Kiedy kilka dni temu marszałek Senatu Tomasz Grodzki zamieścił na Twitterze nagranie, skierowane do Rady Najwyższej Ukrainy, w którym m.in. przepraszał, że "niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji, że nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś" politycy PiS zaczęli go gremialnie atakować. Mówili o zdradzie, niegodnym zachowaniu i postanowili go odwołać. To się nie udało.
Grodzki przepraszał Ukraińców, że "nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów".
- W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom - finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi - mówił marszałek Senatu.
Dziś okazuje się, że w handel rosyjskim gazem zaangażowane są spółki Skarbu Państwa i politycy PiS. Mowa nie o zapewnianiu dostaw dla kluczowych gałęzi przemysłu czy czymś podobnym. Nie - chodzi o czysto komercyjne przedsięwzięcia.
Jak pisze Patryk Słowik w Wirtualnej Polsce, państwowa spółka z grupy PKP Cargo robi gazowy biznes wspólnie z rosyjskim miliarderem Jakowem Goldowskim. W radzie nadzorczej firmy Transgaz zasiadają politycy Prawa i Sprawiedliwości, w tym asystent polityczny Jarosława Kaczyńskiego.
Jak to możliwe? Odpowiedzią jest spółka Polski Gaz należąca do rodziny Goldowskich. Zarządza nią żona Jakowa Goldowskiego, zarządzającego z kolei austriackim Petrochemical Holding GmbH. To znanych rosyjski oligarcha, były dyrektor gigantycznego przedsiębiorstwa petrochemicznego Sibur. Został co prawda oskarżony o malwersacje, pozbawiony majątku i wydalony z Rosji, ale szybko odbudował swoją pozycję. Nie wiadomo z jakich pieniędzy korzystał, w każdym razie dziś do Rosji może już jeździć.
Z kolei Polski Gaz jest jednym z dwóch głównych udziałowców w spółce Transgaz, zajmującej się przeładunkiem gazów skroplonych. Drugim udziałowcem Transgazu jest PKP Cargo Connect, spółka z grupy PKP Cargo.
"Tym samym państwowa spółka zarabia na przeładunku gazu pochodzącego z Rosji. Jej obecność w Transgazie ma charakter wyłącznie komercyjny - nie jest wymagana dla zapewnienia dostaw gazu LPG (skroplonego gazu petrochemicznego) Polakom" - pisze Słowik.
Co więcej - w radzie nadzorczej Transgazu zasiadają politycy Prawa i Sprawiedliwości. To Sławomir Starzec, asystent polityczny wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, oraz Damian Paczkowski, radny Prawa i Sprawiedliwości na warszawskiej Pradze-Południe.
W rejestrze beneficjentów rzeczywistych funkcjonowania Transgazu znajduje się 11 osób: menedżerowie PKP, przedstawiciele Polskiego Gazu, wicepremier Jacek Sasin (jako minister aktywów państwowych jest wpisywany jako beneficjent spółek z udziałem Skarbu Państwa) oraz Olga Goldowska, formalnie obywatelka Austrii.
Politycy PiS pytani o sprawę przez Patryka Słowika przyznają, że sytuacja jest niezręczna, ale prawo nie jest przecież łamane. Więcej o tej sprawie w WP.pl.