Mimo licznych ograniczeń związanych z pandemią Covid-19 już dziś można na spokojnie zjeść obiad w restauracji, a potem udać się na wypoczynek w hotelu. Wystarczy być działaczem politycznym albo dziennikarzem. "Upartyjnić się" na potrzeby gastronomiczne można bardzo prosto, a dziennikarzem zostać za ok 100 zł.
Majówka – jak wyjechać do hotelu i zjeść w restauracji
Okazuje się, że majówka wcale nie jest stracona dla hotelarzy i branży gastronomicznej. By obejść obowiązujące zakazy wystarczy bowiem odrobina sprytu.
Mimo że rząd wprowadził obostrzenia spowodowane pandemią Covid-19, zebrania partii politycznych są legalne. Coraz więcej restauracji zaprasza więc ich członków i sympatyków w swoje progi. Podobnie jest w hotelach, gdzie właściciele zapraszają "dziennikarzy" z kupioną legitymacją prasową – pisze łódzka "Gazeta Wyborcza". I podaje przykłady.
Lokalna restauracja Aloha Poke nie ukrywa się z faktem, że posiłki można tam zjeść na sali. Ba, nawet reklamuje ten fakt na Facebooku. Właściciel Mateusz Raczyński wskazuje "GW", że to inicjatywa w stu procentach zgodna z obowiązującym rozporządzeniem. Widoczni na sali goście uczestniczą po prostu w spotkaniach partii Strajk Przedsiębiorców.
Raczyński wskazuje, że w lokalu regularnie interweniuje policja, ale na wieść o spotkaniu natury politycznej patrole mają wycofywać się rakiem.
Drugim ciekawym przykładem są hotele. Według obowiązujących przepisów z obiektów noclegowych mogą korzystać jedynie wybrane grupy zawodowe, podczas wykonywania obowiązków służbowych. W tym gronie znajdują się także dziennikarze. Meldując się w hotelu powinni pokazać zarówno legitymację, jak i oświadczenie z redakcji, że są na miejscu z powodów zawodowych.
Na ratunek śpieszy redakcja powołanej przez Strajk Przedsiębiorców gazety "Centralny Szpital Psychiatryczny". Dziennikarzem może w niej zostać każdy chętny, a koszt wystawienia legitymacji prasowej ma wynosić ok. 100 zł. Jeśli w hotelu zacznie nas legitymować patrol, to zapytany przez "GW" właściciel hotelu radzi mówić, że szczegóły objęte są tajemnicą dziennikarską. I problem z głowy.
Ogródki w gastronomii oficjalnie zamknięte
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, podczas ostatniej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział, że obiekty gastronomiczne na razie będą działać zgodnie z dotychczasowymi zasadami: czyli przygotowując jedzenie wyłącznie na wynos.
Dalsze informacje dotyczące losów gastronomii będą podane w maju. Jak się okazuje, wiceminister rozwoju Olga Semeniuk zdążyła już uchylić rąbka tajemnicy.
– Jeżeli uda nam się zaszczepić znaczącą część społeczeństwa, wchodzimy w kolejny etap stabilności gospodarczej. W przyszłym tygodniu podejmujemy duże wyzwanie, żeby przedstawić to w perspektywie 4-5 tygodni – powiedziała Semeniuk.
Według dr. Pawła Grzesiowskiego, eksperta Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z koronawirusem, rząd powinien zezwolić na ponowne otwarcie ogródków i stolików przy restauracjach.
– To jest uzasadnione. Jeśli rozstawimy stoliki w odległości 1,5 metra, a kucharze i kelnerzy są zabezpieczeni, to ryzyka nie ma – stwierdził dr Grzesiowski, dodając, że jest zwolennikiem spotkań na świeżym powietrzu.
Czy hotele będą działać w majówkę?
– Wszystko wskazuje na to, że majówka się odbędzie. Restrykcje stają się w coraz większym wymiarze fikcją – stwierdził zaś ostatnio Marek Łuczyński, Prezes Polskiej Izby Hotelarzy. Dodał też, że “PIH wyjdzie ze specjalną ofertą dla hotelarzy, którzy będą chcieli w sposób legalny otworzyć się już na majówkę".
Łuczyński w rozmowie z gazetą.pl stwierdził, że branża hotelowa “nie rozumie, dlaczego rząd przedłuża zamknięcie hoteli, bo ich zdaniem spełniają najwyższe normy sanitarne".
– Rząd nie ma strategii dla branży hotelarskiej. Nigdy jej nie miał. Nie wiemy, jak będzie wyglądało funkcjonowanie obiektów, a deklaracje, które słyszymy, są mgliste – powiedział prezes.