Poznań, Kino Apollo. Na pierwszy seans od czasów pandemii koronawirusa - film "Najświętsze Serce" - przyszła jedna kinomanka.
Poznań, Kino Apollo. Na pierwszy seans od czasów pandemii koronawirusa - film "Najświętsze Serce" - przyszła jedna kinomanka. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Reklama.

Zamiast kina - streaming z domu

Kino Luna w Warszawie otworzyło się w zeszłą sobotę. Jednak Magdalena Borgus z działu komunikacji kina podkreśla, że trzy dni otwarcia to na razie zbyt krótko, by wyciągać wnioski i oceniać, jak sytuacja będzie wyglądała na dłuższą metę.
– Póki co po trzech dniach wznowionej działalności zauważyliśmy, że liczba widzów jest mniejsza niż normalnie w tym okresie - dzisiejsza publiczność stanowi około jedną trzecią zeszłorocznej. Niemniej latem i tak jest widzów mniej - sezon letni to w branży tzw. sezon ogórkowy, ponieważ kina przegrywają wtedy z ładną pogodą – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl.
Czynnikiem wpływającym na coraz mniejszą popularność kin są nie tylko słoneczne dni. Z powodu pandemii stali bywalcy kin obawiają się miejsc skupiających dużą liczbę ludzi w jednym miejscu, a skoro - zamiast iść do kina - mogą równie dobrze odpalić sobie HBO lub Netfliksa, to jaki sens ma wychodzenie z domu?
– We Włoszech w trakcie epidemii liczba subskrypcji Netflixa wzrosła o prawie 70 proc., w Hiszpanii - niemal 30 proc., a w Stanach Zjednoczonych, których rynek jest już przecież nasycony tego typu usługami, wzrost był prawie 10 proc. – mówiła w rozmowie z INNPoland.pl Natalia Hatalska, analityczka trendów oraz CEO i założycielka infuture.institute.
Chińska organizacja zrzeszająca kina szacuje, że nawet 40 proc. kin w Państwie Środka może zniknąć wskutek efektów epidemii COVID-19, jak podawała "Rzeczpospolita".
Jak wskazuje w rozmowie z INNPoland.pl menedżer kina Atlantic Krzysztof Konopacki, pandemia z pewnością przekonała wielu widzów do skorzystania z ofert platform VOD, również tych starszych, którzy z internetem nie mieli wcześniej zbyt wiele do czynienia. – Myślę, że to około 20 proc. widzów kin, których branża bezpowrotnie straciła – zauważa.

Problemy kin z powodu pandemii

Choć popularność platform streamingowych wzrasta, to kino Luna nie obawia się odpływu klienteli. Marszałkowski srebrny ekran ma bowiem odmienny repertuar od multipleksów - nie gra dużych produkcji ani blockbusterów, tylko stawia na kino festiwalowe, które jest nieco bardziej ambitne, niszowe i niedostępne w internecie.
logo
Z powodu obaw przed zakażeniem koronawirusem ludzie chętnie wybierają kina samochodowe. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta

– Powołując się na to, co piszą nam sami klienci i fani naszego kina wierzymy, że plaformy streamingowe nie zastąpią magii kina i wielkiego ekranu. Mamy zatem nadzieję, że z każdym tygodniem ludzie będą chętniej odwiedzali miejsca propagujące kulturę – mówi Borgus.
Jak twierdzi, kino będzie zadowolone, jak wróci ok. 75 proc. frekwencji ubiegłorocznej.
Luna jest z pewnością w lepszej sytuacji niż multipleksy, które zwyczajnie nie mają dziś czego grać. Z powodu pandemii dystrybutorzy nie przygotowali praktycznie żadnej oferty - premiery dużych tytułów poprzesuwały się na jesień lub na przyszły rok, zaś wiele produkcji filmowych w ogóle zostało zawieszonych.
– Sytuacja w polskiej branży kinowej jest zbliżona do chińskiej. W Warszawie w sobotę i w niedzielę otworzyło się parę kin, lecz patrząc na liczbę widzów, którzy przybyli na filmy, wygląda to bardzo źle – zdradza nam Krzysztof Konopacki.
Pandemia ujawniła, w jak zależnym systemie naczyń połączonych działają kina. Z jednej strony placówki czekają na to, by dystrybutorzy i studia filmowe dostarczyli ciekawy produkt; z drugiej ci drudzy czatują na to, by więcej kin się otworzyło, żeby móc cokolwiek dystrybuować i zarobić.

Kina małe i niezależne mogą wpaść w kłopoty

Powrót do liczby widzów sprzed pandemii może zająć kinom od roku lub półtora, jak szacuje Konopacki. W najmniej sprzyjającej sytuacji znalazły się kina małe, które funkcjonują samodzielnie oraz kina niezależne, tak jak warszawski Atlantic. Jak zdradza jego kierownik, placówka na razie zdecydowała się nie otwierać swoich progów.
– Bardzo dokładnie zastanawiamy się nad tym, w którym momencie otworzyć kino. Reżim sanitarny i konieczność zagwarantowania bezpieczeństwa widzom wiąże się z dodatkowymi kosztami, zakupem dodatkowych środków dezynfekujących czy zamknięciem kinowych barów i kawiarni. W Atlanticu również często urządzamy spotkania z osobistościami ze świata kultury, co w sytuacji epidemiologicznej jest praktycznie niemożliwe – tłumaczy.