Kto tak właściwie należy do "klasy średniej", którą PiS wziął na sztandary w ramach programu Polski Ład? Partia rządząca obiecała, że wskutek zmian podatkowych włos im z głowy nie spadanie, a złotówka z portfela nie ucieknie. Jak się okazuje, granice klasy średniej są dość płynne.
– Granica, od której zaczyna się klasa średnia jest niezwykle płynna, kontrowersyjna i trudna do zdefiniowania. W polskich warunkach są to dochody co najmniej 6-7 tys. zł netto miesięcznie – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych, były prezes GUS.
Jak wskazuje specjalista, jego zdaniem są dwa podstawowe kryteria kwalifikacji do klasy średniej. Pierwsze z nich jest dochodowe, a więc w ciągu dwóch-trzech kolejnych lat należy osiągać wyższy dochód osobisty, niż wynosi średnia w kraju.
Drugim warunkiem jest partycypacyjność. Wyżnikiewicz wskazuje, że jest to "odgrywanie z założenia aktywnej, pozytywnej i twórczej roli w krajowym życiu gospodarczym, społecznym, naukowym, politycznym czy artystycznym". Kolejnym z podwarunków spełnienia kryterium partycypacyjnego jest też "odpowiednia wiedza lub wykształcenie".
– Z badań, które prowadziłem wynika, że jest to już grono ok. 3 mln ludzi i powiększa się ono co roku – dodaje ekspert.
Ulgi dla klasy średniej w Polskim Ładzie
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, największe emocje w dyskusjach o Polskim Ładzie zdecydowanie budzą kwestie podatkowo-składkowe.
W ramach zapowiedzianej niedawno reformy wprowadzone mają zostać takie zmiany, jak m.in.: podwyższenie kwoty wolnej od podatku, likwidacja możliwości odliczenia składki zdrowotnej, wprowadzenie proporcjonalnej składki zdrowotnej dla działalności gospodarczej czy ulga podatkowa dla klasy średniej.
Jeśli chodzi o ostatni punkt, to rząd chce wprowadzić specjalny algorytm, który obliczy wysokość odpisu, czyli ulgi podatkowej. Ma to złagodzić skutki zniesienia możliwości odliczania od podatku składki zdrowotnej.
O szczegółach prac nad ulgą dla klasy średniej mówił w Polsat News wicepremier i minister rozwoju Jarosław Gowin.
– To, na co umówiliśmy się z naszymi partnerami z Prawa i Sprawiedliwości, to jest propozycja Porozumienia, aby – jeżeli chodzi o osoby zatrudnione na umowę o pracę – ci, którzy zarabiają do 13 tys. zł, nie płacili ani złotówki podatku więcej – powiedział Gowin.