Władze podejmują desperackie próby powstrzymania galopującego kryzysu, który majaczy na horyzoncie w związku z ogólnoświatowym lockdownem. Wydawałoby, że w takich sytuacjach powinniśmy angażować wszelkie siły i zasoby, zasuwając w pocie czoła 7 dni w tygodniu. Tymczasem takie podejście tylko odwlekłoby nieuniknione. O wiele rozsądniej i korzystniej byłoby pracować mniej.
Od wybuchu pandemii najtęższe głowy w państwach dumają nad sposobami uratowania swoich krajów od skutków recesji gospodarczej spowodowanej pandemią koronawirusa. Każdy scenariusz jest brany pod uwagę - w końcu to pierwszy raz, gdy świat stanął w obliczu tak niespodziewanej sytuacji.
I choć na chłopski rozum wydaje się, że aby wyjść z kryzysu obronną ręką musimy pracować o wiele więcej, rzeczywistość może być inna. Tak twierdzą lewicowi politycy Zachodniej Europy.
The Guardian podaje, że europejskie głowy państw, m.in. Angela Merkel czy Boris Johnson, otrzymały ostatnio list z propozycją wprowadzenia 4-dniowego tygodnia pracy.
4-dniowy tydzień pracy
Skąd ten zaskakujący wniosek? – W historii, krótsze godziny pracy były wykorzystywane w trakcie czasów kryzysu i recesji jako sposób dzielenia się pracą równiej w gospodarce pomiędzy bezrobotnymi a przepracowanymi – tłumaczą.
Autorzy propozycji twierdzą, że obecnie mamy dobry moment na wykorzystanie możliwości i ograniczenie liczby godzin pracy przy jednoczesnym zachowaniu za nie płacy. Zmiana w liczbie przepracowywanych godzin nie nastąpiła bowiem od lat 80., choć ogromny postęp technologiczny, który od tego czasu się dokonał, teoretycznie powinien zapewnić więcej czasu na odpoczynek.
"Teoretycznie", ale nie tylko, bo pomysł ten jest systematycznie realizowany w niektórych postępowych przedsiębiorstwach. Jeszcze przed pandemią wprowadzenie 4-dniowego tygodnia i 6 godzinnego dnia pracy było szeroko komentowane w Finlandii. Tamtejsza premier rzuciła taką propozycję w trakcie kampanii wyborczej.
Przykładów nie brakuje również w dobie koronawirusa. Podobne rozwiązanie powoli przyjmują już bowiem niektóre niemieckie przedsiębiorstwa. 4-dniowy tydzień pracy zaproponował m.in. związek zawodowy w IG Metall. Z kolei Daimler, ZF i Bosch w porozumieniu z pracownikami wprowadziły skrócone godziny pracy, dzięki temu nie musiały decydować się na zwalnianie pracowników, o czym donosiliśmy w INNPoland.pl w sierpniu.
Czy taki scenariusz mógłby rozegrać się również w Polsce? Spytaliśmy o to Jeremiego Mordasiewicza, eksperta Konfederacji Lewiatan.
Specjalista twierdzi, że rozwiązania proponowane w Europie Zachodniej nie muszą sprawdzić się w Polsce. Nasz kraj nie posiada bowiem dużych zasobów surowcowych, a polskie przedsiębiorstwa dysponują znacznie mniejszym kapitałem w firmach.
– W Niemczech część pracy wykonują lepsze urządzenia niż u nas. W krajach, które od dawna były krajami wysokorozwiniętymi, dochód mieszkańca pochodzi z zasobów kapitału, który gromadził się przez wieki – wyjaśnia.
Ekspert mówi też, że głównym źródłem dochodów w naszym kraju jest praca. Jeśli chcemy dogonić Niemców czy Brytyjczyków, to jeszcze długo musimy pracować intensywniej niż oni. Zauważa, że już dzisiaj Niemcy pracują w ciągu roku krócej od Polaków.
Przyznaje jednak, że dzielenie pracy wśród załogi ma swoje uzasadnienie w trakcie kryzysu. Pozwala na niezwalnianie pracowników w czasie recesji, a gdy kryzys się skończy i gospodarka się rozpędzi, pozwoli firmom na oszczędzeniu przy zatrudnieniu i szkoleniu nowej kadry.
– Ale to się musi wiązać z obniżką płacy. W przeciwnym razie gdybyśmy przyjęli, że za 4 godziny pracy będziemy dostawać tyle, co za 8, to nasze produkty przestaną być konkurencyjne, ponieważ rosną koszty ich wytworzenia – kwituje Mordasiewicz.
To jednak nie koniec. Problematyczni we wprowadzaniu innowacji w tygodniu pracy mogą okazać się rodacy we własnych osobach. Dla lwiej większości Polaków pomysł, by pracować tylko kilka godzin dziennie lub krócej niż pięć dni w tygodniu, wydaje się niedorzeczny. Potwierdzają to badania „The Workforce View 2019” firmy ADP, które ukazują wyjątkowy wśród europejskich narodów zapał krajan znad Wisły do pracy.
Spośród 10 tys. ankietowanych europejskich pracowników wyraźnie wyróżniają się Polacy. Tylko 37 proc. rodaków uważa, że 4-dniowy tydzień pracy to dobry pomysł, reszta jest jego zagorzałymi przeciwnikami. W niechęci do dłuższego weekendu jesteśmy odosobnieni – mieszkańcy innych krajów Europy mają średnio o 19 proc. wyższą chęć większej ilości wolnego.