Jest szansa na obniżenie cen paliw? Jest - choć nie należy spodziewać się spektakularnych spadków. Możemy jednak w końcu zapomnieć o huśtawce cenowej. Najważniejsze, że ceny po prostu się ustabilizują. Rosja nie będzie już nimi huśtać.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Czy to zapowiedź tańszych paliw i końca sytuacji, gdy ceny na stacji zmienia się kilka razy dziennie? Chyba tak - ropa na światowych rynkach przestała szaleć a jej ceny powoli zaczynają spadać. Największa w tym rola Stanów Zjednoczonych i krajów OPEC. Wygląda na to, że udało im się zrównoważyć brak surowca z Rosji i nie będą na tym stratne.
Co prawda w piątek ropa nieco drożeje (chodzi o Brent - 16 centów na baryłce i WTI - 35 centów), ale w ciągu całego mijającego tygodnia jej cena spadła o ok. 3 proc. To pokłosie obietnicy uwolnienia 240 milionów baryłek z zapasów interwencyjnych największych - oprócz Rosji, rzecz jasna - producentów ropy. Rosja z powodu nakładanych na nią sankcji liczy się na tym rynku coraz mniej.
Analitycy cytowani przez Reutersa przewidują, że Brent i WTI będą w następnym tygodniu dalej tanieć - Brent spadnie o 3,4 proc, podczas gdy WTI o 2,8 proc. Analitycy dodają, że awaryjne uwolnienie ropy w wysokości około 1 miliona baryłek dziennie od maja do końca roku może ograniczyć wzrost cen w krótkim okresie. Z jednym poważnym zastrzeżeniem - jeśli więcej krajów nałoży sankcje na Rosję, zwiększona podaż nie wystarczy na zrekompensowanie utraconych wolumenów tego surowca.
Co zrobią producenci ropy?
Państwa członkowskie Międzynarodowej Agencji Energetycznej wypuszczą łącznie 60 milionów baryłek w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, a Stany Zjednoczone dorzucą do tego 180 milionów baryłek.
- Chociaż jest to największe uwolnienie zapasów ropy do czasu utworzenia rezerwy w 1980 r., to ostatecznie ta decyzja nie zmieni fundamentów rynku ropy. Prawdopodobnie opóźni dalszy wzrost produkcji kluczowych producentów – napisali analitycy ANZ Research w notatce.
Informacja ta może zniechęcić producentów, w tym Organizację Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) i amerykańskich producentów łupków, do przyspieszenia wzrostu produkcji, nawet przy cenach ropy na poziomie około 100 dolarów za baryłkę - zauważa Reuters.
Na rynku ropy nadchodzi za to kolejne zawirowanie, ale nie spowoduje ono wzrostu cen. Chodzi o zmniejszenie popytu na ropę w Chinach, zmagających się z kolejną falą koronawirusa. Think tank powiązany z chińską państwową firmą CNPC oszacował obniżkę popytu na ropę w Chinach w drugim kwartale na 180 000 baryłek dziennie (w porównaniu z poprzednimi szacunkami).
Jednocześnie Unia Europejska rozważa wprowadzenie zakazu importu rosyjskiego węgla, co z kolei ograniczy w najbliższym czasie jakikolwiek spadek cen ropy. Niektórzy analitycy przewidują wręcz, że ta decyzja będzie automatycznie oznaczała podwyżkę ceny ropy Brent do 120 dolarów za baryłkę.