Jeszcze chwilę temu działki funkcjonowały głównie jako symbol PRL-owskiego bieda-wypoczynku, a śmigający po tropikalnych krajach Polacy w najlepszym wypadku spoglądali na nie z pobłażaniem. Pandemia zupełnie zmieniła to myślenie – ale "dzisiejszych" działek nie szukamy już raczej na terenie miast.
Działka rekreacyjna 2021 nie przypomina już klasycznego miejsca z PRL-u. Unsplash.com
Reklama.
Gotowe działki rekreacyjne za miastem mogą kosztować tyle, co małe mieszkanie. Pixabay.com
Pandemia spowodowała wzrost popularności działek rekreacyjnych wśród Polaków
Ponieważ ceny za prawo do użytkowania Rodzinnych Ogródków Działkowych poszybowały w górę, coraz więcej ludzi decyduje się urządzić swoją działkę na kawałku ziemi pod miastem
Podpowiadamy, na co zwracać uwagę podczas poszukiwań własnej działki rekreacyjnej
Dwupokojowe mieszkanie na jednym z warszawskich osiedli na co dzień w zupełności wystarczało Patrycji i Piotrkowi. Jeśli odczuwali potrzebę odpoczynku od wielkiego miasta, pakowali się do samochodu i jechali na weekend w góry.
Chaos i nieprzewidywalność pandemii sprawiły jednak, że zdecydowali się na poszukiwanie działki za miastem: miejsca, do którego zawsze będą mogli uciec na wypoczynek, nawet jeśli hotele i pensjonaty akurat będą zamknięte.
Wizja jest sielska, ale okazała się problematyczna, bo nasza para nie jest jedyną, która wpadła na ten sam pomysł. Przekonali się o tym w momencie, w którym zapytali właścicielkę działki położonej 30 km pod Warszawą o to, czy możliwa jest negocjacja ceny.
– Jasne, możemy próbować, ale wiele nie zejdę, 135 tys. zł za tysiąc mkw to i tak tanio w tej okolicy – właścicielka działki nie zostawiła wiele nadziei. Ale i nie musiała, bo kupca znajdzie i tak: zaledwie rok temu podobne działki (rekreacyjne z możliwością przekształcenia w budowlane) chodziły po 95 tys. zł.
Wszystko dzięki nowej modzie na własne tereny rekreacyjne – która rozpoczęła się z powodu pandemii i nawet po roku nie zwalnia.
Działki rekreacyjne w mieście
Jeszcze kilka lat temu słowa "działka rekreacyjna" traktowane były jako zabawna pozostałość po PRL-u. Rośliny w końcu można sobie uprawiać na balkonie, a na długi weekend zdecydowanie łatwiej zatrzymać się w miejscu, gdzie śniadania będą nam przyrządzać inni.
Kiedy jednak miejsca te zamknięto, wszyscy nagle zaczęliśmy doceniać możliwość posiadania własnego kawałka zieleni. Ogródki działkowe stały się chodliwym towarem już w zeszłym roku i nic nie zapowiada, żeby boom na nie miał się w najbliższym czasie zakończyć.
Ale dlaczego w takim razie nasi bohaterowi z początku tekstu poszukują działki za miastem? Odpowiedź jest prosta: jest to niezbyt opłacalna inwestycja.
Jeśli ostatnimi czasy interesowaliście się działkami rekreacyjnymi na terenie jednego z miejskich Rodzinnych Ogródków Działkowych, bardzo możliwe, że ze strony z ogłoszeniami wycofaliście się z wyrazem przerażenia na twarzy. Cena skrawka ziemi o powierzchni 300-500 m2 nie schodzi poniżej 30 tys. zł – a często bez większego problemu przekracza 60 tys., a nawet i 70 tys. zł.
Ogródki działkowe są więc dostępne, jednak dawno już przestały pełnić taką rolę, jaką im pierwotnie przeznaczono: małego, ale bliskiego i relatywnie łatwo dostępnego miejsca na relaks.
Przy dzisiejszych cenach gruntu w dużych miastach ROD-y jawią się raczej jako kaprys dla lepiej sytuowanych Polaków. Również dla nich jest to jednak średni interes: za kilkadziesiąt tysięcy złotych nie kupują tutaj prawa własności – a jedynie prawo do użytkowania gruntu.
Oczy wszystkich zaczynają więc kierować się za miasto. Dlaczego? Otóż jest tam o wiele taniej.
Jak szukać działki rekreacyjnej za miastem?
– Popyt na działki rekreacyjne osiągnął w minionym roku niespotykany wcześniej poziom – potwierdza Dariusz Mitrowski, pośrednik nieruchomości z Metrohouse w Warszawie.
Co ciekawe, akurat warszawiacy idą na całego: najpopularniejszym regionem, w którym szukają możliwości zakupu miejsca na wypoczynek, są Mazury – nawet jeśli wiąże się to z kilkugodzinnym dojazdem. W okolicach podwarszawskich również wygrywa woda: działek szukamy nad Zalewem Zegrzyńskim, w rejonie Bugu, Skrwy czy okolic Świdra.
Jak jednak znaleźć działkę rekreacyjną, na jakie rzeczy powinniśmy zwracać uwagę podczas poszukiwań?
– Niezwykle istotną kwestią jest czas dojazdu, czyli odległość i to, czym można dojechać: czy jest się skazanym tylko i wyłącznie na własny samochód czy w razie potrzeby można skorzystać z komunikacji publicznej – tłumaczy Dariusz Mitrowski.
Koniecznie powinniśmy też brać pod uwagę możliwości związane z planem zagospodarowania przestrzennego terenu – czyli dowiedzieć się, co w ogóle możemy na naszej potencjalnej działce zrobić. Na niektórych możemy postawić tylko i wyłącznie domek letniskowy, gdzie indziej dom całoroczny. Może się też okazać, że będziemy skazani tylko i wyłącznie na tzw. domki holenderskie, czyli obiekty, które nie są na stałe związane z gruntem.
Lepiej też zawczasu sprawdzić, jakie media są podłączone na interesującej nas działce. – W okolicach Warszawy, np. nad Zalewem Zegrzyńskim, są miejsca, w których nie ma wodociągów. Wodę czerpaną ze studni będziemy mogli wykorzystywać tylko i wyłącznie do podlewania roślin czy mycia naczyń, natomiast wodę pitną będziemy musieli przywozić ze sobą – ostrzega ekspert.
Jeszcze inna kwestia to właściwa ocena swoich oczekiwań wobec swojego zamiejskiego ogródka. Jeśli bowiem marzymy o bujnym ogrodzie i zdrowych warzywach spod własnej konewki, którymi będziemy karmić nasze pociechy – okazyjnie zakupiona działka leśna może nas mocno rozczarować.
Ta sama działka może być natomiast strzałem w dziesiątkę z perspektywy naszego sąsiada, który pożąda przede wszystkim miejsca do rozłożenia swojego leżaka i nie zamierza kłopotać się uprawami.
– Z tym, że za 300 tys. zł ludzie będą szukali działek już zagospodarowanych, z gotowym domkiem. Natomiast z budżetem do 100 tys. zł będziemy skazani na działki niezagospodarowane, bądź takie, które położone są bardzo daleko od Warszawy – tłumaczy ekspert.