Wielu aspirujących artystów zniechęca się do rozwijania swojej kariery przy pierwszym zderzeniu z twardymi realiami muzycznej branży. Swoistą drogą na skróty, ale też spełnieniem marzeń dla twórców muzyki, którzy dotąd zderzali się ze ścianą, ma być polska aplikacja PIBEEP. O jej funkcjonowaniu opowiedział nam Piotr Sak, jej pomysłodawca i współtwórca.
Marzeń z młodości (śmiech). Kiedy byłem młodszy razem z bratem tworzyliśmy muzykę elektroniczną. Napotkaliśmy wtedy wiele barier na rynku muzycznym, które dziś dzięki naszej platformie nie miałyby miejsca.
Jakich barier?
Byliśmy dwoma chłopakami z małego miasta, którzy za bardzo nie wiedzieli, w którą stronę iść i co zrobić, by się wybić ze swoją muzyką. Choć udało nam się uzyskać tytuł demo miesiąca w angielskim Future Music Magazine i przeprowadzono z nami wywiad, to na tym w zasadzie się skończyło. Byliśmy gotowi do wyjścia na dużą scenę, ale zupełnie nie wiedzieliśmy, w jaki sposób moglibyśmy to zrobić.
Trochę osiedliście na laurach po tym sukcesie?
Wprost przeciwnie - nagrywaliśmy i wysyłaliśmy wytwórniom mnóstwo demówek. Niestety nikt się nie odzywał ani nie odpowiadał na nasze pytania z bardzo prostej przyczyny - wytwórnie były zalewane demówkami od aspirujących artystów i fizycznie nie były w stanie ich wszystkich odsłuchać.
Stwierdziliśmy więc, że uda nam się wybić dzięki naszej wysokiej jakości. Kupowaliśmy droższy i profesjonalny sprzęt, bo byliśmy przekonani, że nasza jakość nie jest jeszcze wystarczająca. Niestety rynek muzyczny zweryfikował nasze przekonania, bo okazało się, że wcale tak nie działa.
A jak działa?
W dużej mierze opiera się na łucie szczęścia, że wytwórnia odsłucha akurat nasze demo lub na dobrym marketingu. Nasza aplikacja to zmienia - artysta nie musi wysyłać żadnego demo. Nie musi udowadniać komuś, że rzeczywiście jest gotowy na wyjście na rynek - po prostu tworzy utwór - z możliwością współpracy z innymi artystami w czasie rzeczywistym - promuje go, a na końcu wydaje za pośrednictwem naszej platformy.
Trochę śmierdzi to masówką. Nie boicie się oskarżeń, że takie podejście będzie produkować słabych artystów, którzy w realnym świecie muzycznym nie mieliby tej siły przebicia?
Nie, ponieważ uważamy, że rynek zweryfikuje, czy ten artysta rzeczywiście jest dobry czy nie. My po prostu damy mu szansę tej weryfikacji. Dodatkowo na listach muzycznych naszej aplikacji za jakość muzyki i nagrań odpowiadać będą moderatorzy, których będą wybierać użytkownicy aplikacji. Na PIBEEP to nie algorytmy tworzą listy, tylko ludzie.
W jaki sposób funkcjonuje platforma?
Aplikacja ma trzy główne funkcjonalności - zdalną współpracę między muzykami, dostęp do usług studiów muzycznych wykonujących zadania związane z przygotowaniem utworu na udostępnienie w platformach streamingowych, takich jak miks czy mastering oraz wydawnictwo i dostęp do promotorów z branży muzycznej, którzy za opłatą będą promować i rozwijać styl muzyczny użytkowników.
Pierwsza forma przypomina mi trochę ostatnią aranżację Adama Sztaby „Co mi Panie dasz”, w którą zaangażowało się ponad 700 muzyków.
Nasza platforma służy właśnie do takich wydarzeń! Dzięki oparciu systemu na projektach każdy użytkownik, każdy artysta tworzy swój własny projekt-utwór, w ramach którego może zlecić innym nagrania np. ścieżkę dźwiękową z instrumentami dętymi, strunowymi, wokalem itd. Nie ważne skąd pochodzą artyści, nie ważne, ilu ich jest. Ważny jest pomysł na ich wykorzystanie.
Gotowym, powstałym w chmurze utworem muzycznym można podzielić się z osobami z drugiego końca świata. Ktoś, komu spodoba się ten projekt, może poprosić artystę np. o możliwość remixu. Wówczas przerabia utwór po swojemu bez utraty praw autorskich właściciela.
Współpraca będzie bezpłatna?
Generalnie tak, jednak każdy muzyk będzie mógł stworzyć swój własny cennik, np. nagrywania ścieżek, linii melodycznych czy wokalu, do projektów, w które inni użytkownicy platformy będą chcieli go zaangażować. Takie same cenniki stworzą studia muzyczne oraz promotorzy.
W jaki sposób aplikacja będzie na siebie zarabiać?
Będziemy pobierać jednorazową opłatę po to, by artysta korzystający z naszej platformy miał pełne prawa do swojej twórczości. Dodatkowo będziemy mu pomagać w globalnym egzekwowaniu jego praw autorskich. Na przykład gdy ktoś ukradnie czy bezprawnie wykorzysta twórczość naszego użytkownika, to my w jego imieniu będziemy się o to upominać.
Skąd w ogóle pojawił się pomysł na stworzenie takiej aplikacji?
Podczas mojej pracy przy zarządzaniu projektami informatycznymi. Gdy wraz z coderami i analitykami tworzyliśmy duże aplikacje webowe, pomyślałem, że dużą część działań związanych z przemysłem muzycznym można zautomatyzować.
Praca nad aplikacją trwa już 4 lata i wciąż ją udoskonalamy, ale dzięki niej każdy muzyk z każdego miejsca na Ziemi będzie mógł w pełni zarządzać swoją karierą muzyczną i twórczością.
Jak to?
Platforma oprócz wszystkich swoich funkcjonalności współpracy, promocji i wytwórni, jest również wspaniałym narzędziem dla twórców - porządkuje konkretne ścieżki dźwiękowe i sprawia, że żaden utwór, żadna linia melodyczna nie zaginie i nie przepadnie w razie np. zalania dysku herbatą.
Przykładowo - we wcześniejszym projekcie miałem fajną perkusję, ale teraz chcę ją wykorzystać w innym utworze. Wystarczy więc, że zaciągnę tę samą ścieżkę z perkusją do nowego projektu i to wszystko na poziomie platformy. Nie muszę jej szukać w dysku czy programie do tworzenia muzyki. To nowość wśród już istniejących platform tego typu, w których zwykle wrzuca się gotowy utwór do ogólnego worka bez możliwości zarządzania poszczególnymi ścieżkami.
Jak reagowali na platformę sami twórcy? Macie już jakiś feedback od pierwszych użytkowników?
Użytkownicy, który z nami dziś współpracują na początku byli zdziwieni sposobem działania programu, ale już po kilku razach stwierdzali, że absolutnie nie chcą wracać do innej metody prowadzenia swoich projektów. Tu wszystko mają pod ręką, dzięki czemu mają całkowitą kontrolę nad swoją twórczością.