
Reklama.
Źródłem amerykańskiego problemu jest fiasko programu lotów kosmicznych przy pomocy wahadłowców. Miały one stanowić alternatywę dla rakiet nośnych – o tyle atrakcyjną, że wahadłowce były pojazdami wielokrotnego użytku – jednak po katastrofie promu Columbia w 2003 r. NASA stopniowo program ten wygasiła.
Ponieważ jednak USA uczestniczy w eksploatacji krążącej po ziemskiej orbicie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), trzeba było znaleźć alternatywny sposób na dostarczenie tam amerykańskich astronautów. Zlecenie to otrzymała w 2006 r. rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos – a od 2011 r., kiedy to Amerykanie już oficjalnie zamknęli program wahadłowców, stała się monopolistą.
Droga taksówka
Okazuje się, że jest to mocno intratny biznes. Jak wynika z raportu inspektora generalnego NASA, o którym pisze „Rzeczpospolita”, w ciągu 13 lat amerykańska agencja zapłaciła Rosjanom już 3,9 mld dolarów za transport astronautów.
Okazuje się, że jest to mocno intratny biznes. Jak wynika z raportu inspektora generalnego NASA, o którym pisze „Rzeczpospolita”, w ciągu 13 lat amerykańska agencja zapłaciła Rosjanom już 3,9 mld dolarów za transport astronautów.
Działa tutaj zresztą podobna zasada co w bardziej przyziemnych sprawach: od czasu wprowadzenia monopolu Roskosmos zaczął żądać za swoje usługi znacznie więcej pieniędzy niż wcześniej. Początkowo jedno miejsce na rakiecie Sojuz kosztowało Amerykanów „tylko” trochę ponad 20 mln dolarów. W ostatnich czasach jednak NASA musi za nie wysupłać już 86 mln dolarów.
Opóźnienia nowych rakiet
Amerykanie chcieliby już skończyć z tym kłopotliwym uzależnieniem, jednak cały czas opóźniają się prace nad nowymi rakietami nośnymi. Pracujące nad nimi Boeing i SpaceX Elona Muska miały dostarczyć gotowe produkty już dwa lata temu, ale nowych rakiet wciąż nie ma. Bardzo możliwe więc, że już niedługo NASA będzie musiała rozpocząć kolejne negocjacje z Rosjanami.
Amerykanie chcieliby już skończyć z tym kłopotliwym uzależnieniem, jednak cały czas opóźniają się prace nad nowymi rakietami nośnymi. Pracujące nad nimi Boeing i SpaceX Elona Muska miały dostarczyć gotowe produkty już dwa lata temu, ale nowych rakiet wciąż nie ma. Bardzo możliwe więc, że już niedługo NASA będzie musiała rozpocząć kolejne negocjacje z Rosjanami.