Do towarów pierwszej potrzeby polskich konsumentów należą na przykład chleb, ziemniaki, olej czy masło, lecz od niedawna również... antybakteryjne żele do rąk czy mydło. Zainteresowanie tymi produktami tak ostatnio wzrosło, że producenci przestają nadążać z realizacją zamówień.
Zapasy polskich producentów zaczynają się wyczerpywać. Maseczki już stały się towarem deficytowym, a niedługo to samo może czekać żele antybakteryjne do rąk czy mydła, jak podaje portal forsal.pl na podstawie informacji uzyskanych od aptek i hurtowni.
– Zainteresowanie środkami czyszczącymi, takimi jak żele i mydła, wzrosło w stosunku do średniej sprzedaży nawet o kilkaset procent – informuje Piotr Kondraciuk, prezes spółki Polski Koszyk. Co więcej, jeśli wysoki popyt się utrzyma, może się okazać, że w ciągu kilku dni ten asortyment zupełnie zniknie z półek.
Potwierdza to Robert Janocha, farmaceuta z Mielca. Mężczyzna w rozmowie z portalem poinformował, że jego apteka zamówiła właśnie ostatnie sztuki płynów do dezynfekcji, z kolei producenci zaczynają sygnalizować, że nie mają już więcej na stanie. Produkcja zostanie wznowiona dopiero w kwietniu.
– Zauważyliśmy także wzrost zachorowalności na grypę. Sprzedaż leków przeciwwirusowych zawierających oseltamiwir znacząco wzrosła. W hurtowniach zaczęło ich także brakować. Niestety nikt o tym nie mówi – zauważa farmaceuta.
Polacy wykazują także zwiększone zapotrzebowanie na webinaria medyczne i teleporady, jak zauważają prywatne placówki zdrowia. – Ludzie mają wiele wątpliwości. W większości sytuacji chorzy nie spełniają kryteriów opisanych przez głównego inspektora sanitarnego, zgodnie z którymi diagnozuje się uzasadnione podejrzenie koronawirusa – mówi Krzysztof Kurek, dyrektor medyczny z Lux Med.
Produkcja w Chinach
Brak maseczek, żeli antybakteryjnych i mydeł wynika z faktu, że ogromna część produkcji tych artykułów zlokalizowana jest w Chinach, które obecnie są w stanie masowej kwarantanny z powodu koronawirusa. Z obawy przed rozprzestrzenianiem choroby pozamykano fabryki i zakłady przemysłowe na terenie Państwa Środka.
Co ciekawe, zamknięcie fabryk ma też swoją pozytywną stronę - jak wynika ze zdjęć satelitarnych NASA, w Chinach dawno nie było tak czystego powietrza. Poziom dwutlenku azotu - toksycznego gazu z pojazdów, elektrowni i fabryk - po masowej kwarantannie w Chinach gigantycznie spadł na terenie całego kraju.