Podczas wtorkowego posiedzenia rządu władza znowelizowała budżet na 2021 rok. Głównym celem było przeznaczenie dodatkowego 1 miliarda złotych na ochronę zdrowia. Podczas konferencji prasowej premier Morawiecki zapowiadał też m.in. premie dla pracowników budżetówki.
Nowelizacja budżetu – na co pójdą dodatkowe pieniądze?
Decyzja o nowelizacji budżetu na 2021 r. zapadła na wtorkowym posiedzeniu rządu.
– Ten rok będzie absolutnie rekordowy z punktu widzenia wydatków na zdrowie, nie tylko z powodu Covid-19. Przeznaczamy na ochronę zdrowia dodatkowe środki w wysokości 1 mld zł – wskazał premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej.
Oprócz zwiększenia budżetu NFZ, dodatkowe środki zostaną przeznaczone na rolnictwo (650 mln zł), głównie na walkę z ASF – afrykańskim pomorem świń.
Kolejny punkt to inwestycje w infrastrukturę drogową i kolejową (10,1 mld zł) oraz środki na rozwój utrzymywanych przez samorządy sieci wodno-kanalizacyjnych (4 mld zł). Znalazły się też pieniądze dla pracowników sektora państwowego.
– Zdecydowaliśmy się w tym roku przekazać 6 proc. na fundusz premiowy. Przeznaczamy to na nagrody i premie dla zaangażowanych pracowników budżetówki. W przyszłorocznym budżecie będzie fundusz nagród, jak co roku, 3-proc., w tym wynegocjowane zmiany w wynagrodzeniu bazowym – tłumaczył szef rządu.
Premier o dodatkowych 40 mld zł dla gospodarki
Morawiecki wskazał, że głównym powodem zmian są wyższe od spodziewanych dochody do budżetu, które miały sięgnąć 80 mld zł. Szef rządu zachwalał też dodatkowe środki, które władza przeznaczy na polski biznes.
– Dodatkowe około 40 mld zł, które "wpompujemy" w gospodarkę poprzez różne mechanizmy przyczynią się do wzrostu wynagrodzeń, a to niezwykle ważne – mówił Morawiecki.
Środki te mają też posłużyć stworzeniu nowych miejsc pracy i wchodzenia rodzimych przedsiębiorstw na nowe rynki.
Co z deficytem budżetowym za 2021 rok?
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, według pierwotnych wyliczeń rządu, dziura budżetowa w 2021 roku miała sięgnąć nawet 82 mld zł. Tymczasem z początkiem września rządzący zapowiadali, że deficyt wyniesie mniej niż 13 mld zł – a może nawet zbliżyć się do zera.
Nie wszyscy jednak dawali wiarę tym optymistycznym prognozom. Sposób, w jaki przekazywane są informacje o budżecie, skrytykowała już Najwyższa Izba Kontroli – przypomina w rozmowie z serwisem Money.pl prof. Witold Orłowski, ekonomista oraz wykładowca Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
– Nie muszę tego mówić sam, stwierdziła to Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie. Sposób raportowania sytuacji budżetowej przez rząd zamienił się w kompletną fikcję. To jest kabaret. Zależy wyłącznie od humoru premiera i ministra. Jeśli założą sobie, że jest na przykład 50 miliardów złotych nadwyżki, to tak to pokażą. A jak będą chcieli pokazać 10 miliardów złotych deficytu, to tak to pokażą – stwierdza prof. Orłowski.
Jak dodaje, gdyby państwo chciało pokazać prawdziwą sytuację, deficyt budżetowy wyniósłby co najmniej kilkadziesiąt miliardów złotych.