W styczniu płaciliśmy za żywność 18 proc. więcej niż w grudniu 2021. Co prawda jeszcze nie wiadomo, ile wyniesie liczona przez Główny Urząd Statystyczny inflacja za styczeń. Jednak analitycy przewidują, że może sięgnąć 9,5 proc. – i nie wykluczają przebicia pułapu 10 proc.
Jak wynika z cyklicznego monitoringu prawie 27 tys. cen detalicznych, styczeń br. mocno zaskoczył Polaków w sklepach podwyżkami. Średnio wyniosły 17,6 proc., patrząc na dane z tego i zeszłego roku. Zdrożała dosłownie każda z 12 obserwowanych kategorii. Na szczycie tabeli znalazły się produkty tłuszczowe ze wzrostem o 58,7 proc. Wśród nich rekordzistą jest olej, który podrożał aż o 73,5 proc.
Na wysokich pozycjach w zestawieniu widać też tzw. inne artykuły – 47,6 proc., mięso – 23,9 proc., a także nabiał – 23 proc. Dalej są warzywa i owoce – po 13,6 proc. Tylko nieco mniejsze podwyżki objęły pieczywo – o 11,4 proc., jak również dodatki spożywcze – o 10,5 proc. Z kolei produkty sypkie zdrożały – o 8,4 proc., a napoje – o 7,8 proc. Ceny chemii gospodarczej poszły w górę o 4,7 proc., a używek – o 4,1 proc.
To dane zebrane w raporcie pt. "Indeks cen w sklepach detalicznych", autorstwa UCE RESEARCH i Hiper-Com Poland. Analitycy nie pozostawiają złudzeń co do skali drożyzny w sklepach. Zebrane dane dotyczą wszystkich dyskontów, hipermarketów, supermarketów, sieci convenience i cash&carry. Analitycy sprawdzili łącznie ponad 1,3 tys. marek i blisko 27 tys. cen detalicznych.
Zestawiono wyniki 12 kategorii oraz 45 poszczególnych produktów ze stycznia br. i ub.r. I na tej podstawie stwierdzono, że ceny codziennych zakupów wzrosły o 17,6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku. Podrożały też wszystkie analizowane kategorie.
– Wysoki wzrost cen surowców rolnych, wzmacniany silnym popytem na całym świecie, ma odzwierciedlenie w kosztach zakupów artykułów spożywczych. Poza tym na ceny żywności na początku roku mogły mieć wpływ też opłaty za energię. Są one ważnym komponentem kosztowym m.in. w produkcji warzyw szklarniowych, skrobi, wyrobów piekarskich i ciastkarskich. W styczniu wiele przedsiębiorstw otrzymało na przykład nowe faktury za gaz. Wpływ tego jest jednak mocno zróżnicowany – mówi Grzegorz Rykaczewski, analityk sektora rolno-spożywczego w Santander Bank.
Oficjalna inflacja jest dwa razy niższa, niż wzrost cen w sklepach
Wskaźnik inflacji wylicza się według dość skomplikowanej metodologii i wymaga to mnóstwa danych. Inflacja to spadek siły nabywczej waluty, wiąże się ze wzrostem cen. De facto każdy z nas ma swoją własną inflację - każdy inaczej ją odczuwa. Główny Urząd Statystyczny wylicza z tego pewnego rodzaju średnią.
Ceny żywności to tylko jedna ze składowych inflacji. Wliczamy do niej również tysiące różnych innych produktów i usług. Fakt, że za cebulę zapłacimy złotówkę więcej, ale za fryzjera tyle samo, co rok wcześniej, oznacza, że wzrost cen jest niewielki.
Wiele osób podejrzewa, że rząd ukrywa prawdziwą inflację. W rzeczywistości byłoby to możliwe, ale bardzo ryzykowne i działające na krótką metę. Główny Urząd Statystyczny musi liczyć inflację według ogólnounijnych zasad. Pod uwagę bierze wirtualny koszyk zakupowy. Jego część to żywność, inna część to np. obuwie i ubrania, jeszcze inna to usługi czy samochody.
Rosnące ceny żywności silniej uderzają w mniej zarabiających. Im niższe dochody danej osoby czy gospodarstwa domowego, tym procentowo więcej wydaje ona na żywność.
- Wszyscy odczuwamy inflację, ale w różny sposób. Wszyscy kupujemy żywność, w jakimś stopniu korzystamy z prądu, gazu, bezpośrednio lub pośrednio płacimy za paliwo. Inflacja wpływa na nas wszystkich, bo ona dotyczy wydatków konsumpcyjnych. Najsilniej odczuwają ją najbiedniejsze gospodarstwa domowe, które na konsumpcję wydają największą część swojego budżetu. To w dużej mierze elektorat PiS – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.
To znane z ekonomii prawo Engla. Niemiecki badacz już w XIX wieku wyliczył, że w miarę wzrostu dochodów wydatki na żywność stają się coraz wyższe, ale stanowią coraz mniejszy procent wydatków w ogóle.
Dlaczego ceny w sklepach tak wzrosły?
W styczniu wielu ekspertów zwracało uwagę na to, że sklepy podnosiły ceny, by pod koniec miesiąca lub na początku lutego zacząć je obniżać. W opinii Karola Kamińskiego, współautora raportu, w ten sposób branża prawdopodobnie zabezpieczyła swoje interesy tuż przed wprowadzeniem zerowego VAT-u na żywność. Gdyby nie to, wzrosty mogłyby być nieco mniej odczuwalne.
Jednocześnie ekspert dodaje, że producenci i sprzedawcy realnie nie mieli z czego ciąć cen, bo sami doświadczali sporych podwyżek przez inflację, w tym rosnące koszty produkcji i transportu. W wielu kwestiach znaczenie miały też czynniki globalne. Tak było w przypadku produktów tłuszczowych. W styczniu zdrożały o 58,7 proc. rdr. I tym samym znalazły się na pierwszym miejscu w rankingu kategorii, które najmocniej podrożały w relacji rocznej. W tej grupie największy skok odnotował olej – aż o 73,5 proc. Do tego ceny masła poszły w górę o 41,4 proc., a margaryny do pieczenia – o 30 proc.
– Wśród produktów sektora rolno-spożywczego oleje podrożały najmocniej. Przyczyną tego jest deficytowa podaż na rynku oleju rzepakowego oraz palmowego. Susze w Ameryce Południowej przekładają się na podwyżki cen soi i oleju sojowego. Te efekty wzmacnia drożejąca ropa. W przypadku masła mamy do czynienia ze spadkiem produkcji, który wynika ze zmniejszenia dostaw mleka u głównych eksporterów produktów mleczarskich na świecie – wyjaśnia dr Mariusz Dziwulski, ekspert ds. analiz sektora rolno-spożywczego w PKO BP.
Według raportu, drugie miejsce w zestawieniu mają tzw. inne artykuły – 47,6 proc. W tej kategorii widoczne są przede wszystkim podwyżki cen karmy dla psów i kotów – odpowiednio o 58,1 proc. i 41,3 proc. Jak podkreśla Karol Kamiński, w przypadku tych produktów istotne znaczenie miał wzrost cen wyrobów mięsnych, stanowiących podstawę żywności dla zwierząt. I dodaje, że w rankingu kategorii, które najmocniej zdrożały w styczniu br. w relacji rocznej, właśnie mięso zajmuje trzecie miejsce z wynikiem 23,9 proc. Wołowe poszło w górę aż o 34,7 proc., a drobiowe – o 28,6 proc. Nieznacznie wzrosła tylko cena wieprzowiny, bo o 0,4 proc.
– Rynek wieprzowiny znajduje się w kryzysie, który objawia się niskimi cenami trzody chlewnej. Jego przyczyną jest nadpodaż w Unii Europejskiej. Wpływa na nią spadek eksportu mięsa do Chin przy relatywnie niewielkim zmniejszeniu produkcji w UE. Odwrotna sytuacja ma miejsce na rynku wołowiny i drobiu. Ograniczona podaż mięsa drobiowego ma związek z niską opłacalnością produkcji oraz negatywnymi efektami grypy ptaków – tłumaczy dr Mariusz Dziwulski.
Na czwartym miejscu ww. rankingu znajduje się nabiał – ze wzrostem 23 proc. W tej kategorii szczególnie podrożał ser żółty – o 34,7 proc. Do tego cztery inne produkty odnotowały podwyżki od 13,2 proc. do 18,4 proc. Natomiast jogurt potaniał o 10,8 proc.
– Stabilna produkcja surowego mleka w UE, przy wysokim popycie, wspiera ceny produktów mlecznych. W styczniu w zakładach mleczarskich masło konfekcjonowane kosztowało średnio o 52 proc. więcej niż przed rokiem – zaznacza Grzegorz Rykaczewski.
Dalej w rankingu są warzywa i owoce, które zdrożały po 13,6 proc. Ceny kapusty skoczyły aż o 61,1 proc., cebuli – o 32,4 proc., a marchwi – o 25,1 proc. Z kolei ziemniaki potaniały o 7,5 proc. Podrożały mandarynki – o 44,3 proc., winogrona – o 19,7 proc., a także pomarańcze – o 12,4 proc. Natomiast jabłka staniały o 25,6 proc.
– Rolnicy sygnalizowali, że okres wegetacji roślin był opóźniony o ok. 2-3 tygodnie, co w znacznym stopniu przełożyło się na cykl produkcyjny. Jednak, moim zdaniem, na podwyżki finalnie przełożyło się większe zainteresowanie krajowymi produktami, szczególnie tymi świeżymi – komentuje Karol Kamiński.
Mniejsze wzrosty odnotowały takie kategorie, jak pieczywo – o 11,4 proc., dodatki spożywcze – o 10,5 proc., produkty sypkie – o 8,4 proc., napoje – o 7,8 proc., chemia gospodarcza – o 4,7 proc., a także używki – 4,1 proc. Ale autorzy raportu ostrzegają, że w kolejnych miesiącach ww. grupy towarów mogą odnotować kolejne podwyżki. I wówczas konsumenci jeszcze mocniej odczują różnice cenowe.