Obecni właściciele dwóch restauracji – Gorący Pies Burger & Beer oraz Gorący Pies Pizza & Wine – przejęli lokale tuż przed wybuchem epidemii Covid-19. Okoliczności emidemii wskazywały, że biznes może upaść, jak wiele innych gastronomii. Obecnie właścicielka chwali się zaś, że dzięki "Centrum Zarządzania Światem" obroty mają rekordowe. Zapytaliśmy, w czym tkwi sekret.
Restauracja Gorący Pies świetnie działa w pandemii
"W tych pokręconych czasach kelner został mistrzem logistyki, a my optymalizujemy czasy przyjmowania zamówienia" – wskazuje we wpisie na LinkedIn Katarzyna Bogoryja-Zakrzewska, właścicielka dwóch lokalów gastronomicznych pod szyldem Gorący Pies.
Gorący Pies Burger & Beer i Gorący Pies Pizza & Wine rzeczywiście mają się czym pochwalić. W porównaniu miesiąc do miesiąca (marzec 2020 vs marzec 2021) obroty restauracji wzrosły bowiem o 100 procent. "Da się? Da się tylko trzeba mieć pomysł, upór i świetny zespół" – przekonuje Bogoryja-Zakrzewska.
Uwagę przyciąga pieszczotliwie nazwane "Centrum Zarządzania Światem"… to znaczy restauracją. Rzeczywiście za barem widzimy ponad 10 ekranów i urządzeń do obsługi zamówień i płatności. Jest też dedykowany tablet do zamówień z własnej strony lokalu – GoracyPies.pl. Co ciekawe zamówienia z tej strony stanowią większość, bo aż 60 proc. całości. Robi to wrażenie.
"Dwie restaurację działają na jednej chmurze, 6 terminali płatniczych, 2 tablety Uber Eats, 2 terminale Pyszne.pl, dwa terminalne Bolt Food, tablet na zamówienia internetowe, tablet do odtwarzania muzyki, dwa telefony, markery do podpisywania pudełek i klasyczny zeszyt na notatki" – wymienia właścicielka.
Właścicielka Gorącego Psa o Uber Eats i Pyszne.pl
Nie wykonywalibyśmy naszej dziennikarskiej powinności, gdybyśmy nie zapytali o szczegóły u źródła.
– Gorącego Psa przejęliśmy po poprzednim właścicielu w styczniu 2020 r. Zmieniliśmy całe menu i zespół, została tylko nazwa oraz wnętrze. Przez dwa miesiące budowaliśmy relacje z Gośćmi z lokalnej społeczności Wilanowa. Przyszedł pierwszy lockdown, zamknęliśmy się na 3 dni i zaczęły się telefony - otwórzcie się, będziemy zamawiać. Marzec obrotowo był gorszy, ale w kwietniu strzeliło o 20 proc., w maju o 50 proc. – komentuje dla INNPoland.pl Katarzyna Bogoryja-Zakrzewska.
Sprawne zarządzanie pozwoliło przetrwać pierwsze zamkniecie, ale nikt nie zamierzał spoczywać na laurach czy zakładać różowych okularów.
– Gdy w październiku wrócił lockdown, byliśmy gotowi. Uruchomiliśmy własne dowozy, swoją stronę do zamówień, przestaliśmy promować pośredników. Ja traktuje Uber Eats czy Pyszne.pl jako zło konieczne. Trzeba umieć z nimi pracować i traktować to jako marketing, a potem przekonać klienta, że zamówienia bezpośrednio od nas są po prostu lepsze – zdradza nam sekret nasza rozmówczyni.
Ed Red kwitnie w Covid-19 – przerzucił się na puszki rzemieślnicze
Jakiś czas temu opisywaliśmy w INNPoland.pl inną budującą historie z branży gastronomicznej. Udało nam się porozmawiać z prezesem restauracji Ed Red – przed pandemią był to Steak House premium, który raczej nie miał by wielkich szans "w dowozie".
W centrum bardzo ciekawej "historii najnowszej" marki Ed Red znajdą się… konserwy. Nie chodzi tu jednak o mielonkę turystyczną czy paprykarz szczeciński, z którym od razu kojarzy się tego typu produkt.
Kucharze z lokalu zamykają bowiem w puszkach spożywczych nie - tak jak w zwykłych konserwach - oddzielone mechaniczne resztki czy wątpliwej jakości "niespodzianki", które czasem ciężko przełknąć. W rzemieślniczych konserwach Ed Red znajdziemy prawdziwe frykasy.
– Jak to mówią, "pośród każdego kryzysu leży także wielka szansa". Wiedziałem, że stoi za mną fantastyczny i wielce doświadczony zespół kucharski, prawdziwi cudotwórcy i specjaliści od mięsa. To był pierwszy filar – rozpoczyna swoją fascynującą opowieść Grzegorz Kłos.