Bydgoska firma Pesa pokazała prototyp lokomotywy zasilanej wodorem. SM42-6Dn ma być pierwszą taką maszyną w Europie i drugą na świecie. Prototyp powstał w gronie trzech państwowych spółek, bo Pesie pomogło PKP oraz PKN Orlen. Internauci szybko jednak zauważyli, że nowiutka lokomotywa wcale taka nowa nie jest.
Prototyp zaprezentowano na Międzynarodowych Targach Kolejowych TRAKO 2021 w Gdańsku. Czteroosiowa lokomotywa wodorowa SM42-6Dn z silnikami trakcyjnymi o mocy o 4x180kW napędzana jest dwoma ogniwami wodorowymi firmy Ballard – pisze Next Gazeta.
Pełne zbiorniki wodoru w reakcji z tlenem z powietrza mają zapewniać maszynie energię na 24 godziny pracy. Lokomotywa została też wyposażona w nowoczesne systemy jazdy autonomicznej oraz system rozpoznający przeszkody.
Powstaje jednak pytanie, czy rzeczywiście lokomotywa jest tak nowoczesna, jak ją zachwalają. Jak bowiem wskazują internauci, główny projekt SM42 (Fablok 6D) pamięta lata 60. XX wieku. Co bardziej sarkastyczni zauważyli, że nowoczesne systemy i ogniwa wodorowe pochodzą z importu, a to co stare jak świat – z Polski.
Czujne oczy internetowych komentatorów wykryły, że zachwalana "nowość" ma takie relikty jak szprychowane koła czy resory piórowe. Układ jezdny pozostał w dużej części niezmieniony, a maksymalna prędkość to skromne 90 km/h.
– Ona może obsługiwać pojazdy w portach, w fabryce czy na innych bocznicach. Lokomotywa szlakowa powstanie w drugiej kolejności, dlatego, że wodór ze swoją bardzo niską masą cząsteczkową potrzebuje dużych zbiorników, więc tu dużą rolę odgrywać będzie częstość tankowania – objaśnił dziennikarzom PAP Krzysztof Zdziarski, Prezes Pesy Bydgoszcz.
Mimo że firma zachwala, iż ma już pierwszego klienta na prototyp, to osiągnięcie jest nieco umniejszone po spojrzeniu na szczegóły. Sukces wodorowego cuda przygasa, gdy zauważymy że cały projekt i zakup odbywa się w gronie spółek państwowych z tak zwanego holdingu PiS.
Dwa lata temu, Pesa została uratowana z trudnej sytuacji finansowej i po inwestycji 300 mln zł została przejęta przez Polski Fundusz Rozwoju. Projekt lokomotywy wodorowej powstał we współpracy bydgoskiego producenta pojazdów szynowych z… PKP i PKN Orlen.
To właśnie koncern naftowy zarządzany przez Daniela Obajtka jest też pierwszym klientem na wodorową lokomotywę Pesy. Orlen chce wykorzystać SM42-6Dn jako pojazd manewrowy na torach zakładów firmy w Płocku. Przedsiębiorstwa liczą, że jeszcze przed końcem 2021 roku prototyp wejdzie do stałego użytku w tym miejscu.
Co dalej z Izerą?
Pojazdy wodorowe mają być jednym ze sposobów na ograniczenie emisji CO2. Polska stara się dążyć do tego celu nie tylko na szynach, ale też na drogach. W INNPoland.pl jakiś czas temu opisywaliśmy ostatnie lost "narodowego" samochodu elektrycznego – Izery.
Do końca 2020 r. na prace projektowe polskiego auta elektrycznego spółka ElectroMobility wydała już ponad 53 mln zł. Skarb Państwa postanowił ją dokapitalizować, obejmując nowe udziały za 250 mln zł. Na mocy umowy inwestycyjnej dotychczasowi udziałowcy pozostaną w mniejszościowym akcjonariacie.
Pieniądze będą wypłacone z Funduszu Reprywatyzacji. Zostaną wydane na Spółka m.in. na rozpoczęcie współpracy z dostawcą platformy technologicznej, kontynuację prac inżynieryjnych, a także działania przygotowawcze związane z budową fabryki Izery w Jaworznie na Górnym Śląsku.
Odpowiedzialna za program polskiego samochodu elektrycznego Izera firma ostatecznie na miejsce fabryki pojazdu wybrała właśnie Jaworzno. W samym zakładzie pracę znaleźć ma ok. 3 tys. osób, ale wraz z dodatkowym zatrudnieniem u dostawców i kooperantów całkowita liczba nowych etatów wynieść może nawet 15 tys.