ręka mężczyzny w studio radiowym
Radiowiec wyłudził od seniorów miliony (fot. Unsplash)
Reklama.

Stworzył piramidę finansową na 32 mln dolarów i polował na seniorów

Zapadł wyrok w sprawie 80-letniego Williama Neila Doc. Gallaghera, gospodarza radiowego programu "Money Doctor". Wyłudził on 32 mln dolarów (ok. 126,8 mln zł) od ponad 60 wierzących osób starszych.
Kilkanaście z nich zeznało, że straciło od 50 tys. do 600 tys. dolarów zainwestowanych w Gallagher Financial Group. Jak podaje PAP, część z nich z powodu długów została zmuszona do sprzedaży domów czy podjęcia pracy dorywczej.
– Bezlitośnie okradał swoich klientów, którzy ufali mu przez prawie dekadę. Wyłudził 32 mln dolarów od swoich klientów i wykorzystał wiele starszych osób – zaznaczyła prokurator Lori Varnell, szefowa zespołu ds. oszustw finansowych wobec osób starszych hrabstwa Tarrant.
Gallagher miał nawet uciekać się do zachęcania swoich ofiar do inwestycji po niedzielnej mszy. Ci mu ufali, mając za dobrego chrześcijanina. Tymczasem nieświadomie uczestniczyli w jego systemie Ponziego, czyli piramidzie finansowej. Obiecywał 5 do 8 proc. zwrotu, akurat na stabilny fundusz emerytalny.
Gospodarz radiowy reklamował Gallagher Financial Group w swojej audycji w chrześcijańskim radiu m.in. zachętami "Do zobaczenia w kościele w niedzielę". Opisywał też swój biznes inwestycyjny w książkach, m.in. "Jezus Chrystus, Money Master".

Najbardziej poszukiwana Polka w rękach policji

W INNPoland.pl pisaliśmy już o ciekawym połączeniu religii i piramidy finansowej.
Jak udało się ustalić grupie kierowanej przez detektywa Wojciecha Koszczyńskiego, Joanna S. i jej syn Mikael S. mieszkali od kilku lat w hiszpańskiej miejscowości Ayamonte, która leży w Andaluzji, na granicy z Portugalią. W Hiszpanii ukrywała się od co najmniej 2019 r.
Kobieta od lat była poszukiwana w związku z organizacją piramidy finansowej "Galleri New Form", za pomocą której miała wyłudzić przeszło 300 mln zł. Zachęcani przez nią inwestorzy przelewali jej sumy od kilkudziesięciu tysięcy do nawet miliona złotych w przekonaniu, ze ta inwestuje środki w dzieła sztuki ze zwrotem na inwestycji rzędu 36 proc.
– Joanna S. była kompletnie zaskoczona. Nie spodziewała się, że policja w końcu trafi na jej trop. Ona i syn zmienili kolor włosów, byli przekonani, że zaczęli już nowe życie, z dala od kłopotów, które zostawili w Polsce – opowiada serwisowi Koszczyński.
Jak matka i syn wpadli? Otóż Joanna S. utrzymywała stałe kontakty z bliskimi i znajomymi i ze Szwecji i Polski. Miała też z nimi uczestniczyć w zdalnych nabożeństwach jednej z gdyńskich organizacji religijnych. Te odbywały się na WhatsAppie.
Co z 300 mln wyłudzonych środków? Ze śledztwa wynika, że kobieta niezbyt dobrze nimi zarządzała, a kolejne pomysły na biznes w ukryciu nie przynosiły zysków. – Nie wiemy, ile zostało tych pieniędzy – mówi wprost detektyw.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl