
Reklama.
Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy oraz delegacja rządowa uzgodniły podczas negocjacji, że kopalnie będą dofinansowywanie przez państwo do 2049 r. Wtedy też zostanie zamknięta ostatnia polska kopalnia.
Czytaj także: Na kroplówkę dla zdychającej branży poszły już setki miliardów. Składamy się na to my, podatnicy
Jak podkreślił Dominik Kolorz, przewodniczący zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność", porozumienie to w wieloletniej perspektywie oznacza likwidację polskiego górnictwa. Już pracujący górnicy będą jednak mogli doczekać w swoim zawodzie do emerytury.
Kolorz ostrzegł równocześnie, że wybrani ze Śląska parlamentarzyści (wśród których jest premier Mateusz Morawiecki) mogą mieć problemy z ponownym wyborem.
– Z przykrością to mówię, ale reprezentacja parlamentarzystów ze Śląska zachowała się żenująco. Nikt w zasadzie się nie interesował tym, co się tutaj działo – stwierdził.
Kłopoty na Śląsku
Jak wcześniej pisaliśmy w INNPoland, odejście od górnictwa ma być stopniowym procesem na wzór modelu niemieckiego. Przedstawiciele górników proponowali, aby datą graniczną był 2060 rok, z kolei rząd skłaniał się ku 2050.Przypomnijmy, że według ekspertów, w ciągu kilku najbliższych lat popyt na węgiel energetyczny istotnie się zmniejszy. Z biegiem czasu surowiec przestanie być potrzebny, bo pojawią się nowe wiatraki, elektrownie gazowe i słoneczne.
W 2019 r. polskie górnictwo wydobyło niecałe 50 mln ton węgla energetycznego. Do tego doszło 13 mln ton z importu. Do 2023 r. popyt na węgiel energetyczny może spaść o 10 mln ton, czyli o jedną piątą krajowego wydobycia.