Niejeden pracownik musiał podczas urlopu pomóc zdalnie kolegom z biura czy porozmawiać z ważnym klientem. A przecież w wakacje powinniśmy się "odłączyć" od pracy, co powtarzają liczni eksperci. Ich rady wziął sobie do serca jeden z polskich przedsiębiorców, który za niepracowanie w trakcie urlopu zaczął swoim pracownikom płacić.
Post Mirosława Burnejki, Prezesa Zarządu Transparent World wywołał niemałą dyskusję na Linkedinie. Pan Burnejko wyjawił bowiem, że jego firma dopłaca 200 zł za każdy dzień urlopu pracownika. Pod jednym warunkiem - że ten nie będzie korzystał z firmowych narzędzi.
– Sprawdziliśmy, że ludzie logują do systemów i pracują na urlopach. Ta zmiana pozwoliła na to, że mogą odciąć się od pracy w 100 proc. Kosztuje nas to sporo, ale długoterminowo to dobry wybór – napisał w poście.
Zapytaliśmy firmę o szczegóły. Dowiedzieliśmy się, że dzięki temu podejściu pracownicy mogą naprawdę odpocząć. Będąc na urlopie wiedzą, że nikt nie oczekuje od nich reakcji na maila czy zadanie. Mają wolną głowę i mogą w pełni wypoczywać, nie zaglądając do narzędzi firmowych.
Polacy dużo pracują
Czy właściciele innych polskich firm wezmą przykład od Burnejki? Problem nie jest błahy - obecnie często zdarza się, że pracodawcy zmuszają pracowników do kontaktu w trakcie urlopów, ale i sami pracownicy do pracy podczas wakacji się garną.
Potwierdzają to dane. Z raportu przeprowadzonego w sierpniu przez Devire, wynika że aż 57 proc. Polaków zdarzyło się pracować podczas urlopu.
Większość ich aktywności dotyczy służbowych telefonów i maili. Z kolei co dziesiąty badany wykonywał normalne obowiązki służbowe w trakcie wolnego. Prawie 59 proc. przepytanych pracowników twierdziło, że ich praca wymaga bycia w stałym kontakcie.
A przecież i tak dużo pracujemy. Według rankingu prowadzonego przez OECD przeciętnie przepracowujemy rocznie 1806 godzin. To daje nam lokatę ósmego najbardziej zapracowanego narodu wśród badanych 38 państw. To i tak lepiej, bo w 4 lata wcześniej przeciętny Kowalski spędzał w pracy aż 1963 godziny rocznie.
Niestety daleko nam do liderów klasyfikacji czyli Duńczyków. Przeciętny rodak Andersena przesiedział w pracy w 2019 r. średnio 1380 godzin czyli o 426 mniej niż krajan Krasickiego. To aż 53 i ćwierć 8-godzinnego dnia pracy.
Warto pamiętać, że przepracowane roboczogodziny nie muszą przekładać się na produktywność wykonywanych zadań, o czym pisaliśmy cztery lata temu. Na szczęście ostatnimi czasy to się zmienia i nie dość, że pracujemy krócej, to jednocześnie coraz wydajniej.
Pomoże niezakłócony odpoczynek
Malwina Puchalska-Kamińska, psycholog z Uniwersytetu SWPS wskazuje, że dbanie o regeneracje i odpoczynek po pracy wpływa pozytywnie na naszą efektywność.
– By móc działać na "wysokich obrotach" potrzebujemy wysokiej jakości odpoczynku, który polega m.in. niemyśleniu o pracy i angażowaniu się w inne dziedziny życia. Inwestowanie czasu i energii w działania pozapracowe to też profilaktyka pracoholizmu i wypalenia zawodowego – tłumaczy ekspertka.
Dodaje, że liczne badania z zakresu psychologii poznawczej pokazują, że wysiłek intelektualny związany jest z wydatkowaniem naszych zasobów uwagowych, podobnie jak praca fizyczna, która konsumuje naszą energie. Żeby móc odbudowywać zasoby potrzebujemy "odłączać się" od pracy.
Specjalistka wyjaśnia, że współczesny rynek i wszechobecność nowych technologii wymuszają na wielu pracownikach bycie dostępnym niemal ciągle pod mailem i telefonem. Czasem ta dostępność wynika też z samych przekonań pracownika, który buduje swoje poczucie własnej wartości w oparciu o osiągnięcia w pracy i poczucie "bycia niezastępowalnym".
– Jednak bycie non stop w kontakcie z pracodawcą, w perspektywie długoterminowej, może wpływać negatywnie zarówno na samopoczucie pracownika jak i jego efektywność – mówi Malwina Puchalska-Kamińska.