
Co nas czeka w 2022
O tym, co czeka polską - i globalną - gospodarkę, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys mówił w wywiadzie dla Business Insider Polska. Jego zdaniem zbliżamy się już do szczytu inflacyjnego, który ma osiągnąć 8-9 procent. Później sytuacja ma zacząć się stabilizować do poziomu poniżej 5 proc. – Lepiej mieć podwyższoną inflację niż wysokie bezrobocie, czy bardzo słaby wzrost PKB – podkreśla.Tarcza antyinflacyjna obniży dynamiki cen o ok. 1-1,5 pkt proc. i spowoduje stabilizację wskaźnika inflacji. Od połowy przyszłego roku efekty zaczną też przynosić podwyżki stóp procentowych. Jeżeli nie pojawi się jakiś dodatkowy szok związany np. z cenami surowców czy energii oraz nie pojawi się spirala płacowa, to od połowy przyszłego roku powinien zacząć się rysować trend stabilizacji.
Zmieniają się globalne trendy, takie jak powrót inflacji, koniec hegemonii gospodarczej USA i wzrost potęgi Chin przy marginalizacji Europy, zahamowanie globalizacji, napięcia geopolityczne i skracanie łańcuchów dostaw oraz rewolucja w energetyce.
Perspektywa dla Polski
Pomimo tych ryzyk Paweł Borys uważa, że w 2022 r. wzrost gospodarczy polski będzie na wysokim poziomie około 4,5–5 proc.Głównym wyzwaniem jest ustabilizowanie inflacji w perspektywie 2-3 lat przy utrzymaniu wzrostu PKB powyżej 4 proc. Głównym ryzykiem są ceny energii oraz napięcia na rynku pracy. Szansą jest dwucyfrowy wzrost inwestycji w 2022 r. i skok inwestycji publicznych w 2023 r., czyli w momencie oczekiwanego spowolnienia na świecie.
Mówimy obecnie jeszcze bardziej o normalizacji polityki pieniężnej i stopy banku centralnego pewnie powinny być pomiędzy 2,5–3 proc. przy tempie wzrostu 3,5–4 proc. Przy silnym wzroście i silniejszej presji inflacyjnej niewykluczone, że konieczne będą przejściowo wyższe stopy procentowe.
Szoki podażowe
Jak pisaliśmy w InnPoland, analitycy mBanku spodziewają się w przyszłym roku fali szoków podażowych. Mają one zmniejszać tolerancję gospodarki na podwyższenie inflacji powodowane problemami energetycznymi. Ich zdaniem, konsumpcja wyhamuje w okolice 3-3,5 proc.Zmiana oczekiwanej inflacji o prawie 2 pkt. proc. zmniejsza tempo wzrostu dochodu rozporządzalnego prawdopodobnie o mniej niż 2 pkt. proc. Część wzrostu cen pracownicy rekompensować będą sobie podwyższonymi żądaniami płacowymi. Jest to jednak kolejny element ograniczający tempo wzrostu konsumpcji.