Według danych Państwowej Komisji Wyborczej po przeliczeniu głosów z 99,97 proc. protokołów (27 222 na całkowitą liczbę 27 231) Andrzeja Dudę w drugiej turze wyborów prezydenckich poparło 51,21 proc. głosujących, a Rafała Trzaskowskiego 48,79 procent głosujących. To oznacza, że władza wykonawcza w Polsce jest w rękach PiS. O zagrożeniach monopolu władzy i gospodarki w kraju opowiedzieli nam Polscy ekonomiści.
– Monopole w gospodarce są złe, bo skazują ludzi na monopolistyczny wyzysk i gospodarcze zacofanie. Jeszcze groźniejszy jest monopol w polityce (zwłaszcza, gdy łączy się z kontrolą gospodarki), bo wymaga on masowego ogłupiania i - ostatecznie - zastraszania ludzi – taki post zamieścił na swoim Facebooku chwilę przed ciszą wyborczą Leszek Balcerowicz, ekonomista, wicepremier i minister finansów w trzech rządach oraz były prezes NBP.
Monopol to – krótko mówiąc – sytuacja, w której jest wielu konsumentów i tylko jeden sprzedawca. Jednak monopol nie jest jedynie złym procesem – bywa zjawiskiem pozytywnym. To, czy służy gospodarce, zależy od tzw. barier wejścia.
– Istnieją monopole, które wynikają z innowacyjności i kreatywności. Na przykład iPhone był pierwszym na świecie smartfonem, który zyskał popularność, zatem firma Apple, która miała na niego patent, przez pewien czas była właśnie monopolistą. Instytucja patentów polega na tym, że nagradzamy tych, którzy znaleźli jakieś rozwiązanie i tworzymy dla możliwość czerpania z tzw. renty monopolowej, która wynika z bycia jedynym dostawcą. Z tego punktu widzenia monopol jest dobrą motywacją do bycia innowacyjnym – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl prof. Jacek Tomkiewicz, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego.
Sprawa wygląda odmiennie, gdy istnieją inne bariery wejścia, np. zmowy producentów lub zapisy prawne, które blokują dostęp do rynku innym podmiotom. Taki monopol jest dla konsumenta mocno niekorzystny, ponieważ monopolista może wtedy czerpać wysokie zyski, które gwarantuje tzw. siła monopolowa.
– Polega ona na możliwości dyktowania cen znacznie przekraczających koszty produkcji. W konkurencji marża dąży do zera, natomiast monopolista nie musi obawiać się, że konkurenci zaproponują podobne produkty z niższą ceną. Konsumenci i tak zapłacą, ponieważ nie będą mieli wyjścia – zauważa ekspert.
Prof. Tomkiewicz przyznaje również, że monopole są zjawiskiem negatywnym nie tylko z punktu widzenia konsumentów, ale również w kwestii polityki. – Skoro mamy monopol polityczny, to nie mamy na plecach oddechu konkurencji, czyli opozycji, a co za tym idzie - nie musimy walczyć z przeciwnikiem politycznym o klienta, którym w tym przypadku jest podatnik korzystający z dóbr publicznych – wskazuje.
Polacy znają monopol
– Mieliśmy już monopol władzy oraz monopol gospodarki – zauważa dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego i Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – W efekcie nie było wyboru produktów. Nie mówiąc już o sytuacjach, w których mieliśmy tylko ocet na półkach i trzeba było - nie zawsze z sukcesem - stać w kolejkach po podstawowe produkty – przypomina.
Jak wskazuje, właśnie do tego prowadzi monopol – do braku wyboru. Wybór buduje bowiem konkurencja, dzięki której konsumenci mają znacznie szerszą gamę produktów i usług, a ceny nie rosną pod wpływem widzimisię monopolisty.
– Monopol jest kompletnie nieefektywny z punktu widzenia gospodarki i konsumentów. Zasobów - czy to surowców, czy środków produkcji - zawsze jest za mało w stosunku do potrzeb, zatem trzeba robić wszystko, by były one efektywnie wykorzystywane. A dzieje się tak, gdy na rynku jest konkurencja – tłumaczy ekspertka.
Dodaje, że pełny monopol w gospodarce możliwy jest tylko i wyłącznie, kiedy w państwie jest monopol polityczny. – W interesie nas wszystkich - tych, którzy pracują oraz tych, którzy są konsumentami – leży, by nie doprowadzić do monopolu politycznego. Jego konsekwencją, poza centralizacja władzy w wszystkimi jej konsekwencjami, jest bowiem monopol w gospodarce, który nie służy nikomu, oprócz monopolisty – kwituje.
Monopol to zdanie się na dobrą wolę władcy
Dr Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju dodaje, że monopol w gospodarce oznacza wyższe ceny i gorszą jakość dla konsumentów. Nic bowiem tak nie skłania firm do dbania o jakość i cenę jak ryzyko tego, że klient odejdzie do konkurencji. Monopolista nie jest poddawany tej presji
– Warto przy tym zaznaczyć, że równie groźne, a nawet groźniejsze są monopole, które dotyczą usług i towarów kupowanych przez przedsiębiorstwa. Mechanizm jest ten sam - jeśli jest tylko jeden dostawca na rynku, to ceny są wyższe, a jakość niższa. Tyle tylko, że w przypadku takiego monopolu konsument nie widzi od razu efektów, ale firmy mają wyższe koszty i są mniej konkurencyjne na świecie – tłumaczy.
Ekonomista podaje również przykład. – Państwowe monopole produkujące prąd zaniżają ceny dla gospodarstw domowych, żeby kontrolujący je politycy nie musieli się tłumaczyć przed wyborcami, ale już firmom każą płacić więcej. Efekty są dwa - po pierwsze towary produkowane na rynek krajowy są droższe (ale tu już wyborca słabiej widzi związek między państwowym monopolem a ceną), a po drugie polskie firmy są mniej konkurencyjne na świecie – wyjaśnia w rozmowie z INNPoland.pl.
– Monopol w polityce z punktu widzenia gospodarki oznacza natomiast zdanie się na dobrą wolę władcy. Jeśli nie ma niezależnych instytucji, które mogą powstrzymać złe pomysły rządzących inwestorzy muszą być bardziej ostrożni, bo monopolista w każdej chwili może zmienić zasady gry – pointuje.