Budynki na Osiedlu Sęczkowa w stolicy będą wysokie na ok. 16 m i, jak na razie, wyglądają raczej jak bloki. Deweloper, który realizuję tę inwestycję na Wawrze, widzi sprawę całkiem inaczej. Jak twierdzi, dwupoziomowe górne lokale to w gruncie rzeczy jednopoziomowe mieszkania z poddaszem do aranżacji.
Na Wawrze powstaje nowa inwestycja, jeden dom bliźniaczy i cztery szeregowce. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", w budowanym bliźniaku zmieszczą się cztery mieszkania (dwa na dolnych piętrach, dwa na wyższych piętrach), a w każdym z szeregowców - aż po sześć (trzy na dole, trzy na górze). W sumie na niewielkiej działce będzie mogło zamieszkać 28 rodzin.
– Przecież to po prostu bloki – irytuje się w rozmowie z "GW" Piotr Grzegorczyk, dzielnicowy radny z lokalnego komitetu "Razem dla Wawra".
To nie pierwsza inwestycja na Wawrze, w której deweloper próbuje zaczarować rzeczywistość. 20 lat temu przy Sęczkowej 16 i 20 na prostopadłym pasku gruntu wyrosło osiedle szeregowców z poddaszami. Od 2019 roku nieruchomości w tym rejonie miały być maksymalnie trzykondygnacyjne i o wysokości do 12 metrów.
Tymczasem budynki na nowym Osiedlu Sęczkowa będą wysokie na ok. 16 m i wyglądają na czterokondygnacyjne. W porównaniu do szeregowców na plakatach dewelopera prezentują się jak bloki. Deweloper na stronie inwestycji twierdzi jednak, że dwupoziomowe górne lokale to tak naprawdę jednopoziomowe mieszkania z poddaszem do aranżacji.
– Kłopot w tym – i to powszechne w Wawrze – że projektanci wpisują na przekrojach "poddasze nieużytkowe", a po odbiorach dostawiają dodatkowe okna połaciowe. Więc to tak naprawdę dodatkowa kondygnacja – mówi "Wyborczej" Piotr Grzegorczyk.
Balkon z widokiem na ścianę
Przykładów patodeweloperki jest jednak więcej. Pewien wpis młodej mieszkanki Warszawy na Facebooku rozgrzał chwile temu internet do czerwoności. Wściekłość wydaje się uzasadniona. Firma Tynkbud-1 zamierza bowiem wznieść 11-piętrowy budynek na zielonym, niezabudowanym dotychczas skwerze. Co więcej, niecałe 4 metry dalej znajduje się już inny blok.
Do 23 września inwestor miał czas na uzupełnienie projektu – dlatego urzędnicy nie chcieli wcześniej odpowiadać na pytania techniczne dotyczące inwestycji. Miejscy urzędnicy mówią natomiast, że inwestorowi dwukrotnie odmawiano zatwierdzenia projektu budowlanego oraz udzielenia pozwolenia na budowę – jednak decyzje te zostały uchylone w całości przez wojewodę mazowieckiego.