Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
W Polsce mamy trzy urzędy, które w teorii powinny zajmować się natrętnymi telemarketerami. To Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Urząd Ochrony Danych Osobowych i Urząd Komunikacji Elektronicznej. W praktyce przerzucają się odpowiedzialnością i niespieszno im do karania natrętnych telekomunikacyjnych - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Konia z rzędem temu, kto nigdy nie dostał telefonu od mitycznej Klary Sobieraj albo innego komputerowego bota z cudowną ofertą fotowoltaiki. Obecnie tę kwestię reguluje prawo telekomunikacyjne. Zgodnie z nim używanie automatycznych systemów wywołujących w celach marketingu bezpośredniego jest zabronione jeśli abonent nie wyraził na to zgody. Kara? Do 3 proc. przychodu przedsiębiorcy. Okazuje się, że to prawo istniejące jedynie w teorii.
W praktyce urzędy przesyłają sobie zawiadomienia, procedury trwają, a przedsiębiorcy mogą w tym czasie nawet latami naruszać przepisy. Przepisy nakazujące im mieć zgodę abonenta lub właściciela numeru na kontakt są powszechnie łamane. Przedstawicielka UKE podkreśla jednak, że wiele osób skarżących się na natrętnych telemarketerów nie zdaje sobie sprawy albo nie pamięta, że takiej zgody kiedyś udzieliło.
Mimo wszystko cały system jest po prostu dziurawy a firmy - nawet gdy zostaną ukarane - odwołują się w nieskończoność i nie płacą. "DGP" podaje przykład UKE, który w latach 2017-21 nałożył na telemarketerów kary w łącznej wysokości prawie 10 milionów złotych. Urząd w tym czasie przeprowadził 34 postępowania, z których 5 zakończyło się nałożeniem 6 kar pieniężnych. Ich wysokość sięgnęła łącznie 9,7 mln złotych. Jak pisze "DGP" z tych 6 kar (o wysokości od 500 złotych do 4,9 miliona) została zapłacona JEDNA. Ta najniższa. Skuteczność państwowego urzędu w ściąganiu nałożonych kar wyniosła więc 0,005 proc.
Ze względu na ochronę danych osobowych, operatorzy komórkowi nie mają wglądu w charakter naszych połączeń telefonicznych. W jaki sposób poradzić sobie z problemem, jakim są niezamówione połączenia marketingowe? Korzystając ze smartfona. Wystarczy, że zablokujemy przychodzące połączenia telefoniczne oraz wiadomości tekstowe i obrazkowe, czyli umieścimy je na tak zwanej czarnej liście.
Nie wyczerpuje to jednak wachlarza możliwości, które mamy. - Istnieją rozwiązania firm trzecich, które działają na zasadzie społecznościowej. To aplikacje na systemy Android i iOS, które przy połączeniu przychodzącym wyświetlają odpowiednią adnotację, na przykład potencjalne oszustwo czy telemarketing - mówi Krzysztof Sylwerski z Play, zaznaczając, że niepożądane numery zgłaszane są przez użytkowników danej aplikacji.
Na rynku jest wiele aplikacji, za pomocą których zablokujemy niechciane połączenia. Do wyboru mamy między innymi aplikacje Truecaller, Call Blocker, Calls Blacklist, Call Control, Odebrać telefon? czy Hiya. Przy ich użyciu możemy rozpoznać, czy połączenie pochodzi od marketera i zareagować zanim dojdzie do połączenia. Pozwoli nam to uniknąć rozmowy z konsultantem bądź... z botem, z pomocy których chętnie korzystają firmy call center.
Aplikację do blokowania numerów telefonów ma też sieć Orange. Co ważne, z aplikacji mobilnej Orange Telefon mogą korzystać abonenci wszystkich sieci komórkowych, nie tylko tego operatora. - Jej podstawową funkcją jest ostrzeganie użytkownika, że dzwoniący nieznany numer to połączenie złośliwe lub telemarketingowe. Dzięki temu użytkownik może odrzucić połączenie zanim zacznie rozmawiać. Może również ustawić automatyczne blokowanie wszystkich połączeń, które są sklasyfikowane przez algorytm, jako złośliwe lub telemarketing - podaje Wojciech Jabłczyński, rzecznik sieci.
Niezależnie można zgłosić skargę na niezamówione połączenia marketingowe do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, do Urzędu Ochrony Danych Osobowych czy Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Skuteczność tych skarg jest jednak zaskakująco niska.