza po marketingowej stronie) - na tworzeniu potrzeb za użytkowników, powiedzenia im, czego chcą, zanim sami na to wpadną. Przyznam, tak długo czekałem na większy przewrót w świecie smartfonów, że ten telefon mnie zachwycił. Myślę, że jego główna funkcjonalność, czyli multitasking - 3 aplikacje otwarte jednocześnie - to coś, co na razie mi niepotrzebne, ale szybko bym docenił tę wygodę.
5G, 5G i jeszcze raz 5G
Istotnym wątkiem jest tu "5G ready", innymi słowy - smartfon będzie sprzedawany w wersji obsługującej sieć 5G. W Polsce wciąż jesteśmy na etapie bzdurnie spiskowych i jałowych debat na temat 5G, ale to nadchodzi, podoba nam się czy nie. I kompletnie przetasuje rynek, jaki znamy.
Jak? Możemy zgadywać, tylko zgadywać, czasem coś przypuszczać. Spójrzmy z innej strony. Gdy wnieśliśmy komunikację na całkiem nowy poziom z siecią 3G, była dla nas wystarczająca. Sprawdzaliśmy maile na komórkach, otwieraliśmy proste stronki i to nam wystarczało. Po co komu wtedy było jakieś tam LTE, kto sobie wyobrażał nielimitowane plany internetu mobilnego czy dostęp do tylu różnych treści, bez których dziś obchodzić się nie tyle nie możemy, co nie chcemy?
Na targach IFA w Berlinie mocno podkreślono istotę 5G. I Samsung pochwalił się też sprytnym zabiegiem. Nie zostawił 5G ready tylko w niedostępnych dla zwykłych ludzi smartfonach. Zaprezentował też nowego Samsunga A90, świetnego przedstawiciela średniej półki cenowej z funkcją 5G ready.
Infinity Flex
Samsung zapowiedział, że poprawiony Galaxy Fold z ekranem Infinity Flex trafi do sprzedaży w Korei już 6 września, od 18 września trafi do Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Singapuru, niedługo później do USA. O polskich premierach tradycyjnie nic nie wiadomo, bo też to nie do końca telefon na nasz rynek. To urządzenie dla entuzjastów przez duże "E", obwarowane ceną przez duże "C". Co prawda firma nie podała dokładnych cen, ale mówimy tu o sprzęcie w okolicy 2 tys. dol.
Co nowego w "nowym-starym" Foldzie? Samsunga można lubić lub nie, niezależnie od wektora tej emocji, jedno mu oddać trzeba – ekrany, jakiegokolwiek rodzaju, to jego mocna strona i absolutnie światowa ekstraklasa. To on pierwszy zaprezentował technologię AMOLED, to on pierwszy zagiął rogi ekranów w Galaxy S6, by później jeszcze bardziej je zawinąć w Note9, zmniejszając jednocześnie ramki. Aż w końcu pojawił się on - ekran Infinity Flex, na którym Samsung chce zbudować tę nową kategorię produktów. Na Foldzie wygląda świetnie, jego obsługa to dość niecodzienne doświadczenie, ale jest też szalenie intuicyjna, szybko można się przyzwyczaić.
Fold po złożeniu to może i gruby, ale wąski i wysoki, a przez to dość zgrabny smartfon. Ekran 4,6 cala (21:9) w rozdzielczości 1680x720. Po rozłożeniu mamy już tablet - 7,3 calowy ekran w proporcjach 4,2:3 o rozdzielczości 2152x1536. Dalej to już wysokopółkowa klasyka Samsunga znana z serii Galaxy S czy Note - bateria powyżej 4000 mAh, szybkie ładowanie, 12 GB RAM i do 512 GB pamięci wbudowanej, wysokiej klasy aparaty, co znamy z bardziej rozpowszechnionych serii Samsunga.
To całkiem nowa kategoria produktów. Przyjęta bardzo ciepło, ale też nie jest przez nikogo żarliwie rekomendowana. Trudno się dziwić, to dopiero początki, a próg wejścia do tej zabawy jest wysoki. Świat technologii się zatrząsł, bo mocno wiało na nim nudą. Abstrahując też od nudy, rozkładany ekran prawdopodobnie pozwoli na znacznie więcej niż wielozadaniowość na jednym ekranie. Po prostu jeszcze na to nie wpadliśmy.