Ola Gościniak – szerzej znana jako blogerka Jestem Interaktywna – kilka lat temu porzuciła projektowanie stron internetowych dla klientów i zaczęła pomagać innym kobietom w tworzeniu ich własnego biznesu w internecie. Z okazji przygotowań do premiery książki "KsiążkoPlaner. Rok w biznesie online" opowiada nam m.in. o tym, jak udało jej się rozkręcić działalność, choć czas pracy skróciła do... godziny dziennie.
Jakie plany ma Ola Gościniak na 2022 rok?
Promocję książki! Ale może najpierw przybliżę, co mnie do tego doprowadziło. Prowadzę blog Jestem Interaktywna, uczę, jak samodzielnie stworzyć stronę internetową, aby prowadzić własny
biznes online.
Wcześniej robiłam strony internetowe na zlecenie dla różnych firm. Często przychodziły do mnie wtedy kobiety, które chciały zmienić coś w swoim życiu i zacząć prowadzić własny biznes. Na przykład były na
urlopie macierzyńskim albo nie lubiły swojej pracy. One nie tylko chciały podążyć własną ścieżką, ale też uniezależnić się finansowo od męża czy rodziny. To wtedy znalazłam swoją misję: chcę pomagać kobietom w tym, aby mogły prowadzić biznes na własnych zasadach.
Gdy podczas ostatniego webinarium opowiadałam o tym, jak zarabiać w sieci, dostałam maila od kobiety, która napisała, że poprosi męża o kieszonkowe, aby sprezentować sobie mój "KsiążkoPlaner", by właśnie uzyskać
niezależność finansową. Jak przeczytałam to, miałam łzy w oczach.
Zwłaszcza, że zakup książki jest stosunkowo małym wydatkiem.
Niecałe 100 zł. Wciąż o tym myślę, ale wierzę, że dzięki temu, co robię, ta kobieta w końcu dojdzie do takich zarobków, jak jej mąż i będzie mogła pozwolić sobie na swobodne zarządzanie własnym budżetem.
Moim wzorem jest mama, która jak była ze mną w ósmym miesiącu ciąży, poszła do szkoły i oznajmiła, że jak urodzi, przyjdzie uczyć. Była
nauczycielką biologii w innym miejscu, a akurat w pobliskiej szkole zwolnił się wakat na to stanowisko. Był marzec, a oni potrzebowali nauczycielki od nowego roku szkolnego. Szansa ogromna, gdyż w tak małej miejscowości, z jakiej pochodzimy, jak zwolni się wakat, kolejny będzie pewnie po 20 latach, a inne szkoły daleko. I rzeczywiście mama od września, cztery miesiące po porodzie, zaczęła uczyć. Dla niej było istotne, aby spełniać się zawodowo, to sprawiało jej ogromną frajdę. Jednocześnie potrafiła świetnie łączyć pracę z macierzyństwem, ponieważ nigdy nie miałam poczucia jej braku, nieobecności. Od małego widziałam mamę pracującą. Chcę budować biznes w oparciu o te wartości.
Blogowanie opłaca się bardziej niż tworzenie stron internetowych?
Realizując zlecenia zazwyczaj pracujemy bardzo dużo i nasz zarobek jest zależny od tego, ile czasu poświęcimy na pracę. Ile zrobię
stron internetowych, tyle zarobię. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jeśli przyjdzie jakaś niedyspozycja, jak choroba czy nawet urlop - nie będę zarabiać.
Chciałam przemodelować biznes na taki, żeby nie był aż tak zależny od czasu, który poświęcam na pracę. W grudniu 2015 roku zaczęłam po godzinach tworzyć bloga. Miał on być pomocą dla kobiet, żeby mogły tworzyć strony internetowe. Już wtedy planowałam też, że będę tworzyć
produkty elektroniczne i na nich zarabiać. Produkty, na których stworzenie i promocję poświęcę czas, a potem moje zarobki będą uzależnione od tego, ile osób je kupi. Czyli mogą być znacznie wyższe, niezależnie od tego, czy będę pracowała czy nie.
Cieszę się, że to zrobiłam, bo planując rodzinę wprawdzie zdawałam sobie sprawę, że nie będę dyspozycyjna, ale nigdy nie pomyślałabym, że będę miała zagrożoną ciążę, w czasie której będę musiała leżeć przez siedem miesięcy. I mimo że wtedy nie byłam w stanie pracować, dzięki blogowi zarabiałam.
Korzystałam z pomocy asystentki, której delegowałam zadania i ona na bazie moich wcześniejszych materiałów, promowała je. Pod względem finansowym tamten rok wcale nie był zły.
Jak urodziła się córeczka, też nie pracowałam, ponieważ spędziłyśmy w szpitalu miesiąc pod opieką lekarzy, żeby zawalczyć o jej życie i zdrowie. A jak wróciłyśmy, chciałam wynagrodzić Agusi te trudne początki. Przez kilka miesięcy nie miałam ochoty pracować, ale to się zmieniło w marcu 2020 roku, kiedy przyszła pandemia koronawirusa.
Zaczęło się od tego, że dziewczyny pisały do mnie w mediach społecznościowych, że
straciły pracę albo, że ich branża przestała być dochodowa, bo pozamykali hotele czy restauracje i muszą się przebranżowić. Aby się utrzymać zaczęły myśleć o biznesie online, komplementarnym do tego, co robiły wcześniej.
Postanowiłam wrócić do pracy. Tylko pojawił się kolejny problem. Przez wzgląd na pandemię i fakt, że Agusia jest wcześniakiem, zamknęliśmy się z mężem w domu. Nie mogłam liczyć na pomoc rodziny przy córeczce, a mąż pracował zdalnie. Stworzyliśmy taki model: mąż pracował w godzinach 9-17, a Agą zajmował się od godz. 8. do 9. rano, a ja wróciłam do pracy na godzinę dziennie. Czasami druga godzina była na drzemce.
Twierdzisz, że da się utrzymać pracując godzinę dziennie?
Da się, bo nawet słonia można zjeść, jak podzielimy go na kawałki. Fenomenem było dla mnie odkrycie, że prowadziłam biznes pracując jedną-dwie godziny dziennie. Co więcej, przez ten rok, kiedy tak mało pracowałam, miałam najlepszy
wynik finansowy w swojej działalności. W 2020 roku uzyskałam przychód na poziomie 300 tys. zł, co daje około 25 tys. zł miesięcznie.
Tak wiele kobiet jest w podobnej sytuacji i one nawet nie ruszają z miejsca, bo mają dziecko u boku albo
pracę etatową i boją się zacząć biznes, uważają, że to nie ma sensu, skoro mogą na niego poświęcić co najwyżej dwie godzinki dziennie. Chciałabym im pokazać, że się da. Że można to wszystko osiągnąć, tylko trzeba dobrze rozplanować.
Porzuciłaś projektowanie stron na rzecz blogowania, prowadzenia webinariów, kursów, pisania książek. W którym momencie zaczęłaś na tym zarabiać?
Po roku tworzenia po godzinach bloga zrobiłam podsumowanie. Sprawdziłam, ile czasu poświęciłam na blogowanie, jakie były z tego zyski oraz ile czasu poświęciłam na usługi tworzenia stron internetowych i jakie były z tego zyski.
Okazało się, że około 10 proc. swojego czasu poświęcałam na rozwijanie biznesu Jestem Interaktywna, a około 60 proc. na tworzenie stron internetowych, czyli na usługi. Efekt? 30 proc. moich zarobków pochodziło z usług, 40 proc. z własnych produktów na blogu, a pozostałe 30 proc. z afiliacji na blogu, czyli promowania sprawdzonych i polecanych przeze mnie produktów innych firm. Ucięłam więc usługi. Bo po pierwsze mam mniejsze efekty finansowe, a po drugie mniejszej liczbie osób mogę pomóc zrobić stronę. Z moich materiałów edukacyjnych skorzystało już 50 tys. osób.
Po przeczytaniu twoich produktów każdy jest w stanie zrobić stronę internetową?
Jak najbardziej. Uczę głównie obsługi WordPressa, czyli systemu zarządzania treścią, na którym samodzielnie można wyklikać stronę internetową. Nie trzeba mieć wiedzy programistycznej ani być grafikiem. Co więcej, mam grupę specjalistek, które już zawodowo robią strony internetowe. Jedna z osób, która w ten sposób się
przebranżowiła, wcześniej była położną. A teraz ma prężnie działający profil na Instagramie, udziela rad, otrzymuje zlecenia na tworzenie stron internetowych i świetnie sobie radzi. Mamy listopad, a wiem, że już do lutego ma zarezerwowane terminy na tworzenie stron dla swoich klientów.
Ile trwa zrobienie strony według twoich wskazówek?
Z ankiet, które przeprowadziłam wynika, że stworzenie prostej strony wizytówkowej na WordPressie - z moim kursem - może potrwać od 15 do 30 godzin. Natomiast z książką "Bądź online", w której zawarłam ogólne wskazówki, ale też wiele rzeczy trzeba poszukać samemu, zrobienie strony zajmuje od 30 do 60 godzin. Oczywiście nie trzeba kupować produktów Gościniakowej, aby zrobić stronę, bo w internecie jest sporo wiedzy na ten temat. Ale z moich rozmów z innymi wynika, że wtedy tworzenie strony zajmuje jakieś 60 godzin. Bo tak naprawdę, kupując kurs czy książkę, kupujemy czas.
W tej chwili mój biznes zarabia już ponad 30 tys. zł miesięcznie, w październiku przekroczyłam 300 tys. zł przychodu, więc jest to dla mnie bardzo dobry wynik. Może to zabrzmi dziwnie, ale wcale nie potrzebuję tyle. Jestem osobą prostą: od sześciu lat mam ten sam telefon. Działa? Działa, a więc nie muszę mieć nowego.
Interaktywna nie jest technologiczna?
Technologiczna może jestem, ale nie jestem gadżeciarą. Określiłabym siebie jako zadaniowca: jeśli sprzęt spełnia moje oczekiwania, jest wystarczający. Nie podążam za
konsumpcjonizmem. Chcę się dzielić ideą prowadzenia biznesu opartego na misji, wartościach, aby to one nas napędzały. Nie zawsze warto, aby celem biznesu samym w sobie było zarabianie pieniędzy, bo jak nastanie gorszy okres finansowy, szybko stracimy motywację.
Kiedy osiągnęłam wysokie zarobki ustaliłam sobie stałą miesięczną wypłatę w wysokości pensji męża. Jak mąż dostaje podwyżkę, to ja też, aby była równość płac w małżeństwie - lubię, jak jest po równo. Natomiast nadwyżkę zysków inwestuję w biznes. Stać mnie też, aby do kolejnych projektów zatrudniać fajne kobiece biznesy, co jest dla mnie ważne.
Da się zaplanować rok w biznesie internetowym? I to na papierze?
Przede wszystkim na papierze. Bo kiedy nasza ręka pracuje z ołówkiem, wtedy uruchamiają się procesy kreatywne w głowie i znacznie lepiej możemy zaplanować biznes. Pomysł na "KsiążkoPlaner. Rok w biznesie online" przyszedł, kiedy przez rok pracowałam po godzinie dziennie i osiągnęłam dobre rezultaty finansowe. Zawarłam w nim ćwiczenia, jak rozplanować biznes, jak określić cele oraz jak działać mając różne podejście do zarabiania pieniędzy. Elementów składających się na
prowadzenie biznesu jest bardzo dużo, co może przytłaczać, lecz jak podzielimy to sobie na małe obszary, okazuje się, że jest to wykonalne. Podzieliłam tego słonia na małe kawałki i co miesiąc zajmujemy się innym tematem.
Kobietom brakuje nie tylko czasu, ale też motywacji. Zastanawiałam się, jak to zrobić, aby "KsiążkoPlaner" nie był kolejną książką odłożoną na półkę, która jest wyrzutem sumienia - leżącym, nieotwieranym. Wpadłam na pomysł robienia czytelnikom wyzwań, czyli zadań, które mają wykonać - nie "kiedyś", ale od razu, a właściwie co miesiąc, gdyż książka zawiera 12 wyzwań, które należy zrobić w ciągu roku. Takim zadaniem może być chociażby zrobienie newslettera czy udział w webinarze.
Wierzę, że się to sprawdzi, ponieważ robiłam już takie wyzwania online, zanim powstał "KsiążkoPlaner" i zazwyczaj brało w nich udział od tysiąca do kilku tysięcy osób. Widziałam, jak ich uczestnicy robią postęp. To była moc.
W „KsiążkoPlanerze” radzisz: "patrz na życie globalnie", "nie ulegaj presji posiadania", "życie wymaga kompromisów. Brzmi jak coaching.
Ale czy coaching jest czymś złym? Zdaję sobie sprawę, że może się źle kojarzyć, bo w Polsce niestety kilka osób na to zapracowało, natomiast sam w sobie nie jest zły. Przecież opiera się na tym, żeby osoba, która chce rozwinąć swój biznes, popracowała nad tym, co siedzi w niej, aby osiągnąć cel. Robię teraz podyplomówkę z
coachingu biznesowego.
Swoją pracę nazwałabyś coachingiem?
Bardziej mentoringiem. Jest to takie pomaganie w rozwijaniu swojego biznesu, ale podparte merytoryką i praktyką.
Uczysz, jak zbudować stronę internetową, co wydaje się żmudne i czasochłonne. Nie łatwiej jest wykupić taką usługę albo gotowy szablon? Co zyskujemy, jeśli sami stworzymy stronę?
Spokój ducha. Jeśli ktoś nam zrobi stronę internetową i stworzymy na przykład jakąś promocję, która jest ważna do piątku wieczorem, a wcześniej nam się wysypie strona, zaś
informatyk jest poza zasięgiem, to co zrobimy? No właśnie: nie wiemy, co robić. A kiedy z tą stroną jesteśmy od początku, doskonale wiemy, jak sobie poradzić w takich sytuacjach. Nawet, jeśli później będziemy innym delegować część zadań, jesteśmy w stanie szybko zareagować.
Do jakiego poziomu jesteśmy w stanie sami zbudować stronę internetową? Możemy zrobić ją responsywną czy zawrzeć elementy AR czy AI?
W tej chwili większość motywów w WordPressie jest responsywnych, więc nie musimy się o to martwić. Jeśli chodzi o bardziej zaawansowane rzeczy, to zależy od tego, co to jest. Do ustawienia
chat bota są odpowiednie wtyczki, a jeśli nie ma wtyczki, której potrzebujemy, możemy wtedy skorzystać z pomocy programisty. Co istotne: jeśli będziemy bazować na stronie, która została stworzona przez nas w WordPressie, na pewno będzie to tańsze rozwiązanie, niż jakby programista miał zaczynać od zera.
Zostałaś nagrodzona tytułem Bizneswoman Roku 2020 w kategorii Przeciwdziałanie Wykluczeniu Cyfrowemu. Jak bardzo jesteśmy wykluczeni cyfrowo?
Długo nie zdawałam sobie sprawy, że istnieje coś takiego jak wykluczenie cyfrowe. Pierwszy komputer - Atari dostałam w wieku 6 lat jeszcze w latach ’90. Komputer towarzyszył mi przez całą edukację szkolną, więc był dla mnie czymś oczywistym. Ponadto studiowałam informatykę, gdzie otaczali mnie programiści. Dopadła mnie klątwa wiedzy, ponieważ sądziłam, że każdy zna się na technologii, zwłaszcza w tych czasach, kiedy roczne dziecko potrafi obsługiwać tablet.
Okazuje się jednak, że osoby w moim wieku lub starsze są tematem technologii onieśmielone. Nie chodzi nawet o to, że nie stać ich na komputer, lecz czują się wykluczeni samym faktem, że nie mieli dostępu do technologii w dzieciństwie.
O
wykluczeniu cyfrowym dowiedziałam się, jak zaczęłam prowadzić bloga. Bo owszem wiedziałam, że kobiety chcą założyć stronę, ale nie sądziłam, że nie mają podstaw w obsłudze komputera. Na pierwszym kursie zaczęłam z wysokiego C. Mówiłam: teraz instalujemy, a teraz klient FTP, rozpakowujemy zipy. Kursantki patrzyły na mnie ze zdziwieniem i pytały: "A co to jest zip?". Pierwszą moja myśl była taka, że robią sobie żarty. A druga: "o boże, jak można tego nie wiedzieć?" Oblały mnie wiadrem zimnej wody i dopiero wtedy zrozumiałam, że jestem osobą uprzywilejowaną, ponieważ dorastałam z komputerem, a przecież nie każdy miał taką szansę.
Udało ci się nauczyć te kobiety, jak zrobić stronę internetową?
Całe szczęście, że było to małe szkolenie na 5-6 osób. Siedziałyśmy tam jakieś pięć godzin. Pokazywałam im na rzutniku krok po kroku, jak postawić stronę i jednocześnie sprawdzałam na ich komputerach, na jakim są etapie.
Gdy zmierzałyśmy do końca, jak już miały tę swoją stronę w internecie - która wymagała oczywiście dopracowania, doszlifowania tekstów, wgrania zdjęć - widziałam, jakie były podbudowane. Zobaczyłam, jak bardzo te dziewczyny się przeobraziły przez te kilka godzin. Zyskały poczucie sprawczości.
Uruchamia się wtedy takie myślenie: "Skoro ja, osoba nietechniczna, samodzielnie zrobiłam stronę internetową, to mogę wszystko, nic mnie już nie zatrzyma. Stworzę biznes, własne produkty, będę zarabiać w sieci i zyskam niezależność finansową".
30 listopada 2021 obędzie się premiera książki Oli Gościniak "KsiążkoPlaner. Rok w biznesie online", którą INNPoland.pl objęło patronatem medialnym. Książkę w przedsprzedaży można kupić tutaj.