Przelew BLIK na telefon ułatwia przesyłanie pieniędzy, ale system ma też swoje problemy. Na własnej skórze przekonał się o tym pan Marcin. Jego bank twierdzi, że omyłkowo podał on zły numer odbiorcy, ale jednocześnie instytucja odmawia zapewnienia dowodu. Co więcej, system działa tak, że niewłaściwy adresat przelewu najpewniej bezkarnie przywłaszczy sobie spore środki.
Jak się okazuje, nawet drobna pomyłka z przelewem BLIK na telefon może skończyć się sporymi problemami.
– Za pośrednictwem mobilnej aplikacji mBanku dokonywałem czterech przelewów BLIK (każdy w kwocie 1000 zł) na swój numer telefonu do innego banku. Doszły tylko 3 przelewy, czwarty trafił na obce konto bankowe – pisze do Bankier.pl pan Marcin (imię zmienione).
Jego bank twierdzi, że błąd powstał z winy klienta – pan Marcin miał podać niewłaściwy numer telefonu. Jaki? To ma już chronić tajemnica bankowa, którą zasłania się mBank.
– Dopiero po wykonaniu transakcji w historii widać numer konta bankowego. W obecnej chwili nie mogę stwierdzić, czy to ja rzeczywiście popełniłem błąd, czy jakiś błąd powstał po stronie mBanku lub samego systemu BLIK – dodaje.
Jak wskazuje mBank, na chwilę obecną nie udostępni numeru do wglądu. Mężczyzna musi więc wierzyć bankowi na słowo.
"W procesie reklamacyjnym klient dostanie tylko informację, że numer był inny, niż wskazuje. Podjęliśmy działania, by zweryfikować dotychczasowe procedury, gdyż w przypadku BLIK-a na telefon ten numer jest istotny. Sprawdzamy, czy zgodnie z prawem możemy udzielać informacji także na temat numeru telefonu, na który wysłany został przelew" – informuje biuro prasowe mBanku.
Według prawa Pan Marcin może złożyć reklamację w banku, podobnie jakby pomylił się we wpisywaniu numeru konta bankowego. Wtedy bank informuje odbiorcę pieniędzy o pomyłce i daje 30 dni na dobrowolny zwrot.
Tak się jednak nie stało – pan Marcin otrzymał więc adres zamieszkania odbiorcy. Wysłał tam już list polecony, a znajomy z Warszawy zapukał zaś do drzwi – bez skutku, bo nikt tam nie mieszka. Szanse na odzyskanie pieniędzy są znikome.
Mężczyzna może w teorii dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Zgadnijcie jednak, gdzie trafi pozew – tak, też pod adres pustego mieszkania. Ustawa z dnia 22 marca 2018 o zmianie ustawy o usługach płatniczych oraz niektórych innych ustaw nie przewiduje zaś zdradzenia numeru PESEL osoby, która przywłaszczyła sobie pieniądze.
Pomyłka ZUS - grzeczne proszą o oddanie "czternastek"
W INNPoland.pl pisaliśmy o innej dziwnej pomyłce w przelewach. Ta była jednak w skali ogólnopolskiej. Urzędnicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przez przypadek wysłali emerytom podwójne świadczenie. A potem... grzecznie poprosili o zwrot.
W listopadzie zeszłego roku na kontach Polaków znalazła się czternasta emerytura . Niektórzy z nich - przez błąd w systemie - otrzymali od ZUS-u podwójną kwotę. Wyborcza.biz. opisała zaś nieoficjalne pismo. W nim zawarta była instrukcja, co robić, gdy ktoś nie będzie chciał pieniędzy oddać.
Do błędu miało dochodzić w sytuacji tzw. zbiegów - gdy ktoś pobierał dwa świadczenia. Chodzi o pełną emeryturę i dodatkowo świadczenie wypadkowe albo pełną emeryturę i dodatkowe świadczenie przyznane w związku z chorobą zawodową.
– Takie osoby powinny dostać jedną "czternastkę". System komputerowy wypłacał jednak automatycznie im dwie. System nie skojarzył, że jedna osoba może pobierać dwa świadczenia, i stąd pomyłka – informuje anonimowy informator dziennika.
Urzędnicy mieli dostać zalecenie, by dzwonić do emerytów, na których konta wpadła nieoczekiwana "piętnastka" i prosić o jej zwrot. Jednak dostali też polecenie, by w razie problemów "odstąpić od żądania jej zwrotu, gdyż nadpłata została spowodowana nieprawidłowym działaniem systemu".