Jacek Sasin nie poczuwa się do odpowiedzialności za wybory, które się nie odbyły.
Jacek Sasin nie poczuwa się do odpowiedzialności za wybory, które się nie odbyły. Fot. Adrianna Bochenek / Agencja Gazeta
Reklama.

“Demokracja kosztuje”

Rachunek za wybory, które się nie odbyły Poczta Polska wystawiła Państwowej Komisji Wyborczej już w październiku. Jak donoszą dziennikarze Gazety Wyborczej, teraz okazało się, że podyktowała dodatkowe warunki, czyli poufność.
Przypomnijmy, chodzi o prezydenckie wybory korespondencyjne z 10 maja, które miały odbyć się listownie. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, chociaż o sprawie druków kart przy wątpliwej podstawie prawnej huczało w całej Polsce.
Rekompensata gigantycznej kwoty, roztrwonionej na przygotowania do wyborów, których nie było, została przemycona w lipcowej nowelizacji ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia funkcjonowania ochrony zdrowia w związku z epidemią Covid-19.
– Demokracja kosztuje – mówił potem z rozbrajającą szczerością Jacek Sasin, odpowiedzialny za wybory widmo. Teraz okazuje się, że jako podatnicy jesteśmy zobowiązani do demokratycznego ponoszenia kosztów, ale nie dowiemy się za co płacimy.
– Stanowisko Poczty jest analizowane pod względem prawnym. PKW chce wiedzieć, czy faktycznie wyborcze wydatki to informacje, które jako tajemnica przedsiębiorstwa nie mogą zostać ujawnione – dowiedzieli się nieoficjalnie dziennikarze GW.
Prawnicy PKW mają teraz sprawdzać przesłane przez Pocztę faktury i przeanalizować, czy wszystkie uwzględnione wydatki słusznie podciągnięto pod organizację wyborów.
Jak się okazuje, Poczta podliczyła wszystko bardzo skrupulatnie. – Chcą zwrotu za worki, maseczki, przyłbice, płyny do dezynfekcji, czyli sprzęt wielokrotnego użytku, który Poczta może nadal wykorzystywać – wylicza informator Gazety.
PKW będzie też badać, jakie są podstawy prawne do przelania pieniędzy. Kłopotliwe dla Poczty jest to, że zaczęła wydawać pieniądze bez umowy, która gwarantowałaby zwrot wyborczych kosztów z budżetu. Odpowiedzialny za całe zamieszanie Jacek Sasin tłumaczył, że dokumentu nie można było sporządzić, gdyż ani on, ani Poczta nie wiedzieli w maju, na jaką kwotę mieliby podpisać umowę.