Cztery największe koncerny energetyczne złożyły wnioski do URE o zmianę taryfy na sprzedaż energii dla gospodarstw domowych. Ceny mogą istotnie wzrosnąć.
Kolejny zwrot akcji w sadze podwyżki cen energii elektrycznej: Enea, Polska Grupa Energetyczna, Energa i Tauron złożyły wnioski taryfowe w sprawie podwyżek cen prądu do URE – tak wynika z danych „Rzeczpospolitej”.
Ceny prądu znowu mogą poszybować
– Ceny energii mogą istotnie wzrosnąć, chodzi o ich podniesienie o kolejne kilkadziesiąt punktów procentowych – usłyszeliśmy nieoficjalnie od jednej z firm – czytamy w dzienniku.
Nie jest to dobra informacja dla nas. Dlaczego? Relatywnie niewielkie podwyżki cen prądu dla gospodarstw domowych w styczniu, które dotyczyły zresztą tylko Tauronu, przełożyły się nie tylko na wzrost rachunków, lecz także na wyższe ceny w sklepach.
Trzeba bowiem pamiętać o tym, że na ceny jedzenia wpływają pośrednio koszty jego wytworzenia, przechowania i transportu. Jeśli ceny prądu wzrosną o kilkadziesiąt procent, to producenci żywności podniosą jej ceny, żeby zrekompensować sobie wzrost kosztów ich wytworzenia.
Takich wniosków można się było ponoć spodziewać, bo dwa koncerny miały ustalone stawki tylko do końca marca. Niestety, od lat wiemy, że spalanie węgla jest nieekologiczne, truje środowisko i nas samych. Wiedzą to także w Unii i dlatego stopniowo podwyższają specyficzny podatek – uprawnienia do emisji dwutlenku węgla.
Gdybyśmy kilka, kilkanaście lat temu zaczęli się przestawiać na produkcję energii ze źródeł odnawialnych, nie musielibyśmy tyle płacić. A przecież to rząd PiS najbardziej przyczynił się do zabijania farm wiatrowych i instalacji solarnych. Dopiero teraz zaczyna wpisywać na sztandary produkcję energii z OZE i dziwi się, że kondycja branży jest taka słaba.