Reklama.
Sporny podatek cyfrowy
Jak donosi „Rzeczpospolita”, mimo wzajemnego poklepywania się po plecach Mike'a Pence'a i Andrzeja Dudy i ustalenia kwestii spornej daniny, Ministerstwo Finansów wciąż nad podatkiem cyfrowym pracuje.
Jak donosi „Rzeczpospolita”, mimo wzajemnego poklepywania się po plecach Mike'a Pence'a i Andrzeja Dudy i ustalenia kwestii spornej daniny, Ministerstwo Finansów wciąż nad podatkiem cyfrowym pracuje.
– W projekcie ustawy budżetowej na 2020 r. nie zostały zapisane wpływy z tzw. podatku cyfrowego. W tym zakresie kontynuujemy dyskusje na forum unijnym oraz OECD. Trwają również wewnętrzne prace analityczne – wyjaśnia biuro prasowe resortu w odpowiedzi na pytanie dziennika.
Niekonsekwencja w polskim rządzie
Rządowe miotanie się w decyzji dotyczącej daniny od technologicznych gigantów, które jest olbrzymim faux pas wizerunkowym w relacji Polska-Stany Zjednoczone (jeśli jakieś obietnice w tej kwestii rzeczywiście padły), nie jest dla polskich ekonomistów zaskoczeniem.
Niekonsekwencja w polskim rządzie
Rządowe miotanie się w decyzji dotyczącej daniny od technologicznych gigantów, które jest olbrzymim faux pas wizerunkowym w relacji Polska-Stany Zjednoczone (jeśli jakieś obietnice w tej kwestii rzeczywiście padły), nie jest dla polskich ekonomistów zaskoczeniem.
– Dla mnie, jako obserwatora polityki podatkowej, to, że rząd jest bardzo niekonsekwentny, nie jest niczym nowym – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Według specjalisty przykłady niekonsekwencji za kadencji obecnej władzy się mnożą.
– To między innymi limit 30-krotności, o którym mówiono wiele razy, który znikał i pojawiał się i który w obecnym budżecie jest, ale jeszcze nie został uchwalony. Również test przedsiębiorcy - rząd najpierw go ogłosił, potem zarzekał się, że go nie będzie – przypomina.
– Teraz można przypuszczać, że zostanie wprowadzony tylnymi drzwiami, bo jak limit 30-krotności zostanie zniesiony, to różnice w opodatkowaniu pracy na etacie i samozatrudnienia będą tak duże, że trzeba będzie jakoś hamować ucieczkę ludzi na samozatrudnienie. Pod niekonsekwencję rządu można podpiąć również podatek handlowy i teraz podatek cyfrowy – zauważa.
O obietnicy danej Mike'owi Pence'owi najwyraźniej nie słyszał również premier Mateusz Morawiecki. Komentując kwestię daniny pobieranej od gigantów technologicznych w czwartkowej rozmowie z portalem money.pl, wspomniał, że polski rząd walczy z rajami podatkowymi, jakie tworzą dla siebie takie firmy.
– Firmy międzynarodowe muszą płacić podatki uczciwie tam, gdzie robią biznes – zapowiedział. – Polska była pierwszym krajem, który 3-4 lata temu zaczął głośno krzyczeć, że raje podatkowe to piekło dla społeczeństw, a raj tylko dla nielicznych. Wahadełko przesuwa się powoli, ale w dobrym kierunku – dodał.
Kropla w morzu
Jak zauważa Aleksander Łaszek, wpływy z podatku cyfrowego są niczym kropla w morzu. - Z punktu widzenia finansów publicznych nie jest to coś bardzo istotnego. W 2019 roku wpływy podatkowe wyniosą ponad 800 miliardów złotych. Podatek cyfrowy miał przynieść 217 milionów, a to kwota rzędu 0,02 procenta. Podatek od cyfrowych gigantów nie jest zbyt ważny gospodarczo, ważniejszy jest politycznie – wskazuje.
Jak zauważa Aleksander Łaszek, wpływy z podatku cyfrowego są niczym kropla w morzu. - Z punktu widzenia finansów publicznych nie jest to coś bardzo istotnego. W 2019 roku wpływy podatkowe wyniosą ponad 800 miliardów złotych. Podatek cyfrowy miał przynieść 217 milionów, a to kwota rzędu 0,02 procenta. Podatek od cyfrowych gigantów nie jest zbyt ważny gospodarczo, ważniejszy jest politycznie – wskazuje.
– Powstaje pytanie, jaka branża zostanie "opodatkowana" w następnej kolejności. Ten rząd raczej nie opodatkuje węgla i górników, ale wybiera tych, którzy mają pieniądze, za głośno nie krzyczą i są nielubiani – kwituje specjalista.