Z wypiekami na twarzy wypatrujecie nowych informacji o misjach kosmicznych, które zabiorą człowieka z powrotem na Księżyc, a następnie na Marsa? I dobrze, bo będą to efektowne pokazy tego, do czego zdolny jest człowiek, jeśli tylko mu na czymś zależy. Ale prawdziwe postępy w nauce dokonywać się będą dzięki misjom bezzałogowym, które obserwować będziemy z powierzchni Ziemi. A tych w najbliższych latach będzie całe zatrzęsienie.
O to, jak w najbliższych latach będzie wyglądała eksploracja kosmosu, pytam Jacka Kosiecia, prezesa Creotech Instuments, jednej z czołowych polskich firm z sektora kosmicznego. Nie ma on żadnych wątpliwości co do tego, że w ostatnich latach rozpoczął się drugi wyścig kosmiczny. Tym razem jednak biorą w nim udział nie tylko USA i Rosja, ale też masa innych krajów – jak również prywatne firmy.
Człowiek na Księżycu
– Ten wyścig w dużym stopniu zdefiniuje, jak wyglądać będzie nie tylko kolejna dekada podboju kosmosu, ale najprawdopodobniej kilka kolejnych dekad. Oznacza to, że obok misji naukowych i komercyjnych będziemy świadkami bardzo widowiskowych, choć często wątpliwych z punktu widzenia rozwoju nauki, a przy tym bardzo kosztowych, kosmicznych przedsięwzięć takich jak powrót człowieka na Księżyc lub załogowe loty na Marsa – mówi Kosiec.
Księżycowy projekt NASA nie jest jedynym, nad którym trwają prace. Swoich obywateli chcą tam wysłać również Chiny, Rosja czy Japonia. Ale takie programy to dzisiaj przede wszystkim kwestia prestiżu.
Szef Creotech przyznaje, że trudno o bardziej medialny temat niż załogowe misje kosmiczne. Ale równocześnie dodaje, że dzisiaj to nie te programy przesuwają granice naszej wiedzy o świecie i są źródłem prawdziwych innowacji technologicznych.
– Człowiek wylądował na Księżycu pół wieku temu i jego ewentualny powrót na Srebrny Glob będzie raczej sukcesem prestiżowym i powodem do narodowej dumy, niż osiągnięciem naukowym czy technologicznym – stwierdza. – Prawdziwy potęp dokonuje się gdzie indziej, a składają się na niego większe i mniejsze naukowe misje kosmiczne oraz projekty zmierzające do komercyjnego wykorzystania pozaziemskich zasobów – dodaje Kosiec.
Lodowe księżyce Jowisza
Gdzie takie misje zmierzają? Na przykład na księżyce Jowisza. Już w 2022 startuje w tym kierunku europejski projekt JUICE, w którym zresztą uczestniczy m.in. Creotech Instruments.
– Misja JUICE ma badać Jowisza i jego największe satelity: Io, Europę, Kallisto i Ganimedesa. Na ich powierzchni znajduje się lód, a naukowcy podejrzewają, że panujące na większej głębokości warunki, w tym obecność wody w stanie ciekłym, mogą być dogodne dla powstania życia – opowiada Jacek Kosiec.
Naukowcy chcą sprawdzić jakim cudem w tak wielkiej odległości od Słońca wciąż może znajdować się woda w stanie ciekłym. Mają oczywiście swoją hipotezę, którą sonda JUICE przetestuje.
– Otóż, potężny Jowisz tworzy ze swoją gwiazdą unikalny układ grawitacyjny. Masa Jowisza jest tak wielka, że zakłóca grawitację jego satelitów. Według matematycznych modeli, opracowanych przez naukowców, prowadzi to do rozciągania i kurczenia się największych księżyców planety. Powstałe tarcie może "rozgrzać" ich jądra do sprzyjających temperatur – stwierdza Kosiec.
Życie na Marsie
Z kolei misja ExoMars – czyli wspólny projekt Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i rosyjskiej agencji Roskosmos – poszukuje śladów życia na Marsie.
– Po orbicie Marsa krąży sonda zaopatrzona w zaawansowaną kamerę wykonującą zdjęcia powierzchni Marsa w wysokiej rozdzielczości. Przy jej użyciu fotografowane są formacje skalne wiązane przez naukowców z emisją śladowych ilości gazów węglowodorowych. Te mogą być przejawem procesów geologicznych, którym podlega powierzchnia Marsa, ale mogą być także dowodem, że na Czerwonej Planecie istnieje lub istniało życie – opowiada Jacek Kosiec.
Wielki finał tej misji rozpocznie są już w przyszłym roku. Na Marsa wyruszy wówczas łazik Rosalind Franklin (nazwany imieniem współodkrywczyni struktury DNA). Rosalind będzie poszukiwała śladów życia dwa metry pod powierzchnią planety – według naukowców, pobieranie próbek z tej głębokości daje nadzieję na znalezienie materii organicznej, która uchroniła się przed promieniowaniem na powierzchni planety.
W stronę Słońca
– Uczestniczymy także w europejskiej misji PROBA-3. Jej celem jest pogłębienie naszej wiedzy o zewnętrznych warstwach atmosfery Słońca, czyli korony słonecznej oraz wpływie wiatrów słonecznych na ziemską atmosferę – dodaje Jacek Kosiec.
Nie jest to jedyna słoneczna misja, o której będzie głośno. Amerykańska sonda Parker wystartowała już w ubiegłym roku i od 15 miesięcy dzielnie pokonuje dzielącą ją od Słońca drogę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Parker będzie pierwszym stworzonym ludzką ręką urządzeniem, któremu uda się dotrzeć w bezpośrednie sąsiedztwo naszej gwiazdy – zatrzyma się siedem razy bliżej niż jakiekolwiek urządzenie wcześniej.
A nie jest to taka prosta sprawa. Choć w tym przypadku termin „bezpośrednie sąsiedztwo” oznacza odległość 6 mln kilometrów, to sonda została skonstruowana tak, aby wytrzymać temperaturę aż 1377 stopni Celsjusza – mniej więcej taką, jaka panuje we wnętrzu wulkanu. Do tego sonda Parker jest najszybszym pojazdem skonstruowanym przez człowieka: pędzi z prędkością 200 km/s.
Ale czego w sumie możemy dowiedzieć się z takiej misji? Naukowcy mają nadzieję m.in. lepiej poznać zjawisko wiatru słonecznego, czyli strumień gorącej plazmy pochodzącej z naszej gwiazdy, który wyznacza granice jej wpływu. Jest też tajemnica tego, dlaczego temperatura tzw. korony słonecznej jest kilka milionów stopni wyższa niż jego powierzchni, leżącej w końcu bliżej środka gwiazdy.
W kosmosie współpracujemy
Warto jednak zwrócić uwagę na wspólny mianownik tego wszystkiego: współpraca. Wielkich projektów kosmicznych po prostu nie da się dzisiaj wprowadzać w życie samodzielnie. Prywatne firmy zarabiają jako podwykonawcy dla agencji rządowych. Dane zbierane przez marsjański łazik NASA porównywane są z pomiarami prowadzonymi z orbity przez sondy ESA i Roskosmosu. W chiński program księżycowy zaangażowani są naukowcy z Polski.
– Najbliższa dekada będzie więc z jednej strony czasem wzmożonej rywalizacji kosmicznych potęg. Równocześnie jednak skala rzeczywistego postępu zależeć będzie jak nigdy dotąd od naszej woli i zdolności do współpracy. Wszechświat jest po prostu zbyt wielki, żebyśmy mogli go poznawać i eksplorować w pojedynkę – ocenia szef Creotech Instruments.