W Wielkiej Brytanii głośno zrobiło się o pewnym bardzo specyficznym wynalazku: pochyłej toalecie, na której można przesiedzieć jedynie 5-7 minut. Ten przebiegły wynalazek ma m.in. skrócić kolejki do toalet publicznych. Część szalonych na punkcie produktywności pracodawców już zaciera ręce.
Pomysł jest zdradliwie prosty: chodzi o to, żeby po kilku minutach siedzenia na toalecie człowiekowi robiło się na tyle niewygodnie, że będzie czym prędzej z porcelanowego tronu uciekał. Brytyjczyk Mahabir Gill osiągnął ten efekt nachylając muszlę pod kątem 13 stopni.
– Pomysł wziął się z mojego osobistego doświadczenia. Zatrzymałem się stacji przy autostradzie, żeby pójść do toalety, ale okazało się, że jest tam wielka kolejka. Zacząłem się zastanawiać, co ludzie tam robią, zwłaszcza ci wychodzący z telefonami w ręku – tłumaczy w rozmowie z BBC Gill.
Korzystne dla zdrowia i dla pracodawców
Brytyjczyk złożył już wniosek patentowy, a swój wynalazek zaczął sprzedawać pod nazwą StandardToilet. Tłumaczy, że jego projekt ma być korzystny dla zdrowia, gdyż zbyt długie siedzenie na toalecie może np. sprzyjać powstawaniu hemoroidów.
Nie da się jednak nie zauważyć, że jego firma na swojej stronie reklamuje jeszcze jeden dodatkowy aspekt wynalazku, który może zainteresować wielu pracodawców. Mianowicie, chodzi o oszczędności.
– Badania przeprowadzane w przemyśle sugerują, że pracownicy spędzają w toaletach ok. 25 proc. czasu niż potrzeba – możemy przeczytać na stronie firmy. Mahabir Gill ocenia, że straty brytyjskich firm z tego tytułu sięgają ok. 16 mld funtów.
Jak łatwo się domyślić, reakcje na mediach społecznościowych nie są zbyt przychylne.
– Jeśli to prawda, jest to doskonały przykład tego, jaką pogardę ma współczesny kapitalizm do pracownika i w ogóle do istoty ludzkiej – skomentowała w rozmowie z BBC Hilary Gardiner, jedna z użytkowniczek krytykujących projekt.