Reklama.
– Można śmiało powiedzieć, że po wyroku Trybunału Sprawiedliwości nastąpiło prawdziwe tsunami, a właściwie TSUEnami dlatego, że w tamtym czasie mieliśmy do czynienia z wyrokiem Trybunału na najwyższym szczeblu, na szczeblu Unii Europejskiej – powiedział Jędrzej Jachira, partner biznesowy z Kancelarii Sobota.
Kiedyś przypadki niemożliwe do wygrania, dziś już takie nie są. Nie znaczy to oczywiście, że sprawy są wygrywane z tzn. „automatu”, ale prawdopodobieństwo pozytywnego rozstrzygnięcia dla kredytobiorcy jest bardzo wysokie. Mowa tu zarówno o unieważnianiu całych umów, jak i klauzul niedozwolonych. Sprawa frankowa trwa zwykle około trzech lat i po tym czasie kończy się prawomocnie.
Obecna sytuacja i panująca pandemia nie wpłynęła znacząco na procedowanie tych spraw. Kredytobiorcy składający pozwy musieli jedynie dłużej czekać na wyrok.
– Sędziowie, pomimo tego, że nie mieli wokandy, mieli też masę pracy, można powiedzieć, mieli ręce pełne roboty dlatego, że frankowicze od momentu wyroku Trybunału zaczęli falowo pojawiać się w sądach i kierować swoje roszczenia do sądów. I w tym zakresie rzeczywiście pandemia, można powiedzieć, że nieco przedłużyła te postępowania – powiedział Jędrzej Jachira, partner biznesowy z Kancelarii Sobota.
źródło: newseria