Polska Rada Przedsiębiorczości w poniedziałek złoży apel na ręce wicepremiera Jarosława Gowina. Choć obecnie pełne zamknięcie gospodarki wydaje się kwestią czasu, organizacja widzi sposób na uniknięcie całkowitego zamrożenia biznesu. Wymagać to jednak będzie dużej solidarności i samodyscypliny.
"W związku z dramatyczną sytuacją epidemiczną w Polsce i rosnącą liczbą zgonów z powodu Covid-19 przedsiębiorcy zrzeszeni w Radzie Przedsiębiorczości apelują o restrykcyjne przestrzeganie rygorów sanitarnych w miejscach pracy, co pozwoli uchronić nas przed zamknięciem gospodarki" – czytamy w dokumencie, do którego dotarła "Rzeczpospolita".
Polska Rada Przedsiębiorczości reprezentuje interesy największych krajowych organizacji przedsiębiorców. Stowarzyszenie skupia m.in. Krajową Izbę Gospodarczą, PKPP Lewiatan, Polską Radę Biznesu czy Pracodawców RP.
Podawanym przez sygnatariuszy sposobem na utrzymanie otwartej gospodarki jest samodyscyplina Polaków. Apel kierowany jest przede wszystkim do pracodawców, którzy mają przykładać szczególną wagę np. do wyposażenia pracowników w środki ochrony osobistej czy przestrzegania nakazów władz.
– Chcemy pokazać rządowi, jak przedsiębiorcy chronią pracowników, przestrzegają obowiązujących zasad i testują ich za własne pieniądze, by powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. Dzięki temu jesteśmy w stanie utrzymać bezpieczne warunki pracy, pomimo zagrożeń związanych z epidemią – wskazał Wojciech Kostrzewa, prezes Polskiej Rady Biznesu.
Członkowie stowarzyszenia zwracają też uwagę, że od marca zamykanie gospodarki wiązało się z kosztami liczonymi w setkach miliardów złotych. Ma to oznaczać zadłużenie Polski na pokolenia. Jednocześnie nie jest pewne, jak całkowite lockdowny wpływają na zarządzanie pandemią.
– Nie ma żadnych wiarygodnych badań pokazujących, że zamrożenie gospodarki zmniejsza liczbę zachorowań. Widać natomiast wyraźnie, że nawet sektorowe zamykanie firm odbija się na całej gospodarce – przekonuje Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Mateusz Morawiecki zapowiedział, że znajdujemy się w ostatnim etapie przed "narodową kwarantanną". Choć z ust premiera nie padła konkretna data, na podstawie tego, co powiedział, można określić, ile jeszcze dni dzieli nas od całkowitego lockdownu.
– Jeśli epidemia dotknie powyżej 70-75 osób na 100 tys. mieszkańców, będziemy musieli wdrożyć zasady narodowej kwarantanny, m.in. zakaz przemieszczania się – zapowiedział premier.
Oznacza to, że narodowy lockdown rozpocznie się, kiedy średnia liczba zakażeń z całego tygodnia przekroczy 26 523. Z analizy danych przeprowadzonej przez serwis money.pl wynika, że zapowiedziany przez Morawieckiego próg przekroczymy już 15 listopada.