Pewien wpis młodej mieszkanki Warszawy na Facebooku rozgrzał internet do czerwoności. Wściekłość wydaje się jednak uzasadniona. Firma Tynkbud-1 zamierza bowiem wznieść 11-piętrowy budynek na zielonym, niezabudowanym dotychczas skwerze. Co więcej, niecałe 4 metry dalej znajduje się już inny blok. "Z Warszawy robi się jeden wielki śmietnik" – podsumowuje w komentarzach jedna z osób.
– Mieszkam obok planowanej inwestycji. Co prawda nie wpłynie ona na moje mieszkanie, ale tyle się teraz pisze o walce z betonozą i patodeweleperką i powstanie coś takiego? W samym centrum miasta zniszczą malutki skwer, zasłonią betonem okna. Tylko żeby się nachapać na boomie mieszkaniowym. Obrzydliwi ludzie! Gdzie jest prezydent Trzaskowski ? Nie odpowiada. Przypomną mu tą obojętność podczas kolejnych wyborów – mówi Waldemar Wysokiński, sąsiad bulwersującej inwestycji, planowanej przez Tynkbud-1 na Bellottiego i Dzielnej.
Patodeweloperka na warszawskiej Woli
11-piętrowy budynek mieszkalny, który ma stanąć na warszawskiej Woli, w najwęższym miejscu będzie oddalony zaledwie o 4 metry od okien istniejącego już bloku. Warszawiacy są przerażeni. Pani Ewa, autorka wpisu i jedna z osób żyjących w bloku obok, z pomocą sąsiadów przygotowała wizualizację inwestycji na podstawie planów przedstawionych przez dewelopera.
– Jest zrobiona dokładnie według planów. Bez wizualizacji sytuacja wydawała się mniej dramatyczna, a dopiero na niej widać, z czym mamy do czynienia – tłumaczy kobieta.
Z kolei Danuta Gugała, przedstawicielka dewelopera, broni się, że "planowany budynek mieszkalny wielorodzinny spełnia warunki naturalnego oświetlenia i przesłaniania zgodnie z warunkami technicznymi". Dodaje przy tym, że 4-metrowa odległość między blokami to informacja "nieprecyzyjna", jednak nie podaje dalszych szczegółów.
Dział sprzedaży Tunkbud-1 podaje nam równie mało. "Jesteśmy jedynie właścicielem działki jako deweloper. Dział sprzedaży otrzymuje informacje dopiero na końcowym etapie, więc nie jestem w stanie udzielić informacji" – brzmi błyskawiczna odpowiedź wysłana do redakcji INNPoland.
Mieszkańcy Woli, co uzasadnione, są zdecydowanie bardziej przejęci. Tym bardziej, że z oficjalnych źródeł wiadomo niewiele. Do 23 września inwestor ma czas na uzupełnienie projektu – dlatego urzędnicy nie chcą odpowiadać na pytania techniczne dotyczące inwestycji.
Miejscy urzędnicy mówią natomiast, że inwestorowi dwukrotnie odmawiano zatwierdzenia projektu budowlanego oraz udzielenia pozwolenia na budowę – jednak decyzje te zostały uchylone w całości przez wojewodę mazowieckiego.
– Sprawa jest prosta. Nowolipie to bardzo atrakcyjny teren do mieszkania, więc ceny poszybowały. Patodeweloperka przy wsparciu Radziwiłła po raz kolejny próbuje wcisnąć na malutki skwerek ogromny apartamentowiec zasłaniając mieszkańcom światło dzienne. Miasto dysponuje nieaktualnymi planami budynku, urzędnicy świadomi są nieprawidłowości, ale nic z tym nie robią – zauważa pan Waldemar, który mieszka w okolicy Bellottiego i Dzielnej.
Dodaje też, że konieczne jest uaktualnienie map oraz stworzenie planu zagospodarowania dla objętego dyskusją terenu, uwzględniającego obecną sytuację oraz przepisy prawa budowlanego, które jego zdaniem próbuje się teraz obejść.
Ekspert rynku nieruchomości stwierdza zaś, że w obecnej formie inwestycja Tynkbud-1 jest raczej niemożliwe do zrealizowania, ponieważ budynek tego typu nie jest w stanie spełnić przepisów zawartych w warunkach technicznych odnośnie odległości wzajemnego usytuowania budynków, odległości od działki sąsiedniej, oraz warunków nasłonecznienia i przesłaniania.
– Niemożliwe jest też, aby dostał pozwolenie na budowę. Nawet jeżeli w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego zawarty jest zapis o zabudowie pierzejowej, to warunki techniczne są nadrzędne względem miejscowego planu – zaznacza inżynier architekt Łukasz Nowotka.
Warszawa tonie w betonie
Niepokój inwestycji na Woli wzbudza nie tylko odstęp między budynkami, jak również ilość betonu, która zniszczy nie tylko zielony skwer, ale i zasłoni części mieszkańcom dostęp do światła dziennego.
– Mieszkam w Warszawie od urodzenia i z niepokojem przyglądam się temu, co się tu dzieje. Mam wrażenie że hasło "zrównoważony rozwój" jest tylko hasłem i nikt oprócz głośnych krzyków na temat zmian klimatu, więcej nic nie robi. Dostosowanie planu zagospodarowania przestrzennego do zmian klimatu powinno być priorytetem. Gęstość zabudowy powinna być dostosowana do tych zmian – twierdzi Kasia Koperek, oburzona inwestycją Tynkbud-1.
Podkreśla, że kiedyś budowano tak, że między blokami uwzględniano tereny zieleni między blokami (np. okolice Płockiej). Teraz w te tereny wbudowuje się kolejne bloki, jak np. przy ulicy Długiej w Warszawie czy Kasprzaka. Co gorsze, wydawane decyzje i zgody ingerują w tereny zielone mocno je uszczuplając.
– Moim zdaniem każda nowa budowa powinna być poddana testom klimatycznym oraz obowiązkowo każdy deweloper powinien przeznaczyć część zakupionej działki na teren zielony! Decyzje wydawane są na podstawie map i planów analizowanych w komputerze. Zarys budynków na tych planach dotyczy parteru a jak wiadomo często parter jest najwęższą częścią bloku. Taki przypadek jest właśnie przy ulicy Dzielnej – przytacza kobieta.
Istnieje realna obawa, że dosunięty do granicy działki apartamentowiec będzie mógł stykać się z balkonami istniejącej już zabudowy. Pani Kasia i wielu innych mieszkańców, którzy dali o sobie znać w komentarzach, nie godzi się, aby w ten sposób zabudowywano ich rodzinne miasto.
– Gdzie tu spójność w działaniu? Gdzie tu jest zdrowy rozsądek i dbałość o klimat?! Bądźmy uważni, bo może się okazać, że za chwilę drzewo przed naszymi oknami będzie ścięte pod kolejną zabudowę, a ludzie zamiast widoków zaczną wieszać krajobrazowe plakaty na ścianach – puentuje.
Pani Ewa, która rozpoczęła żywą dyskusję postem na Facebooku mówi nam, że możliwość powstania inwestycji Tynkbud-1 na Woli jest niestety jak najbardziej realna, o czym świadczy fakt, że sprawa toczy się już cztery lata, choć tak naprawdę wszystko rozbija się o błąd w MPZP. Za inwestycyjny chaos wini ona głównie urzędników – a nie dewelopera.
Spółdzielnia Mieszkaniowa STROP (która wybudowała budynek przy Bellottiego 5) zaskarżyła MPZP, ale zarówno Centralna Baza Orzeczeń Naczelnego (NSA) i Wojewódzkich (WSA) Sądów Administracyjnych oddaliły skargę jako niezasadną, w uzasadnieniu podając, że odległości będą analizowane na etapie pozwolenia na budowę zgodnie z warunkami technicznymi.
– Prosiliśmy o oficjalną interpretację Departament Planowania Przestrzennego Ministerstwa Rozwoju i Technologii – otrzymaliśmy odpowiedź, że organ centralny nie ingeruje w politykę przestrzenną gminy. Zapytania do Biura Architektury Warszawy i Pracowni Planowania pozostały bez odpowiedzi. Zapytania wysłane do radnych Warszawy – bez odpowiedzi. Pismo wysłane do zastępcy prezydenta Warszawy, również na chwile obecną jest bez odpowiedzi – dodaje kobieta.