Kredytobiorcy odczują to boleśnie. Wczoraj Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny zdecydowała o podniesieniu stóp procentowych. Wśród ekonomistów nie mają zgodności czy krok ten na pewno pomoże z problemem szalejącej inflacji. Pewne jest natomiast jedno. Raty kredytów wzrosną - i to znacząco.
W dniu 3 listopada 2021 roku odbyło się posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. W jego trakcie zdecydowano o podniesieniu stóp procentowych Główna stopa referencyjna, służąca za podstawą do obliczania stawki WIBOR , wzrosła o 75 pb z 0,5 proc. do 1,25 proc.
Jak przełoży się to na wysokość raty kredytu? Z wyliczeń Expandera wynika, że rata przeciętnego kredytu hipotecznego wzrośnie o 135 zł, a w sumie po dwóch podwyżkach o 221 zł. Duża część spłacających wzrost raty odczuje prawdopodobnie w styczniu, bo banki zwykle aktualizują oprocentowanie raz na 3 miesiące - podaje money.pl.
Najszybciej wzrosną raty nowo udzielanych kredytów. Dokładny wzrost miesięcznego zobowiązania będzie zależał od tego jak dużo zadłużenia pozostało do spłaty, jaki jest pozostały okres i jaka jest marża.
Niższe kredyty
To nie koniec złych informacji dla osób, które swoje oszczędności lokują w nieruchomościach. Wyższe oprocentowanie sprawi, że spadnie również dostępna kwota kredytu hipotecznego. Ci, którzy jeszcze na początku października mogli liczyć na 400 tysięcy złotych, po dwóch podwyżkach stóp dostaną kredyt na nie więcej niż 349,8 tys. zł.
– To w połączeniu z wyższymi cenami mieszkań sprawi, że osoby planujące zakup mieszkania będą musiały albo kupić mniejszy lokal, albo taki w zdecydowanie gorszej lokalizacji. Biorąc pod uwagę, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny mieszkań wzrosły o ok. 13 proc. oraz wzrost oprocentowania kredytu, dostępna powierzchnia lokalu spadnie 12,5 proc.– mówi w portalu Jarosław Sadowski z Expandera.
Stopy a inflacja
Rada Polityki Pieniężnej postanowiła podwyższyć stopy procentowe NBP dążąc do obniżenia inflacji “do celu NBP w średnim okresie”. Jak przekonywał na konferencji Adam Glapiński, bank centralny nie ma wpływu na bieżącą inflację. Działa jednak z wyprzedzeniem.
– Nie mamy do czynienia ze spiralą cen i płac. Nie mamy do czynienia z wtórnymi efektami inflacji spowodowanymi szokami zewnętrznymi. Z doświadczenia wiemy, że w perspektywie kwartałów to się może pojawić. Dlatego w tym momencie podwyższamy stopy procentowe, by zablokować tamtą inflację – mówił szef banku centralnego.
Jak twierdzi, Polska od dłuższego czasu przeżywa "cud gospodarczy". Podwyższona inflacja ma w głównej mierze wynikać z oddziaływania czynników zewnętrznych i niezależnych od krajowej polityki pieniężnej. Ma być także efektem ożywienia gospodarczego, w tym popytu stymulowanego wzrostem dochodów gospodarstw domowych.
Komentarz ekonomistów
Zdaniem Adama Glapińskiego, inflacja osiągnie swój szczyt w styczniu 2022, a potem zacznie spadać. Wielu ekonomistów uważa jednak, że to zbyt optymistyczne założenie.
“CPI (wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych - miara inflacji - przyp. red.) spadnie, ale na efektach bazy, policy mix będzie wciąż inflacyjne dlatego inflacja bazowa będzie wciąż wysoka w 2022” - piszą na swoim Twitterze ekonomiści ING. I przekonują, że podwyżki nie zakończą się tak, jak planuje prezes NBP.
Ekonomiści PKO BP zwracają uwagę na to, że krok NBP ponownie przekroczył rynkowe oczekiwania (konsensus zakładał podwyżkę o 50 pb).
Zdaniem ekonomistów, w najbliższych miesiącach inflacja może nadal zaskakiwać RPP i skutkować kolejnymi podwyżkami. Jak przekazują, nie sądzą oni jednak, by stopy wzrosły znacząco ponad 2 proc.
Zdecydowana retoryka podczas konferencji (...) , podobnie jak zdecydowane wskazania, że nie występują elementy spirali inflacyjnej i czynniki trwale podbijające inflację, miała zapewne na celu redukowanie oczekiwań inflacyjnych, jak i rynkowych oczekiwań co do skali dalszych podwyżek. Skuteczność tej strategii mogą jednak ograniczyć dosyć niskie (wg nas) prognozy NBP co do inflacji w bliskim horyzoncie (szczyt około 7 proc.).