Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Henryk Kowalczyk o cenie chleba mówił w RMF FM. Jak tłumaczył, przez wojnie w Ukrainie rolnicy nie są w stanie obsiać pól, a Ukraina jest przecież ogromnym eksporterem zboża. – Możemy się czuć bezpiecznie, że u nas zboża nie zabraknie, natomiast to wcale nie znaczy, że cena zbóż nie wzrośnie, bo tutaj jednak ceną rządzą światowe rynki. To nie jest tak, że my możemy się wyizolować i zrobić sobie jakąś swoją cenę – przekonywał wicepremier.
Na pytanie prowadzącego program o to, czy za chleb będziemy płacić jesienią 10 złotych odpowiedział: "Trudno przewidzieć, czy będzie kosztował 10 czy 7 zł, ale na pewno nie będzie tańszy ".
Co ciekawe, zdaniem wicepremiera, na kryzysowej sytuacji mogą natomiast skorzystać... polscy rolnicy. – W Polsce, można by paradoksalnie powiedzieć, mogą nawet rolnicy na tym skorzystać, chociaż jest to rzeczywiście paradoks, ale konsumenci na tym stracą. To jest skutek wojny i myślę, że w tym momencie, kiedy Ukraina rzeczywiście dojdzie do takiej sytuacji, że nie będzie mogła obsiać pól i będzie mniejsza produkcja zbóż, to jest to ryzyko nieuniknione – przekazał.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Rosja jest największym, a Ukraina piątym pod względem wolumenu eksporterem pszenicy na świecie. Te kraje odpowiadają łącznie za ok. 25 proc. globalnego eksportu tego zboża. Ukraina odpowiada też za ok. 15 proc. eksportu kukurydzy, ponad 10 proc. eksportu jęczmienia i niemal 15 proc. eksportu rzepaku.
Sytuacja w której ukraińscy rolnicy nie dadzą rady obsiać swoich pól a Rosja zostanie odcięta od możliwości eksportu jest coraz bardziej prawdopodobna. Efekty?
Zdaniem ekonomistów Goldman Sachs zakłócenia logistyczne w żegludze po Morzu Czarnym, rosnące koszty produkcji oraz zagrożenie dla zbliżających się zasiewów w Ukrainie mogą wywołać najostrzejszy wstrząs na światowych rynkach zbóż od 1973 roku. W związku z tym zdecydowali się oni podnieść 3-,6- i 12-miesięczne prognozy dla kontraktów terminowych typu forward na: