– To, co wyprawia Poczta Polska względem pracowników, woła o pomstę do nieba – mówi pan Krzysztof. Jak informuje, w styczniu etatowi pracownicy mieli otrzymać aneksy do umów, w myśl których ich miesięczne wynagrodzenie ma wynosić 2 600 złotych brutto. Tymczasem, zgodnie z rozporządzeniem rady ministrów z dnia 15 września 2020, od 1 stycznia 2021 roku płaca minimalna musi wynosić nie mniej niż 2 800 złotych.
Pracownicy Poczty Polskiej są oburzeni, ponieważ ich pensje w 2020 roku będzą wynosiły 2600 złotych brutto, a nie jak liczyli, 2800. Czyli tyle, ile wynosi płaca minimalna
Spółka postępuje zgodnie z prawem - odpowiada rzecznik Poczty Polskiej. Chodzi o różnicę pomiędzy płacą minimalną a wynagrodzeniem zasadniczym
Jak donoszą związki zawodowe, już ponad połowa pracowników poczty ma pensje na poziomie płacy minimalnej
– Aneksy dostali wszyscy, których zarobki nie przekraczały 2600 brutto. Naczelnik wyjaśnił nam to w taki sposób, że mamy 2600 złotych podstawy na aneksie, ale do tego Poczta Polska dolicza 223 złotych premii. Co ma mieścić się w kwocie minimalnej płacy 2800 złotych i załatwić sprawę – skarży się nam pan Krzysztof, pracownik Poczty Polskiej.
223 złote premii nie jest jednak gwarantowane. – To jest premia jakościowo-absencyjna. I do tego uznaniowa. Wystarczy, że nie ma kogoś w pracy, bo na przykład zachoruje i tych pieniędzy nie dostaje. Mi raz odebrano premię za domniemany błąd w pracy, który w mojej opinii wcale błędem nie był. Ale nie miałem możliwości odwołania się – mówi pan Krzysztof.
Jak przekazuje, pracownicy nigdy nie zobaczyli też swoich premii “sasinowych”, obciętych po wyborach, które się nie odbyły. – Poczta wydrukowała pakiety wyborcze i zapłaciła te słynne 70 milionów – przypomina mężczyzna. – Przez to firma miała straty, więc obcięto nam wszystkim premie. Miało być wyrównanie, ale nikt go jeszcze nie widział. Z tego co wiem, poczta pieniądze odzyska. A co z naszymi premiami? – pyta pan Krzysztof.
Pracownicy są zbulwersowani, bo liczyli, że wraz z podniesieniem płacy minimalnej zwiększy się ich podstawa. – My i tak zarabiamy śmieszne pieniądze jak na to, ile faktycznie pracujemy. I chcemy zarabiać przynajmniej tyle, ile jest zapisane w prawie. A premia to premia – denerwuje się mężczyzna.
Pan Krzysztof pracuje w obsłudze klienta. W zakres jego obowiązków wchodzi m.in praca “w okienku”, ale też prace na zapleczu. – Zdarzało się, że musiałem również wykonywać takie zadania, którymi powinien zajmować się kierownik. Do tego dyżury w filiach, gdzie trzeba robić praktycznie wszystko. Przyjąć towar, rozłożyć go, rozliczyć listonoszy z awizowanych przesyłek plus praca na okienku i zapleczu. Tego jest bardzo dużo – wzdycha.
Odpowiedź Poczty Polskiej
O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy Pocztę Polską. W mailu, poza sprawą wysokości wynagrodzeń dla pracowników, pytaliśmy również o to, ile osób dostaje wypłaty na poziomie płacy minimalnej. W odpowiedzi przekazano nam, że:
Poczta Polska przestrzega wszelkich regulacji prawnych, w tym prawa pracy, wynagrodzenie otrzymywane przez pracowników jest więc zgodne z obowiązującymi przepisami.
Zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów, od 1 stycznia 2021 roku w Polsce wzrosła płaca minimalna i wynosi 2800 zł brutto. Stosownie do Rozporządzenia, całkowite wynagrodzenie, jakie otrzymuje pracownik Poczty Polskiej po 1 stycznia 2021 roku będzie równe lub wyższe od kwoty 2800 zł brutto. Od początku roku wynagrodzenia naszych pracowników są dostosowane do nowych regulacji. Osoby objęte zmianą otrzymają stosowne dokumenty uwzględniające wzrost płacy minimalnej.
Zgodnie z prawem składniki wynagrodzenia pocztowców wchodzące w skład płacy minimalnej to m.in.:
• wynagrodzenie zasadnicze,
• premie (czasowo-jakościowa, zadaniowa, wynikowa),
• prowizja.
Rzecznik spółki Justyna Siwek poinformowała również, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w Spółce 2020 roku wyniosło blisko 4 tys. zł brutto. Nie odniosła się natomiast do pytania, ilu pracowników pobiera pensje na poziomie płacy minimalnej
Płaca minimalna a wynagrodzenie zasadnicze
– Nieporozumienie prawdopodobnie wynika z tego, że często nie potrafimy odróżnić wynagrodzenia minimalnego od zasadniczego, chociaż są to dwa odmienne pojęcia – tłumaczy INNPoland Valeria Jeleńska, prezes kancelarii JP Business Law Firm.
– Minimalne wynagrodzenie za pracę jest ustanawiane co roku, zgodnie z ustawą z dnia 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę na podstawie Rozporządzenia Rady Ministrów. Ustawowo zależy od niego wiele dodatków związanych z pracą, ale nie tylko – np. składki ZUS przedsiębiorców czy mandaty.
– Natomiast nie jest to samo, co zasadnicze wynagrodzenie z tytułu wykonania umowy o pracę, o którym mowa jest w aneksie przedstawionym przez pana Krzysztofa – kontynuuje prawnik. – Wynagrodzenie zasadnicze jest podstawowym i obowiązkowym składnikiem pensji. Jest wypłacana w całości w tej samej wysokości za każdy miesiąc przepracowany w pełnym zakresie, czyli po przepracowaniu wszystkich godzin w etacie.
Jak tłumaczy Valeria Jeleńska, wynagrodzenie zasadnicze stanowi główny składnik pensji, czyli podstawową kwotę, jaką dostanie pracownik za wykonywanie swojej pracy. Natomiast pracodawca zobowiązany jest zagwarantować wszystkim osobom zatrudnionym w ramach stosunku pracy minimalne wynagrodzenie – czyli kwotę 2800 zł w przypadku roku 2021.
Może to zrobić albo za pomocą innych składników wynagrodzenia (czyli na przykład premii), albo wyrównać wynagrodzenie do minimalnego – jak wymaga tego kodeks pracy.
– Pracodawca nie ma obowiązku podwyższania wynagrodzenia zasadniczego, ale w przypadku gdyby premia została komuś obcięta z powodów “jakościowych”, będzie musiał zrobić wyrównanie, żeby pracownik za każdy zarobił minimalnie te 2800 brutto – tłumaczy prawnik.
Warunek jest jednak jeden - przepracowany pełen miesiąc. – Jeżeli pracownik będzie miał jakieś nieobecności, to wtedy wyrównanie nie wchodzi w grę – przestrzega prezes JP Business Law Firm.
Ile zarabiają pracownicy Poczty Polskiej?
– Rzeczywiście jest tak, że zgłaszają się do nas pracownicy, którzy zostali zmyleni różnicą w pojęciach pensji minimalnej a wynagrodzenia zasadniczego. Liczyli, że od nowego roku będą zarabiali 2800 brutto plus premia i nie rozumieją, skąd wzięło się 2600 na ich umowach – przyznaje Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty.
– Jeszcze 31 grudnia wielu pracowników miało wynagrodzenia zasadnicze niższe niż 2600 złotych. Zarząd spółki podjął decyzję, że najniższe wynagrodzenie zasadnicze przy pełnym etacie w firmie to będzie właśnie 2600 złotych. Tym pracownikom, którym brakowało 8, 20 czy 50 złotych - podniesiono pensję. Żeby mieli te minimum – wyjaśnia.
– Tłumaczymy pracownikom, że zgodnie z prawem wszystko się zgadza, chociaż osobiście uważam, że to co zrobi Poczta to kompletne wypaczenie systemu premiowego – mówi przewodniczący.
– W tej chwili pracownicy nie muszą się w ogóle starać, żeby dostać premię. Bo jeżeli zostaną tej premii pozbawieni, to pracodawca będzie zmuszony wypłacić dodatek wyrównawczy w niemal takiej samej kwocie, żeby wypłata dobiła do 2800 brutto. A to oznacza, że oni nie muszą się angażować w pracę, starać się, pilnować terminów.
– Pracownik może teraz ograniczyć się wyłącznie do swoich podstawowych obowiązków, nie będzie bardziej aktywny, licząc na to że dostanie parę złotych więcej. Bo on i tak dostanie te pieniądze, tylko w dodatku wyrównawczym. Premia zupełnie straciła sens, a firma sama sobie strzeliła w kolano. I klientom, którzy przecież coraz częściej skarżą się na złą jakość usług – dodaje związkowiec.
Jak podkreśla, żeby pracownik dobrze pracował, musi być do tego zachęcony. – Do pracy motywują ludzi pieniądze, tymczasem motywacja ze strony spółki jest żadna – zaznacza.
A ile realnie zarabiają pracownicy Poczty Polskiej? Przewodniczący związku informację przekazaną przez rzecznik spółki - o tym, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w 2020 roku wyniosło blisko 4 tys. zł brutto - kwituje śmiechem. – Jeżeli jeden pracownik, na przykład listonosz, ma 2800 złotych, a dyrektor ma 15 tysięcy, to średnio będą mieli prawie siedem, prawda?
– W spółce jest około 300 pracowników, którzy są wyłączeni z układu zbiorowego pracy i których wynagrodzenia są indywidualnie ustalane z zarządem – kontynuuje związkowiec. –Oni wszyscy zarabiają powyżej 10 tysięcy złotych. Kadra średniego szczebla, menedżerska, ma wynagrodzenia po kilka tysięcy złotych. Jak się to doda i podzieli, to może wyjść cztery. Ja naprawdę nie wątpię w prawdziwość danych przekazanych przez panią rzecznik – dodaje z przekąsem.
– Zubożenie szeregowych pracowników Poczty Polskiej rośnie – mówi ze smutkiem. – Już ponad 50 procent z nich będzie pobierało wynagradzana na poziomie płacy minimalnej, w zeszłym roku było to około 35 procent. To są te osoby, z którymi klienci Poczty mają kontakt. Panie w okienkach, asystentki, listonosze.
Jak podkreśla Piotr Moniuszko, to właśnie oni ponoszą konsekwencje za błędy w zarządzaniu spółką. – Za straty finansowe w firmie, będące efektem złych decyzji, powinni ponosić konsekwencje ci, którzy je podjęli. Ci, którzy wytyczają tej firmie kierunek. Tymczasem jak spółka jest w złej kondycji finansowej, odbija się to przede wszystkim na szeregowych pracownikach – zaznacza.
– Przy tak niskich zarobkach, 200 złotych to naprawdę dużo. Dla tego, kto ma pensję w granicach 10 tysięcy złotych to może być nic, paczka przysłowiowych wacików. Ale dla człowieka zarabiającego na poziomie płacy minimalnej, to jest tydzień życia - duże zakupy spożywcze albo nowe buty dla dziecka – mówi Piotr Moniuszko
Jak dodaje, w tym roku nie ma jednak co liczyć na podwyżki dla pracowników zarabiających najmniej. Dodatkowo, w Poczcie Polskiej zapowiadane są zwolnienia grupowe.