Jednym z najczęstszych problemów wśród polskich kierowców jest jazda na zderzaku. Teraz policja bierze się za egzekwowanie przepisu o obowiązku zachowania bezpiecznej odległości na drogach szybkiego ruchu. Pomagają jej w tym drony.
Kielecka policja poinformowała o polowaniu na kierowców, którzy nie zachowują należytego odstępu na drogach szybkiego ruchu. Drogówka w końcu ma narzędzie, które pozwala jej wyhaczyć kierowców mających trudności w ocenie bezpiecznej odległości.
Drony patrolowały odcinek S7 między węzłem Jaworznia a węzłem Chęciny. Dzięki pomocy latających urządzeń policji udało się w ciągu trzech godzin ukarać trzech kierowców. Prawdopodobnie to jedna z pierwszych tego typu akcji w naszym kraju, które mogą zmienić przyzwyczajenia kierowców.
Warto podkreślić, że za jazdę na zderzaku można dostać mandat w wysokości nawet 500 zł.
Bat na drogowych piratów
Jazda na zderzaku nie tylko denerwuje i stresuje, ale może być bardzo niebezpieczna. Nawet co piąty wypadek lub kolizja na autostradach i drogach szybkiego ruchu w Polsce są spowodowane niezachowaniem bezpiecznej odległości.
Od 1 czerwca w Polsce obowiązuje zakaz jeżdżenia zbyt blisko następnego samochodu na autostradach i drogach ekspresowych, czyli popularnie zwanej “jazdy na zderzaku”.
– Pojęcie “jazdy na zderzaku” to nic nowego. Niezachowanie bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu istniało w przepisach prawa o ruchu drogowym już od dawna. Co się zmieniło, to dokładna “instrukcja” co do tego, jak powinniśmy tych przepisów przestrzegać – mówi Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji
O tym, co możesz zrobić, gdy ktoś wisi ci na zderzaku i mruga "długimi", pisaliśmy tutaj.