Pandemia, ptasia grypa i rosnące koszty produkcji. Na całym świecie brakuje jaj, co przekłada się na rosnące ceny – i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miało się to zmienić.
O problemie z rosnącymi cenami jajek w Polsce pisaliśmy już na początku roku. Na przełomie stycznia i lutego ceny jaj skoczyły o 18-20 procent. Nowe ogniska ptasiej grypy wykryte pod koniec marca na Mazowszu i w innych częściach Polski przełożyły się na jeszcze większy wzrost. Do kwietnia w całej Polsce trzeba było wybić ponad pół miliona sztuk drobiu.
Problem epidemii dotknął również innych państw. – Za presję na wzrost hurtowych cen jaj odpowiadają likwidacje ptaków w całej Europie oraz w Azji będące następstwem grypy ptaków. W Korei Południowej zlikwidowano już 26 milionów sztuk drobiu, w tym kur nieśnych – podawała Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz.
Łącznie, w wyniku wykrycia w Polsce ponad 300 ognisk zlikwidowano kilkanaście milionów kaczek, indyków, gęsi i kurczaków. Zdziesiątkowane stada potrzebują minimum pół roku, aby się odbudować. A to nie wszystko.
– W ciągu tego roku koszty prowadzenia przedsiębiorstwa znacząco wzrosły, a wszelkie analizy wskazują na to, że trend podwyżek się utrzyma. Zwiększające się koszty produkcyjne, tj. energia, materiały budowlane, śmieci, powodują, że bez wzrostu końcowej ceny produktu nie jest możliwa opłacalność biznesu – mówi w “Rzeczpospolitej” Barbara Woźniak, pełnomocnik Zarządu Ferm Woźniak i Prezes spółki Ovotek.
Na ceny jaj przekłada się też niższa podaż. Zapotrzebowanie, które spadło w okresie lockdownów - zamknięcia hoteli i gastronomii, wróciło do poziomu sprzed pandemii. Biorąc pod uwagę zapotrzebowanie, jaj jest w tej chwili po prostu za mało.
Ceny jaj
Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz ocenia, że w ostatnich miesiącach tego roku jaja nadal będą drożały.
– Podaż na rynku krajowym nie jest duża, a ceny w Unii Europejskiej w sposób znaczący ruszyły w górę. Ważna jest także sytuacja na Ukrainie, która jest głównym zewnętrznym dostarczycielem jaj i ich przetworów dla Europy. Tymczasem w kraju tym produkcja systematycznie maleje. Powoduje to spadek dostaw do Unii Europejskiej o 23 proc. w pierwszym półroczu – tłumaczy Katarzyna Gawrońska, dyrektor KIPDiP.
Sytuacja ta wpłynie na ceny jaj w Polsce. Eksperci oceniają, że od teraz do początku grudnia czynniki sezonowe dodadzą do obecnych cen w UE około 15 proc.
W branży związanej z hodowlą zwierząt dochodzi jeszcze aspekt drożejącej paszy. W skali roku cena kukurydzy wzrosła o blisko 35 proc., natomiast żyto podrożało o 25 proc. Również rzepak jest rekordowo drogi, a to kolejny element produkcji, który mocno podbija ostateczną cenę produktu.