PGE, właściciel kopalni w Turowie, przypuszcza kontratak na stronę czeską. Okazuje się, że i Czesi mają po swojej stronie granicy kopalnie, które działają bez wymaganych prawem decyzji środowiskowych. Nie wiadomo, czy to przybliża, czy oddala wizję szybkiego porozumienia z naszymi południowymi sąsiadami.
Sprawę czeskiej kopalni, która - podobnie jak ta w Turowie - ma działać bez ważnej decyzji środowiskowej poruszyła (na razie na Twitterze) Wanda Buk. To była podsekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji. Po odejściu ze stanowiska odnalazła się w roli wiceprezeski PGE. Prywatnie jest partnerką Janusza Cieszyńskiego, niegdyś prawej ręki ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Według prasy, to Cieszyński podjął decyzję o zakupie felernych respiratorów od Andrzeja Izdebskiego, który w latach 90. nielegalnie handlował bronią łamiąc embarga ONZ.
Cieszyński odszedł z rządu wraz z Szumowskim, w atmosferze skandalu, ale dość szybko powrócił - tym razem jako sekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji. Zajmuje stanowisko bardzo podobne do tego, jakie wcześniej piastowała jego partnerka.
- Czeska kopalnia CSM działała przez rok bez oceny środowiskowej - napisała na Twitterze Wanda Buk. Dodała, że "wydana pod koniec grudnia decyzja nie została poprzedzona obowiązkowymi uzgodnieniami transgranicznymi z Polską".
"Mogliśmy wspólnie walczyć o sprawiedliwą transformację regionów węglowych, ale Czesi woleli poświecić sąsiedzkie relacje na rzecz politycznej tromtadracji w okresie wyborczym (nie dopilnowując w tym czasie swoich spraw). Liczę, że rząd Petra Fiali naprawi to, co popsuli poprzednicy" - dodała w kolejnym wpisie.
Czy Tweet Wandy Buk coś zmieni?
Dziś - we wtorek rusza kolejna tura rozmów w sprawie kopalni Turów. Jak twierdzi polskie MSZ, nowy czeski rząd zadeklarował wolę zażegnania sporu.
Trudno przypuszczać, by Wanda Buk pisała o czeskiej kopalni bez porozumienia z rządem. Nie wiadomo jednak, jak taki sygnał wysłany do strony czeskiej wpłynie na stanowisko naszych sąsiadów. Bo gdyby Czesi zamierzali odpowiedzieć w adekwatny sposób, mogą łatwo wyciągnąć sprawę, o której informował już Greenpeace.
Aż dziewięć śląskich kopalni może bowiem działać wbrew przepisom. Proces wydawania licencji mieli pogwałcić aż trzej ministrowie środowiska, w tym obecny szef resortu klimatu i środowiska Michał Kurtyka. Organizacja Greenpeace bije na alarm i zapowiada pozwy.
"Na podstawie niezgodnej z prawem unijnym specustawy wprowadzonej w 2018 roku jednokrotnie przedłużono 16 zezwoleń na wydobycie bez konieczność dostarczenia ocen oddziaływania na środowisko oraz bez uwzględnienia stanowiska osób i samorządów bezpośrednio dotkniętych działalnością kopalni" – tłumaczy Greenpeace.
Za przedłużenie licencji o 20-25 lat odpowiedzialni są byli ministrowie środowiska Henryk Kowalczyk oraz Michał Woś. Niektóre wydał też jednak Michał Kurtyka, obecny szef ministerstwa klimatu i środowiska.
Konflikt o kopalnię w Turowie
Czechy pozwały Polskę do Trybunału Sprawiedliwości w lutym 2021 r., wnioskując, że rozszerzenie wydobycia węgla w Turowie może mieć wpływ na czeską ludność przygraniczną.
Spór trwa od tamtej pory. W maju 2021 roku TSUE zastosował tymczasowy środek w postaci nakazu zaprzestania wydobycia węgla brunatnego. Polska do nakazu się jednak nie zastosowała.
Nasz kraj nie zamierza przy tym wstrzymywać pracy kopalni. Kompleks energetyczny w Turowie odpowiada w końcu za 5 proc. krajowej produkcji energii elektrycznej i jest istotnym elementem krajowego systemu elektroenergetycznego, który ma wpływ na zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego w Polsce.
W 2020 roku minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobywanie węgla brunatnego w Turowie na kolejne sześć lat, do 2026 roku Plany zakładają natomiast działalność kopalni nawet do 2044 roku.