Publiczna chmura obliczeniowa, skupiająca m.in. wrażliwe dane polskich firm i tworzona właśnie przez rodzimy rząd, może być łatwo dostępna dla amerykańskich służb. Wszystko z powodu partnerstwa zawartego przez polskich rządzących z koncernem technologicznym ze Stanów Zjednoczonych.
Zagrożenie dla prywatności polskiego biznesu
Oprócz banku PKO BO czy Polskiego Funduszu Rozwoju, jednym z partnerów strategicznych Operatora Chmury Krajowej (OchK) został Google. Choć z jednej strony współpraca jest ogromną szansą dla polskiego biznesu, ponieważ ułatwi wdrażanie i wykorzystanie potencjału, jaki oferują zaawansowane technologie chmury obliczeniowej, z drugiej wiąże się z niebezpieczeństwem prywatności Polaków.
Jak podaje Michał Duszczyk z „Rzeczpospolitej”, Google budujące centra danych nad Wisłą może być „tylnymi drzwiami” do polskich danych dla władz amerykańskich. Sankcjonują to kontrowersyjne regulacje Cloud Act, czyli ustawa o „legalnym wykorzystaniu danych za granicą”.
„Zgodnie z nią Waszyngton, bez potrzeby zawierania bilateralnych porozumień z innymi krajami, może obligować amerykańskich operatorów chmury do udostępnienia gromadzonych tam danych klientów. Wystarczy, że np. FBI takie żądanie umotywuje względami bezpieczeństwa. Dotyczy to chmur nie tylko Google’a, ale też Amazona czy Microsoftu” – czytamy w dzienniku.
Adwokaci w rozmowie z gazetą zauważają, że Polsce niezbędna jest w tym wypadku umowa bilateralna. Bez niej nasz kraj nie ma szans zawetować przeciwko amerykańskim przepisom. Jak wskazują, nawet taki gigant technologiczny, jak Google, nie może odmówić amerykańskiej władzy, gdy ta zażąda dostępu do polskiej bazy.
Google obiecuje prywatność
Z drugiej strony Adam Malczak, menedżer ds. komunikacji w Google, przekonuje, że firma stanowczo broni prywatności danych klientów, a wszystkie informacje przechowywane i przetwarzane w Google Cloud są bezpieczne.
– Udostępniamy klientom narzędzia zarządzania i monitorowania dostępu do tych danych. Mogą też wybierać spośród wielu różnych sposobów szyfrowania, w tym takich, gdzie Google nie ma w żadnym momencie dostępu do kluczy umożliwiających ich odszyfrowanie. Żaden rząd nie ma też dostępu do danych za pośrednictwem tzw. backdoora – podkreśla w rozmowie z „Rz”.
Chmura informacyjna jest z jednej strony błogosławieństwem, z drugim może stanowić realne zagrożenie dla prywatności użytkowników. Wystarczy spojrzeć, w jaki sposób funkcjonuje w Chinach, które zostały okrzyknięte najbardziej orwellowskim krajem na świecie.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, niedawno zaprezentowały cud inwigilacyjnej techniki - kamerę 500 MP wspartą mocą obliczeniową chmury - może na jednym ujęciu złapać tysiące twarzy, jednocześnie analizując je w poszukiwaniu konkretnych jednostek. Chiny są najbardziej inwigilowanym krajem na świecie.