Potężne podwyżki cen prądu i gazu przełożą się na wyższą inflację w 2022. Eksperci ostrzegają przed serią szoków podażowych, które mają przetoczyć się przez naszą gospodarkę w kolejnych latach.
Analizy ekspertów zebrało Money.pl. Według prognoz ING Banku Śląskiego średnia inflacja na przyszły rok wzrośnie do nawet 7,3 proc. r/r, jeśli rządowa tarcza antyinflacyjna zostanie wydłużona o kolejny kwartał. Jeśli nie, wzrost cen ma być jeszcze większy i może wynieść 8,5-9 proc.
7,8 proc. inflacji w przyszłym roku spodziewają się natomiast analitycy mBanku. "To prawdopodobnie dopiero początek serii szoków podażowych, które przetoczą się przez gospodarkę w kolejnych latach" - przekonują. Szoki podażowe mają zmniejszać tolerancję gospodarki na podwyższenie inflacji powodowane problemami energetycznymi. Zdaniem ekspertów, konsumpcja wyhamuje w okolice 3-3,5 proc.
Co ciekawe, na razie tych niepokojących sygnałów nie widać. Sprzedaż detaliczna od listopada cały czas rośnie. “Być może Polacy przyśpieszają zakupy ze względu na coraz szybszy wzrost cen i obawy o 4 falę pandemii” - ocenia bank ING.
Silne podwyżki płac, o które będą zabiegać pracownicy, oraz potężne zmiany kosztów energii dla przedsiębiorstw mają zmniejszyć konkurencyjność polskiego eksportu. Mimo to, eksperci ING uważają, że chociaż gospodarka może się nieco krztusić, wzrost PKB pozostanie (na razie) powyżej potencjału.
Mniej optymistycznie do sprawy podchodzą analitycy z Banku Pekao, którzy spodziewają się ostrego spowolnienia wzrostu PKB na przełomie 2022 r. i 2023 r. “Ścieżka PKB w 2022 r. będzie naszym zdaniem monotonicznie spadkowa i należy spodziewać się bardzo wyraźnego dołka na przełomie 2022 i 2023 (3 proc. r/r, a najprawdopodobniej niżej)” - uważają.
Dobrej myśli są natomiast eksperci rządowego think tanku Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Ich zdaniem po kryzysie pandemicznym polska gospodarka utrzyma się na ścieżce dynamicznego wzrostu. Jak przewidują, na koniec 2021 r. PKB będzie większe o ponad 5,4 proc. względem ubiegłego roku.
Drożeje energia
Jak pisaliśmy w InnPoland, 17 grudnia prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził taryfy na sprzedaż energii dla czterech tzw. sprzedawców z urzędu oraz pięciu największych spółek dystrybucyjnych. Od nowego roku zapłacimy średnio o 21 zł więcej.
Jak poinformowano w komunikacie URE, w wyniku zatwierdzenia nowych taryfy na obrót (sprzedaż) energią elektryczną odbiorcy w grupie G11 (do której należy 87 proc. wszystkich odbiorców w grupach G), dla których sprzedawcą z urzędu są firmy Enea, Energa, PGE i Tauron, zapłacą za energię ok. 17 złotych netto miesięcznie więcej (37 proc.).
Natomiast wzrost stawek dystrybucji dla tych odbiorców wyniesie średnio 9 proc. - nominalnie część dystrybucyjna rachunku w grupie G11 może wzrosnąć od 3,70 zł do 4,50 zł netto miesięcznie.
Zmiana oczekiwanej inflacji o prawie 2 pkt. proc. zmniejsza tempo wzrostu dochodu rozporządzalnego prawdopodobnie o mniej niż 2 pkt. proc. Część wzrostu cen pracownicy rekompensować będą sobie podwyższonymi żądaniami płacowymi. Jest to jednak kolejny element ograniczający tempo wzrostu konsumpcji.