Nieoczekiwanym hitem sieci stało się ostatnio propagandowe rosyjskie wideo, na którym Federacja chwali się nowoczesną fabryką dronów. Jej budowa miała pochłonąć około 150 mln dolarów. Za tę astronomiczną cenę widzimy jednak... pustą halę bez gniazdek elektrycznych, jeden laptop i ołówek.
Na youtubowym kanale ExtremeSpoon pojawił się materiał wideo, który analizuje rosyjski propagandowy film. Federacja chwali się na nim najnowocześniejszą w kraju fabryką dronów, która miała kosztować 150 milionów dolarów. Już na wstępie twórcy analizy zaznaczają jednak, że ich zdaniem – mamy do czynienia z solidnym fejkiem.
Na wideo widzimy wizitującego fabrykę ministra obrony federacji rosyjskiej Siergieja Szojgu. Prezentację na temat super–nowoczesnej i super–drogiej hali produkcyjnej przedstawia jej manager. Który najwyraźniej nie uznał za zasadne, by w fabryce dronów zaprezentować chociaż jednego... drona. Bezzałogowców w materiale nie doczekamy się z resztą do samego końca.
W kolejnej scenie widzimy natomiast biurko, ustawione – po prostu – na środku hali. Znajduje się na nim jeden laptop i kilka papierowych teczek, prawodpodobnie z dokumentacją. Papierowych. Witamy w XXI wieku.
W późniejszych scenach nie da się nie zauważyć tego, że jak na ultra-nowoczesną fabrykę, jest w niej dość... pustawo. Z wyposażenia widzimy natomiast typowe dla magazynów półki, czy zupełnie przypadkowo porozstawiane tablice suchościeralne i flipcharty.
W połowie wideo Szojgu dociera w końcu do miejsca, które zdaje się być sercem technologicznym "nowoczesnej" instalacji. Zaprezentowany tam "profesjonalny" sprzęt – z charakterystycznymi, wielkimi guzikami – od najnowszych osiągnieć techologii bardziej przypomina komputery, którymi w przestrzeń kosmiczną wysłano przed laty Łajkę. Świetnie skomentowali to autorzy analizy: "autorzy filmów sci-fi z lat 60' padają z zazdrości".
Co ciekawe, część prezentowanego sprzętu – m.in. joystick znajdujący się przy jednym ze stanowisk, udało się zidentyfikować. To Thrustmaster Hotas Wartho – gamingowy joystickna PC, który "doskonale pasuje do klimatu gier wojennych i symulatorów lotu". Tu trzeba oddać rosjanom honor, bo to przecież sprzęt nie najtańszy. Za taki gadżet gracze w Polsce płacą około 2 tys. złotych.
Sami pracownicy fabryki uchwyceni na propagandowym wideo powoli wykonują proste czynności, nie zachowując podstawowych zasad BHP, jakie obowiązują w takich miejscach. Mowa m.in. o noszeniu biżuterii, długich tipsów czy pracy w rozpuszczonych włosach. Co więcej, większość pracy wykonują ręcznie, wykorzystując m.in, ołówek i linijkę.
Portal komputerswiat.pl, dla porównania, zamieścił nagranie z prawdziwej fabryki dronów. Film powstał w 2020 r. w Kalifornii.
Drony z butelek
Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują na to, że nagranie z "nowoczesnej fabryki dronów" to fejk. Ostatnio jednak przez armię Ukrainy został zestrzelony dron, którego konstrukcja sprawia wrażenie, jakby został zbudowany właśnie w omawianym powyżej propagandowym przybytku.
Ukraińscy żołnierze w prześmiewczym materiale pokazali jak został wykonany rosyjski dron Orlan-10. Jak się okazuje "najnowocześniejsza myśl techniczna" armii agresora to... cywilny aparat cyfrowy z zaklejonym pokrętłem zasilania i butelka po wodzie zamiast wlewu paliwa.
– Myśleliśmy by wysłać tę kosmiczną technologię do analizy naszym zachodnim sojusznikom. Powiedzieli nam, że "to nie może być coś z tej epoki" i poradzili, byśmy sami się tym zajęli – mówi technik ukraińskiej armii na wideo, które szybko zaczęło krążyć po internecie.
Co drugie zdanie to kolejny cios w wykonanie urządzenia, więc materiał ogląda się dość przyjemnie. Jedno z pierwszych porównań to wygląd i wykonanie drona, które "mógłby służyć za przykład dla szkolnych kół modelarstwa lotniczego".