Premier Mateusz Morawiecki 5 lat temu ogłosił swój "plan Morawieckiego", którego szczegóły zostały później dopracowane w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Niektóre z celów wyznaczono wtedy na 2020 rok. Ich podsumowanie mówi wiele o rządach Zjednoczonej Prawicy.
Podsumowania dokonano na łamach wtorkowego wydania "Pulsu Biznesu". Dziennik podkreślił, że zaletą planu Morawieckiego było to, że opierał się na konkretnych gospodarczych celach i wskaźnikach. Dlatego teraz można go było konkretnie zweryfikować.
– Szklanka jest częściowo pełna, a częściowo pusta. Według naszych wyliczeń w 100 proc. udało się zrealizować 40 proc. założonych celów, a ogólny poziom realizacji planu wynosi ok. 58 proc. (niektóre cele zrealizowano nie w pełni) – pisze dziennik.
"Puls Biznesu" stwierdził, że najlepiej rządowi poszło w redukcji ubóstwa i nierówności (86 proc. wypełnienia celów) oraz obszarze rynku pracy, a najgorzej w realizacji celów z obszaru jakości instytucji (zaledwie 43 procent).
Nie zostały także zrealizowane dwa najbardziej spektakularne cele rządu – wzrost PKB per capita, z 69 do 78 proc. średniej UE; i udziału inwestycji w PKB, z 20 do 25 procent. Według dziennika rząd przeszarżował z wysokim zawieszeniem sobie poprzeczki. Podobnie było z celem w zakresie relacji wydatków na badania i rozwój w stosunku do PKB.
Morawiecki broni podatku od mediów
Jak pisaliśmy w INNPoland, Mateusz Morawiecki bronił niedawno kontrowersyjnego podatku medialnego, któremu zarzuca się, że jest skonstruowany tak, by uderzać w opozycyjne media.
– Cierpliwie czekaliśmy do 2020 r., ale okazało się, że to była tylko gra na czas. Dlatego śladem Francji, Hiszpanii i Włoch nie chcemy już dłużej czekać i wdrażamy rozwiązania, które mają w znacznym stopniu odpowiedzieć na ten nowy cyfrowy świat, który pojawia się w okienkach naszych telewizorów, komputerów, telefonów – mówił o podatku Morawiecki.
Jednak wbrew słowom premiera, jak mówił nam ekspert ds. platform cyfrowych Jan Zygmuntowski, projekt podatku zaproponowany przez rząd Zjednoczonej Prawicy ma mało wspólnego z funkcjonującym w wielu krajach Europy podatkiem cyfrowym.