Dobry prezes nierzadko wart jest prawie tyle, co firma, którą prowadzi, żeby nie więcej. Ci kierujący ważnymi spółkami są pilnie obserwowani na Giełdzie Papierów Wartościowych przez czujnych akcjonariuszy. Nic dziwnego, że gdy prezes odchodzi - zwłaszcza niespodziewanie i wśród wątpliwych wyjaśnień - akcje firmy, którą do tej pory rządził, lecą na łeb, na szyję.
Najcenniejsi szefowie
Ostatnie opuszczenie przez Michała Krupińskiego fotela prezesa oraz odejście członków zarządu w Banku Pekao SA poskutkowało obniżeniem wyceny spółki w poniedziałek aż o 4,8 proc. To oznacza, że jej wartość z dnia na dzień stopniała o ponad miliard złotych.
Eksperci Martis Consulting, wyceniający polskich menedżerów i przywoływani przez „Rzeczpospolitą”, trochę się przeliczyli w swoim ostatnim raporcie, opublikowanym zaledwie kilka dni przed dymisją Krupińskiego. Wartość byłego szefa instytucji oszacowano na „jedyne” 511 mln złotych – o tyle miały spaść akcje Pekao, gdyby bank stracił ówczesnego prezesa.
Patrząc na to, jak zareagowała giełda, zapewne jeszcze większym tąpnięciem poskutkowałoby odejście Zbigniewa Jagiełły, prezesa PKO BP, jak zauważają analitycy. Najcenniejszy szef spółek na GPW wart jest prawie 1,3 mld złotych.
Na drugim miejscu uplasował się Paweł Surówka, którego odejście z firmy PZU kosztowałoby spółkę 895 mln złotych. Podium zamknął Michał Gajewski, szef Santander Bank Polska, który obecnie wyceniany jest na 771 mln złotych. W pierwszej piątce znaleźli się jeszcze Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego (578 mln złotych) oraz Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen (571 mln złotych).
Duża wartość, duże zarobki
Łączna wartość rop prezesów na warszawskiej giełdzie w ciągu ostatniego roku wzrosła o ponad 3,5 mld złotych. Jednak rzeczywistość i tak ostatecznie weryfikuje, jak wiele są warci dla swojej firmy i akcjonariuszy, co widać na przykładzie Krupińskiego.
Ich wartość idzie w parze z nierzadko astronomicznymi zarobkami. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, porównując wynagrodzenia prezesów do wynagrodzeń pracowniczych można dostrzec jak ogromna przepaść jest między nimi. Szefowie zarabiają nawet sto razy więcej niż ich pracownicy. Największa różnica jest tam, gdzie właściciel pełni funkcję prezesa.