Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Jak donosi "Puls Biznesu", są już pierwsi chętni do handlowego wykorzystywania przekopu. To np. polska agencja transportowa Okmarit, która do tej pory działała w obrębie Trójmiasta i Pomorza Zachodniego. Wskazuje ona jednak, że sam przekop sprawy nie załatwia.
"PB" pisze, że agencja domaga się zmian w elbląskim porcie. Chodzi o jego doposażenie w sprzęt załadowczy i wyładowczy. Inaczej wożenie czegokolwiek z lub do Elbląga będzie pozbawione sensu.
To nie wszystko - przekop jest tylko jednym z elementów drogi żeglugowej do Elbląga. Ta inwestycja ma być gotowa do 17 września - tak przynajmniej z wielką pompą obwieścił wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk.
Sceptycy przypominają, że sam przekop może posłużyć niewielkiej raczej grupie jachtów, które będą mogły wypływać z Zalewu Wiślanego wprost na morze. Wiadomo, że inwestycja nie ma sensu ekonomicznego i się nie zwróci. Ale żeby zachować pozory, oprócz samego przekopu Mierzei, trzeba jeszcze pogłębić tor wodny przez Zalew. Ten akwen ma średnią głębokość 2 metrów, statki potrzebują przynajmniej 5 metrów. Po Zalewie będzie więc cały czas kursowała pogłębiarka, wrzynająca się w jego muliste dno. Urząd Morski w Gdyni otworzył trzy dni temu kopertę z jedyną ofertą w kolejnej odsłonie przetargu na pogłębienie toru wodnego. Jest ona o 43 mln droższa niż to, co oferuje UM.
Kolejną sprawą jest tor wodny z Zalewu do Elbląga. Jego poszerzenie i pogłębienie będzie kosztowało prawie 600 mln zł, w cenę wliczony jest też most.
Prawdziwy problem pojawia się dalej – bo port w Elblągu nie jest przystosowany do przyjmowania jednostek o zanurzeniu 5 metrów. Jeśli nie zostanie przebudowany, to zdaniem lokalnych samorządowców będzie mógł przyjmować jednostki o zanurzeniu do 2 metrów i tonażu do 700 ton. Czyli dokładnie takie, jak obecnie – całe kopanie Mierzei i toru do Elbląga oraz pogłębianie Zalewu nie zda się na nic. W port w Elblągu trzeba będzie zainwestować ok. 70 mln zł, ale samorząd nie ma na to pieniędzy. Nie chce ich też dać rząd.
Obecnie jedyną drogą, którą można przepłynąć z Zalewu Wiślanego na pełne morze, jest kontrolowana przez Rosję Cieśnina Piławska. W ostatnich 30 latach Rosjanie kilkakrotnie zamknęli cieśninę dla polskich jednostek. "Ale była to tylko drobna polityczna pokazówka, bo znaczenie gospodarcze cieśniny dla obu krajów jest marginalne" - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Według dziennika, Rosjanie "na budowie kanału zarobią krocie".
Według założeń, które dziś brzmią jak ponury żart, port w Elblągu, dla którego głównie budowany jest kanał, aż 90 proc. swojej wymiany handlowej ma opierać o relacje z obwodem kaliningradzkim. Rosjanie przywożą barkami węgiel, torf i inne surowce, a wywożą m.in. materiały budowlane. Po wybudowaniu kanału rosyjscy biznesmeni mieli przywozić do Elbląga jeszcze więcej towaru. Dziś port próbuje pospiesznie nawiązywać kontakty z portami w Europie Zachodniej.