Czy zawód kuriera przewiduje oprócz kurierstwa również kurtuazję? Blogerka MumMe twierdzi, że powinien. Współwłaścicielka sklepu z winem nie uzyskała bowiem od dostawcy pomocy przy zamówieniu, a po wyrażeniu dość kontrowersyjnego zdania na ten temat, zalała ją fala krytyki. Czy słusznie?
Blogerka MumMe prowadząca wraz z mężem sklep Współwinni, stała się ostatnio obiektem afery obyczajowej dotyczącej dyskusyjnego zachowania kuriera.
Podczas otrzymania przesyłki kobieta poprosiła mężczyznę o pomoc przy wniesieniu jej do środka, oferując nawet za to zapłatę. Dostawca jednak odmówił z powodu.
Efekt? Kobieta dość niefortunnie wytknęła publicznie, że tacy faceci nie są "prawdziwymi mężczyznami", jej mąż dodał, że kurierzy nie myślą i w internecie zawrzało.
– Dziś jest Dzień Mężczyzny. Niestety nie każdy, kto ma f*uta między nogami ma prawo się nim nazywać. Weźmy na przykład kuriera, który przywiózł mi dziś dostawę. Wystawił paletę pod schodami sklepu. Pytam, czy mógłby pomóc mi wnieść kartony za opłatą. Nie - powiedział. Ok. Nie ma sprawy. Dałyśmy radę. Nie ma obowiązku, powiesz? Ano nie ma. Ale mężczyzna, gdy kobieta prosi go o pomoc, która nie jest ani praco ani czasochłonna - zajęło nam to kilka minut - nie odmawia. Kropka – żaliła się blogerka.
Polski dramat obyczajowy
Po publikacji postów i wypowiedzi w sprawie przykrego zachowania się dostawcy w internecie zawrzało. Fala hejtu z obu stron polała się do tego stopnia, że pokrzywdzona postanowiła usunąć publikację.
Wykop jednak jest nieprzejednany i podsyca wciąż płomień. Irytacja całym wydarzeniem trwa w najlepsze, a screeny i nagrania kobiety i jej męża (#mistersoperfect) z ich dobitnymi ocenami zachowania kuriera rozchodzą się po internecie jak ciepłe bułeczki o poranku.
Główną kwestią dyskusyjną jest to, czy kurier miał obowiązek, aby to zrobić. Akurat w tym przypadku bohaterka miała przepuklinę, czy jednak abstrahując od tego kurier powinien przystać na prośbę? Nawet jeśli po prostu byłaby zwyczajnym kaprysem, aby pracownik ją wyręczył?
Ciekawi, jak to wygląda z perspektywy specjalistów, odezwaliśmy się do kilku firm kurierskich z zapytaniem dotyczącym obowiązków dostawców przy wnoszeniu przesyłek. Firma DPD odpowiedziała nam dość enigmatycznie:
Zapytaliśmy również bezpośrednio znajomego kuriera, co sądzi o zaistniałym sporze i jak sam zachowałby się w tej sytuacji.
Adrian pisze, że jak w wielu innych branżach i sytuacjach, wszystko jest kwestią dogadania się. Jeśli adresat prosi o wniesienie ciężkiej paczki, to zdarza się, że miłym gestem w podziękowaniu zostawia sam z siebie drobny napiwek.
Na końcu poruszyliśmy kwestie bezpieczeństwa, czyli czy w erze koronawirusa przyzwyczajenia kurierów się zmieniły i chętniej odmawiają pomocy, niż jej udzielają?
– Na początku może tak było. Tak samo jak np. w sklepach ludzie przestrzegali dystansu, a teraz znowu stoją w kupie. Jest ogólne zalecenia, aby w miarę możliwości unikać kontaktu osobistego z klientami, ale to też nie oznacza, że kurier może się tym zasłaniać i żądać od klienta odebrania paczki z auta – dodał Adrian.
Odezwała się do nas również osoba związana z branżą winiarską i zwróciła uwagę na rodzaj zamówienia, który ma tu duże znaczenie - była to dostawa paletowa, której forma różni się znacząco od znanej nam detalicznej. Przede wszystkim ma ona przebiegać bezpośrednio z jednej rampy na drugą. Podejmują się jej także innego rodzaju kurierzy, przeważnie zupełnie niemający kontaktu z klientami - prędzej z pracownikami magazynów.
Okazuje się, że w zależności od firmy rozpaletowywanie kosztuje ok. 150 zł i należy zgłosić je przed realizacją dostawy. Ważnym aspektem jest tu też kwestia ubezpieczenia. Kurier, który podjąłby się zdjęcia ładunku z palety, a wcześniej nie byłby do tego uprawniony, musiałby wziąć na siebie całą odpowiedzialność za ewentualne uszkodzenie przesyłki (w tym wypadku prawdopodobnie byłoby to rozbicie jakiejś butelki wina). Gdyby coś poszło nie tak podczas niesienia bezinteresownej pomocy, dostawca, zamiast dostać napiwek, musiałby zapłacić z własnej kieszeni zapewne minimum kilkadziesiąt złotych.
Dostawa bezdotykowa
Etyka zawodowa w pandemii mocno się zmieniła w każdej branży na rynku.
Nierzadko zdarza się, że kurierzy dzwonią do drzwi, zostawiają paczkę na wycieraczce i z drugiego końca korytarza obserwują tylko, czy oby na pewno adresat jest w domu i zabierze przesyłkę. Minimum kontaktu międzyludzkiego przecież jeszcze parę miesięcy temu stało się hasłem przewodnim i wizytówką wielu firm kurierskich, które przekrzykiwały się, która lepiej bezkontaktowo dostarczy zamówienia do odbiorcy.
Kurierzy i dostawcy z racji ciągłego przemieszczania się są narażeni na kontakt z koronawirusem i muszą być ostrożni, bo zaniedbanie covidowego BHP będzie mogło mieć przykre konsekwencje zarówno dla nich, ich rodzin, jak również klientów, którym będą oni przekazywać paczki.
Dziś ciężko stwierdzić czego wymaga klient, bo mimo iż pandemia trwa i przed nami kolejny lockdown, to wiele osób stara się tego nie zauważać i usiłuje żyć jak gdyby nigdy nic. Wszyscy tęsknią za otwartymi sklepami bez limitów, gastronomią i swobodnym przemieszczaniem się bez maseczek, ale zanim do tego dojdzie, społeczeństwo musi przejść przez ten bezlitosny okres obostrzeń.
Pomoc i kultura osobista są ważne, pytanie tylko w którym momencie pomoc udzielona jednej osobie, nie przerodzi się w szkodę wyrządzoną wszystkim dookoła.
Uprzejmie informuję, że usługa „od drzwi do drzwi” realizowana jest dla paczek o wadze do 31,5 kg. powyżej tej wagi do 50kg odbiorca jest zobowiązany do pomocy dla kuriera przy doręczeniu. Kurier nie ma obowiązku pomocy przy rozpakowaniu przesyłki.
Adrian
kurier inPostu
W InPoście mamy tak, że kurier ma obowiązek doręczenia paczki pod drzwi (tak jak wskazuje informacja na liście przewozowym). Jeśli paczka waży bodajże ponad 30 kg wystarczy, że podjedzie pod budynek i to adresat jest odpowiedzialny za jej wniesienie.
Adrian
kurier InPost
Nie wiem, jak to było w tej konkretnej sytuacji, ale kurierzy to tylko ludzie. Gdy adresat będzie nieuprzejmy i wręcz zażąda wniesienia takiej paczki, a kiedy kurier nie ma takiego obowiązku, to ja sam bym nie wnosił. Co do czasu, to rzeczywiście kurierzy mają rozpisaną trasę na cały dzień, ale uwzględnione są w niej wyjątkowe sytuacje, dlatego 5 minut więcej poświęconych na jednego klienta nie zrobi różnicy.