
W przyszłym roku na przewoźników spadnie nowa, wysoka opłata terminalowa. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej chce odbić sobie w ten sposób straty po pandemii. Szef Wizz Air ostrzega jednak, że może się to przełożyć na podwyżką cen biletów dla podróżnych.
REKLAMA
Opłaty nawigacyjne
Chodzi o plany wyższych danin pobieranych przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej. Pierwsza opłata dotyczy każdego lotu w przestrzeni powietrznej kontrolowanej przez służby kontroli lotu. Tak zwana opłata trasowa jest stała dla wszystkich. Od 1 stycznia 2022 r. ma podnieść się o jedną czwartą, do poziomu blisko 246 zł.W górę mają też pójść stawki pobierane za obsługę samolotów podczas startu i lądowania. Opłata terminalowa ma być różna w zależności od portu. Na Lotnisku Chopina stawka ma wzrosnąć o ponad połowę – z 343 zł do 525 zł. Na mniejszych lotniskach wzrost pojedynczej opłaty może wynieść zaś dużo więcej i wynieść nawet powyżej 550 zł (z 791 zł do 1348 ).
Czytaj także:Droższe bilety lotnicze
W związku z planowanym wzrostem opłat nawigacyjnych w Polsce, trudno będzie uniknąć podwyżek cen biletów.– Gdybyśmy chcieli ten cały wzrost przenieść na ceny biletów, to musiałyby one kosztować o 30 proc. więcej. Przy wszelkich podwyżkach, staramy się przyjąć na siebie część tych rosnących kosztów. Czy to obniżając swoją marżę, czy zwiększając naszą efektywność – mówi w wnp.pl Robert Carey, prezydent Wizz Air Holdings PLC.
Jego zdaniem może to wpłynąć na spadek liczby inwestycji w polskim sektorze lotnictwa cywilnego. – Nie chcę się wypowiadać w imieniu wszystkich linii lotniczych, ale jest możliwe, że rosnące opłaty w Polsce mogą spowodować odpływ inwestycji do innych krajów – uważa.
WizzAir zapewnia, że zamierza utrzymać dotychczasową siatkę połączeń i nie chce zwiększać oferty połączeń z Warszawy kosztem tych z (droższych od nowego roku) lotnisk regionalnych.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl
