Rada Polityki Pieniężnej w czwartek po raz ósmy z rzędu postanowiła podwyższyć stopy procentowe. Tradycyjnie prezes NBP Adam Glapiński tłumaczy bolesną dla kredytobiorców decyzję podczas comiesięcznej konferencji prasowej.
Na czwartkowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej pod wodzą Adama Glapińskiego zdecydowała o podwyższeniu stóp procentowych o 75 pb. Rada podwyższyła stopy procentowe NBP do poziomu:
stopa referencyjna 5,25% w skali rocznej;
stopa lombardowa 5,75% w skali rocznej;
stopa depozytowa 4,75% w skali rocznej;
stopa redyskonta 5,30% weksli w skali rocznej;
stopa dyskontowa weksli 5,35% w skali rocznej.
Konferencja prezesa NBP po podwyżce stóp procentowych
Tłumacząc decyzję RPP, prezes NBP Adam Glapiński stwierdził, że podnoszenie stóp procentowych to "jedyne mocne narzędzie" w walce z wysoką inflacją. Wyraził przy tym opinię, że "walka z inflacją odbywa się w Polsce w odpowiednim tempie i z właściwą dynamiką stóp procentowych".
- Ci, co wzięli kredyty na kilkanaście lub kilkadziesiąt lat, muszą pamiętać, że stopy procentowe - teraz podwyższane - będą obniżane w momencie jak inflacja będzie się obniżać - powiedział Glapiński.
Ostrzegł jednak przy tym, że póki co RPP będzie dalej podnosić stopy procentowe do momentu, w którym "uzyska pewność" co do stałego obniżania się inflacji.
- Nie chcemy wtrącić gospodarki w zły stan i bezrobocie. O tym niektórzy, którzy proponują zbyt radykalne działania, zapominają - stwierdził.
Dlaczego NBP podwyższa stopy procentowe?
- Dzięki zdecydowanej reakcji banku centralnego Polska przeszła spokojnie przez sporą część kryzysu pandemicznego, a dzis jesteśmy liderem wzrostu gospodarczego - dodał szef NBP, chwaląc się przy tym "wieloma nagrodami", które NBP otrzymał za zarządanie.
Według Glapińskiego, dopiero w październiku zeszłego roku sytuacja się zmieniła, pozwalając na podwyżki stóp procentowych.
- Banki przekonują ponieważ zyski banków są powiązane ze wzrostem stóp procentowych. Teraz banki mają dwa razy większe zyski - stwierdził. Glapiński podkreślił przy tym, że "wcześniejsze działanie byłoby niekompetentne" i mogłyby "doprowadzić gospodarkę do tragicznego stanu"
- Jeśli ktoś twierdzi, że można to było zrobić wcześniej, ma złą wolę - dodał.
Szef NBP stwierdził także, że gdyby podwyżki stóp zaczęły się kilka miesięcy wcześniej, "nie miałoby to praktycznie żadnego wpływu na inflację w ostatnich miesiącach, na skalę obecnych podwyżek stóp procentowych" - ponieważ czynniki wpływające na ogromną inflację są ogólnoświatowe.
Glapiński porównał sytuację Polski z Czechami, gdzie decyzję o podwyżce stóp procentowych podjęto w czerwcu 2021. - Obecnie inflacja wynosi tam 12,7 proc., a główna stopa procentowa - 5,75 proc. To najlepszy przykład. Ani to nie ograniczyło inflacji, ani nie ograniczyło podwyżek stóp procentowych – stwierdził.
Prezes NBP ostrzegł, że czwartkowa podwyżka stóp "nie obniży od razu inflacji"
– Chodzi o to, żeby inflacja się nie utrwaliła, żeby nie rozlała się na całą gospodarkę w kolejnych kwartałach. Wzrost inflacji bazowej to właśnie efekt tego, że rozlewają się te ceny. I my uderzamy właśnie w ten proces, w oczekiwania inflacyjne. Inflacja jest potężnym złem, który degeneruje gospodarkę – ocenia Glapiński.
Problem kredytobiorców
- Chciałbym zwrócic uwagę, że z perspektywy ostatnich 20 lat obecna wysokość stóp procentowych jest normalna. Dodatkowym "prezentem" był ten okres 1,5 roku kiedy stopy były tak niskie - stwierdził Adam Glapiński.
Przypomniał przy tym, że każdy bank, który w tym okresie udzielał kredytu, miał "święty obowiązek" informować, że "zdolność kredytową klienta oblicza się wg wyższych stóp, 4,5-5 proc. - i się informuje, że stopy są niskie dlatego, że jest kryzys".
- Jeśli jakieś banki czy urzędnicy o tym nie informowali, to warto KNF o tym poinformować, to nie jest zadanie NBP - stwierdził szef NBP. - Oczywiście rozumiem dramat rodzin, które zetknęły się z dwojaką sytuacją, w której radykalnie wzrosły raty kredytów, a równocześnie radykalnie wzrosły koszty utrzymania - przyznał.