
Reklama.
Jak podał portal podatki.biz, egipska skarbówka ostrzy zęby na prostytutki, handlarzy bronią i sprzedawców narkotyków. Said Fouad z tamtejszego fiskusa przyznał, że osoby wykonujące nielegalną działalność, zostaną obłożone podatkiem dochodowym.
Informacja z Egiptu stała się dla nas bodźcem do przyjrzenia się kwestii podatkowej prostytutek w naszym kraju. Przede wszystkim trzeba wyjaśnić, że uprawianie w Polsce nierządu nie jest karalne. Prawo zakazuje czerpania korzyści z prostytucji przez osoby trzecie (sutenerstwo), nakłaniania do niej (stręczycielstwo) i ułatwiania jej uprawiania (kuplerstwo).
Skarbówka potwierdza - prostytutki bez podatku
Nierząd nie podlega podatkowi dochodowemu. Potwierdził to Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w jednej z interpretacji podatkowych wyjaśniając, że prostytucja nie może być przedmiotem prawnie skutecznej umowy. I dodał, że związku z tym zgodnie z przepisami ustawy o PIT przychody uzyskiwane z prostytucji nie podlegają podatkowi dochodowemu od osób fizycznych.– Tylko przychody wynikające z zachowań, które w żadnych okolicznościach nie mogą być zaakceptowane przez obowiązujący porządek prawny, zostały wyłączone przez ustawodawcę spod działania ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych – uzupełnił organ w innej interpretacji.
Gra warta świeczki
Jak pisaliśmy niespełna rok temu w INNPoland – średnio polska prostytutka w lipcu 2019 zarabiała 209,82 zł (męskie prostytutki są nieco droższe – zarabiają 209,91 zł) za godzinę. Średnia płaca za noc wynosi 2060 zł – informowała firma Sedlak&Sedlak, która przeanalizowała rynek nierządu w Polsce.Mówimy już o wysokich kwotach, patrząc w perspektywie miesięcznej czy rocznej. Takie pieniądze na koncie bywają obiektem zainteresowania skarbówki. I mimo że nie podlegają PIT, to fiskus może spróbować położyć na nich rękę. Służy mu do tego podatek od nieujawnionych źródeł przychodów.
A ta danina to nie są przelewki, tylko bat na krnąbrnych podatników. Wynosi aż 75 proc. To znaczy, że 3/4 zarobków przedstawicieli najstarszego zawodu świata może zabrać państwo, jeśli nie wykażą oni odpowiednio, skąd wzięli swoje oszczędności.
Potrzeba dowodów
Furtka w przepisach kusi wiele osób. Wystarczyłoby oświadczyć, że środki pochodzą z nierządu, żeby cieszyć się spokojem od fiskusa. Co prawda, taka informacja wzbudziłaby konsternację u sąsiadów, ale jednak zatrzymalibyśmy pieniądze w kieszeni. W dodatku w ten sposób można zalegalizować środki pozyskane z przestępstwa. Prostytutki nie wystawiają paragonów i nie prowadzą rejestru klientów, więc nikt się nie dowie skąd naprawdę pochodzą pieniądze.Tyle teorii. W praktyce fiskus drży przed możliwymi konsekwencjami takiej interpretacji przepisów, więc chce mieć wszystko wykazane. Nie jest do końca jasne, co skarbówka uzna za wiarygodny dowód na czerpanie środków z nierządu, lecz dzięki wspomnianym wyżej interpretacjom, możemy sprawdzić co zbierają córy Koryntu jako dowody na swoją działalność.
Pierwsza z wnioskujących o interpretację prostytutek przyznała się do gromadzenia publikowanych przez siebie ogłoszeń, korespondencji z klientami, biletów lotniczych, informacji dotyczących najmu hoteli i mieszkań oraz notatek.
Z kolei druga, pracująca w Niemczech, reklamowała się poprzez zamieszczanie anonsów na portalach usług towarzyskich, gdzie widnieją jej dane kontaktowe, numery telefonów, adres e-mail oraz zdjęcia, opis oferty, a także opinie klientów. Poza tym kobieta ogłaszała się w lokalnych gazetach i posiada potwierdzenia regularnych opłat za reklamy.
– Wnioskodawczyni posiada wiele innych dowodów ww. pracy, np. potwierdzenie zameldowań w miastach na terytorium Niemiec (w niemieckim urzędzie zameldowań, ze wskazaniem charakteru pracy), rachunki za najem mieszkań, gdzie spotykała się z klientami, karty sim z nr telefonów, paragony na zakupy w sklepach (np. środków higienicznych), rachunki za przejazdy taksówkami do klientów, rachunki za przejazdy komunikacją miejską, pociągami na terenie Niemiec, opłaty za prowadzoną księgowość oraz wiele innych – czytamy w interpretacji podatkowej.
Gdzie zaczyna się związek, a kończy sponsoring
Wyżej opisane przykłady dotyczyły "tradycyjnych" prostytutek sprzedających swe ciało wielu klientom. Co w przypadku sponsoringu czyli świadczenia usług seksualnych jednemu klientowi przez długi okres? Tę kwestię poruszono w postępowaniu, które swój finał znalazło dwa lata temu w wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.Sprawa dotyczyła podatniczki, która kupiła od sponsora mieszkanie ze swoich oszczędności. Kobieta tłumaczyła, że część pieniędzy otrzymała od mężczyzny, który w latach 1998-2008 płacił jej za kontakty intymne. Dodatkowo podatniczka stworzyła z nim związek w 2009 r. W toku postępowania przesłuchano matkę podatniczki i byłą żonę mężczyzny.
Kobieta nie przekonała organów podatkowych, że relacja łącząca ją z klientem to sponsoring. Fiskus z sądem I instancji zauważyli, że niezmienna przez 11 lat stawka za rzekomo świadczone usługi seksualne, zbieżność czasowa między zmianą relacji z czysto seksualnej na partnerską, a zakupem mieszkania od swego partnera, rozbieżności w zakresie wskazywanych przez nią kwot oszczędności oraz zeznania świadków, nie uprawdopodobniają, by łącząca ich relacja nosiła znamiona nierządu.
Rozwiązanie sytuacji
Nasi sąsiedzi zza Odry inaczej mierzą się z problemem prostytucji. W Niemczech nierząd jest regulowany i obłożony daniną. Może pora zastanowić się nad takim rozwiązaniem w Polsce? I tak w części prostytucja jest u nas opodatkowana. W końcu córy Koryntu narażone są na zapłacenie podatku od nieujawnionych źródeł przychodów, jeśli nie wystarczająco wyjaśnią fiskusowi swoich zarobków.Niestety nie wiadomo, czy przeniesienie zachodnich rozwiązań na nasz grunt jest w ogóle opłacalne. Money.pl szacował w 2018 r., że prostytucja dałaby budżetowi 60 milionów złotych (przy założeniu podobnej ściągalności tego podatku co w Niemczech). Jednak próby kontroli tego rynku mogłoby go z powrotem schować do podziemia.
Poza tym wiele osób odstręcza aspekt etyczny tej sprawy. Ich zdaniem czerpanie dochodu z nierządu jest niemoralne i stawia państwo w roli sutenera. Tymczasem w Szwajcarii rząd nie udaje, że temat nie istnieje i postanowił pomóc w zapewnieniu bezpieczeństwa osobom parającym się nierządem.