Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google Kompletując mój ostatni komputer PC (z którego piszę te słowa) postanowiłem poradzić się znajomych w paru kwestiach. W wielu przypadkach – procesora, karty grafiki – opinie były podzielone. W przypadku pamięci RAM o dziwo nastąpiła zgoda. "Bierz Goodrama i się nie zastanawiaj. Dobry producent, polska firma. Do tego niezła cena" – usłyszałem.
W ramach cyklu POLBIZ postanowiłem powrócić i głębiej przyjrzeć się polskiej marce komputerowej, która jak widać cieszy się wielkim zaufaniem wśród Polaków. Jak to się stało, że firma Wilk Elektronik staje dziś w szranki z największymi rywalami z USA, Korei, Tajwanu? Czemu tak niewielu wie, że w województwie śląskim działa jedyna w Europie fabryka pamięci elektronicznych?
Przez historię firmy prowadzi mnie nie kto inny jak Wiesław Wilk, założyciel i prezes Wilk Elektronik, producenta pamięci komputerowych Goodram.
– Początek Wilk Elektronik łączy się z ciekawą historią. Jako student pojechałem na praktyki do Niemiec, to było jeszcze w poprzednim systemie. Z zarobionych tam pieniędzy kupiłem komputer Atari i przywiozłem go do Polski, do akademika. Z kolegami najpierw graliśmy w dostępne gry wideo. Jak to się nam znudziło, to zaczęliśmy rozkręcać sprzęt, by zobaczyć, co ma w środku – wspomina Wiesław Wilk.
W komputerze znajdowała się oczywiście pamięć operacyjna – dość skromna, bo rodzina sprzętów Atari zaczynała się od 8 KB RAM.
– Przez parę lat obserwowałem rynek komputerowy, aż w końcu założyłem niewielki, rzemieślniczy warsztat elektroniczny Ataserw. Zajmowaliśmy się tworzeniem rozszerzeń pamięci właśnie do komputera Atari. Ulepszaliśmy też napędy dyskietek, bo oryginalne pracowały dość wolno – opowiada nasz rozmówca.
Po pierwszym okresie Wiesław Wilk przeniósł działalność na Śląsk. To właśnie tam, w Tychach, została założona działająca do dziś spółka Wilk Elektronik.
W miarę rozwoju rynku komputerowego w Polsce powstały też inne firmy o podobnym profilu do działalności Wilka. Zajmowały się na przykład rozszerzeniami dla komputerów Commodore, które stopniowo stały się bardziej popularne od Atari. Potem przyszła też era PC – komputerów osobistych. Nadeszła więc pora na zmiany.
– Jako firma zaczynaliśmy od dystrybucji. Sprzedawaliśmy pamięci innych producentów na polskim rynku – Samsunga, Microna i innych. Działaliśmy bardzo dobrze, ale byliśmy wciąż mali, zatrudnialiśmy najpierw czterech, a potem dziesięciu pracowników. Jak się okazało zapotrzebowanie na pamięci było dość duże, bo szybko zdobyliśmy powyżej 50 proc. udziału w polskim rynku – opowiada Wiesław Wilk.
Szybki wzrost był budowany przez sporą liczbę polskich producentów komputerów. Na rynku funkcjonowały wtedy spółki takie jak JTT czy Optimus, które były w stanie wyprodukować nawet 300 tys. komputerów na rok. Firma Wilka była zaś jednym z cenionych dostawców podzespołów.
Nic nie może jednak trwać wiecznie – po okresie dobrego wzrostu Wilk Elektronik stanął przed pewnego rodzaju ścianą. Jako dużemu graczowi na rodzimym rynku firmie po prostu byłoby ciężko dalej się rozwijać. Padł więc pomysł kluczowej zmiany w biznesie firmy.
– Będąc uznanym dystrybutorem, ale tylko w jednym kraju, ciężko nam było dalej rosnąć. Uznaliśmy, że musimy wyjść ze sprzedażą poza Polskę. Wyzwanie polegało na tym, że każdy inny kraj miał już podobne firmy dystrybucyjne – Czesi swoje, Rosjanie swoje i tak dalej. Wtedy zapadła decyzja o fundamentalnej zmianie. Stworzeniu własnej marki i otworzeniu fabryki – wspomina rozmówca INNPoland.
Decyzja nie należała do prostych. Z jednej strony uzyskanie statusu producenta otwierało wiele możliwości rozwoju. Z drugiej – taka inwestycja wiązała się ze sporą niepewnością.
– To było bardzo duże ryzyko. W tej części Europy nie było żadnej fabryki pamięci. To oznacza, że musieliśmy sami przetrzeć ten szlak. Już samo przejście z roli dystrybutora do producenta jest trudne, a dodatkowo musieliśmy opracować własną receptę na sukces – zaznacza Wilk.
Jak zaznacza prezes, sam ma wykształcenie technicznie i od założenia firmy podstawą marki Wilk Elektronik była jakość. Jako dystrybutor nie rozpoczynał współpracy przed osobistą wizytą w fabryce producenta.
– Jeździliśmy do fabryk w Tajwanie, Korei. Tam oglądaliśmy jak rozwiązana jest produkcja, jak wygląda proces wytwórczy. Już spoglądając na linię produkcyjną można ocenić, czy końcowy produkt będzie dobry i dopracowany czy co najwyżej średni. Ale te wizyty pozwoliły nam też stopniowo nauczyć się, jak samemu rozwiązać najczęstsze problemy, jak zorganizować halę i tak dalej – wymienia nasz rozmówca.
Po kilku latach tego typu wizyt kadra Wilk Elektronik stwierdziła, że może odtworzyć to, co zobaczyła na Dalekim Wschodzie na polskiej ziemi. Pierwsza fabryka stanęła w 2003 r. w Łaziskach Górnych. Produkcja ruszyła jeszcze w tym samym roku.
W tym okresie w Europie działała jeszcze wydzielona z Siemensa firma Qimonda. Oznaczało to, że podstawowe komponenty, niezbędne do produkcji finalnych modułów RAM polskiej marki, mogły być sprowadzane z Europy, a nie z Azji.
– W Łaziskach Górnych kupiliśmy zakład, który wcześniej zbankrutował. Budynek wymagał odnowienia i gruntownej modernizacji. Potem było już łatwiej. W 2003 przenieśliśmy siedzibę z Tychów do Łazisk Górnych. Start produkcji był bardzo dobry, między innymi właśnie przez pomoc Qimondy – opowiada Wilk.
Powstanie marki Goodram, było ściśle związane z otwarciem zakładu.
– 2003 to też rok powstania marki Goodram. Wiedzieliśmy, że dla własnych pamięci potrzebujemy też dobrej, rozpoznawalnej marki. Zrobiliśmy więc mały konkurs wśród pracowników. To właśnie tam padła nazwa Goodram, co ciekawe wpadła na nią osoba nie z marketingu ani nawet produkcji, ale... z działu księgowości – uśmiecha się prezes firmy.
– Tu trzeba też rozróżnić, czym się zajmujemy. Nie zaczynamy od krzemu i produkujemy układu scalonego pamięci z poziomu surowca. To proces tak skomplikowany i kosztowny, że wspomniana już Qimonda nie podołała temu wyzwaniu i po kilku latach została zamknięta. My, wykorzystując podstawowe układy, na przykład DRAM czy Flash, produkujemy moduły pamięci DRAM bądź dyski SSD, czyli gotowe produkty dla konsumentów oraz firm – rozgranicza prezes.
Surowego układu DRAM nikt nie włoży do komputera czy innego urządzenia – to fizycznie niemożliwe. Wpierw komponenty muszą zostać połączone, skonfigurowane, wyposażone w odpowiednie płytki drukowane czy kondensatory oraz punkty kontaktu. Dopiero tak standaryzowany moduł możemy wetknąć w odpowiednie gniazdo płyty głównej.
Jak wspomnieliśmy, Wilk Elektronik to jedyna fabryka pamięci w Europie. To dość unikalny układ sił na rynku elektronicznym.
– W tej chwili żadna inna firma nie produkuje pamięci w Europie. Mam nadzieję, że to się odmieni. Obecnie zauważamy coraz silniejszy trend przenoszenia produkcji z Azji do innych części świata. Zwłaszcza w obliczu pandemii COVID-19 wiele firm zobaczyło, z czym wiążą się globalne łańcuchy dostaw i jak łatwo mogą się zerwać – zaznacza Wilk.
Pozycja jedynej europejskiej fabryki jest dość ciekawa. Z lokalizacją wiąże się szereg korzyści, ale firma dzieli podobne problemy z wieloma globalnymi spółkami.
– Pozytywny na pewno jest fakt, że jesteśmy bliżej naszego klienta. Produkcję modułów pamięci możemy szybciej i lepiej dostosowywać do obecnego zapotrzebowania w Europie i bez zwłoki reagować na zmiany na rynkach. Z drugiej strony – jak większość firm, kości pamięci sprowadzamy z Azji, część także z USA. Każde zawirowanie u dostawców odbija się też na nas – tłumaczy rozmówca INNPoland.
Jak wskazuje Wilk, ponad 20 lat współpracy i relacji z dostawcami komponentów pamięci pozwoliło jego firmie na ciągłe dostawy półprzewodników, nawet w czasie COVID-19. Większym problemem okazała się podaż drobniejszych materiałów jak kondensatory czy oporniki.
– Zawsze pracujemy z pewnym buforem materiałów, właśnie po to, by zachować odporność na zaburzenia rynkowe. Mimo niecodziennych okoliczności produkcja w firmie nigdy nie stanęła, choć parę razy musiała nieco zwolnić, w oczekiwaniu na kolejny transport materiałów – przyznaje Wilk.
Jak obecnie wygląda grono klientów Wilk Elektronik i Goodram?
– W tej chwili produkcja na Polskę to około 35-40 procent naszej sprzedaży. W kraju od wielu lat jesteśmy liderem na rynku modułów pamięci, a także dysków SSD czy pamięci przenośnych. Nad Wisłą wyprzedziliśmy globalne firmy. Pozostałe 65-60 procent to eksport do innych państw Europy, zarówno Zachodniej, jak i Wschodniej – wymienia prezes.
Marka jest tytanem polskiego rynku. Z zacytowanego przez Wilka badania Futuresource wynika, że Goodram odpowiada obecnie za 40 proc. polskiego rynku modułów pamięci, z przewagą ok. 10 proc. nad kolejną firmą w zestawieniu. W przypadku dysków SSD jest to ok. 23 procent rynku, podczas gdy główny konkurent ma zaledwie 15 proc. udziału.
Goodram jest też rosnąca firmą w regionie EMEA (ang. Europe, the Middle East and Africa). Na tym rynku ma aż 5 proc. udziału co stawia markę na równi w globalnymi gigantami. Większy tort sprawia, że trudno o podobną dominację, jak w Polsce.
– Warto wspomnieć, że w zestawieniu przed nami był tylko Kingston i Micron – ogromne, globalne firmy. Za nami znaleźli się zaś m.in. wszyscy producenci z Tajwanu. Jak na polską firmą uważam, że jest się czym pochwalić – ocenia Wilk.
Polacy są bardzo lojalni wobec marki Goodram. Przy składaniu komputera jest to jedna z częściej polecanych marek pamięci czy dysków. Czy takie zaufanie cieszy Wiesława Wilka?
– Oczywiście, że cieszy. Można nawet powiedzieć, że od początku taki był cel założenia Wilk Elektronik. Nie jestem przecież z innego kraju, więc to, że Polacy darzą nasze produkty zaufaniem ma dla mnie szczególne znaczenie. Tu się urodziłem, założyłem i rozwinąłem moją firmę, moi pracownicy to też Polacy – wymienia nasz rozmówca.
– Trzeba przyjąć, że co trzeci, a nawet co drugi komputer w Polsce ma w sobie moduł pamięci Goodrama. Takie zaufanie klientów zobowiązuje. Ściśle pilnujemy więc jak najwyższej jakości i zadowolenia – dodaje.
Jak wspomina prezes Wilk, od czasu do czasu w ramach ciekawostki do firmy przychodzą historyczne już komputery. Po ich otwarciu często okazuje się, że w dalszym ciągu w urządzeniu działają moduły Goodrama, np. sprzed 10 lat.
Wilk Elektronik rośnie nawet mimo w pandemii koronawirusa. Ostatnio głośno zrobiło się o znacznej inwestycji w rozbudowę fabryki.
– Każdy wybiera czas inwestycji według własnego kalendarza. Dla nas inwestycja w czasie pandemii COVID-19 okazała się dobrym rozwiązaniem. W pewnym momencie nasz zakład zaczął być za mały dla naszych potrzeb. Po prostu osiągnęliśmy kolejną barierę rozwojową. Chcieliśmy zatrudnić więcej osób, ale fizycznie nie byłoby gdzie postawić maszyn ani ulokować zespołu – ocenia prezes Wilk Elektronik.
Nowy zakład to koszt około 20 milionów złotych. Na początku lutego 2022 r. powstał już szkielet nowej konstrukcji, która będzie się łączyć z obecną fabryką Wilk Elektronik. Taki układ wcale nie jest jednak prosty do zrealizowania.
– Postawienie zupełnie nowego zakładu byłoby dużo prostsze. W tym momencie do zwykłej produkcji musimy bowiem dodać jeszcze wyzwania związane rozszerzeniem dotychczasowej fabryki. Plac budowy mamy rzut beretem od linii produkcyjnej. To jak dołączanie wagonu do jadącego pociągu – wskazuje prezes.
Goodram zaczynał modułów pamięci, ale lista produktów miarowo się poszerza.
– Na pamięci zbudowaliśmy naszą markę i w tym obszarze chcemy się poruszać. To obszar w którym mamy dosłownie dziesiątki lat doświadczenia. W tym momencie oprócz modułów pamięci oferujemy także wewnętrzne i zewnętrzne dyski SSD, w tym dyski typu M.2, karty pamięci, a nawet popularne pendrive'y. To wszystko pamięci, tylko innego typu – zaznacza Wilk.
Co zrozumiałe, klienci raczej nie mają co liczyć na procesory czy monitory Goodram. Nie znaczy to jednak, że w aspektach pamięci Wilk Elektronik osiągnął już wszystko. Na czym skupia się teraz?
– Z roku na rok staramy się tworzyć coraz bardziej zaawansowane rozwiązania. Zaczynaliśmy od produktów konsumenckich, przeznaczonych dla klienta takiego jak pan czy ja. Od kilku lat postawiliśmy na rozwój marki Goodram Industrial, czyli produktów dla klienta przemysłowego – wskazuje prezes.
Nawet najlepszy komputer osobisty kosztuje parę tysięcy złotych. Obrabiarka sterowana numerycznie to zaś koszt miliona a nawet dwóch milionów złotych. Producent nie może sobie więc pozwolić, by słabe ogniwo zaważyło na jej niezawodności.
– Moduły pamięci i dyski SSD dla precyzyjnych maszyn przemysłowych, np. obrabiarek, muszą mieć zupełnie inne tolerancje i cechy. Klient przemysłowy jest wymagający ponieważ aplikacja w której stosowane są pamięci przemysłowe musi być niezawodna i niejednokrotnie pracować w trybie 24/7, w wysokiej temperaturze, na ostrym mrozie albo w wilgoci. Systemy ekranów w komunikacji miejskiej, centrale alarmowe, a nawet kasy fiskalne – to tylko część urządzeń z pamięciami Goodram – rozgranicza rozmówca INNPoland.
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google