Co zrobiłbyś, gdybyś przyłapał swojego kolegę na kradzieży w pracy? Powiadomiłbyś o tym pracodawcę czy przemilczał sprawę? Takie pytania można usłyszeć na rozmowie o pracę. Podpowiadamy, co odpowiedzieć.
Powyższe pytania można usłyszeć w czasie rekrutacji np. na stanowiska związane z obsługą gotówki. Jest szansa, że rekruter zada je kandydatom na pracowników banku, lecz także kasjerów dużych sklepów.
Co odpowiedzieć na pytanie rekrutera?
Jakiej odpowiedzi udzielić na pytanie o bycie świadkiem kradzieży w pracy przez kolegę z zespołu? Jak popowiada portal money.pl, przede wszystkim postaraj się wyjaśnić, że w danej sytuacji zamierzałbyś uniknąć konfrontacji ze złodziejem. Jak najszybciej jednak zawiadomiłbyś o kradzieży swojego przełożonego.
"Tak dowiedziesz, że poważnie podchodzić do swojej pracy i priorytetowo traktujesz interesy firmy. Możesz dodać, że nawet jeżeli przyjaźnisz się z pracownikiem, który dopuścił się załamania prawa, to nie będziesz miał obaw przed zgłoszeniem rabunku.Musisz być świadomy, że pracodawca oczekuje, że zawsze będziesz wykazywać się biznesowym i moralnym podejściem" – czytamy w money.pl.
Ważne, by odpowiedzi na to pytanie udzielić w sposób zwięzły i jasny. Nie zwlekać. Powinna zostać udzielona z marszu.
Na co zwracają uwagę rekruterzy?
Pewnie każdemu z nas zdarzyło się pewnie wysyłanie CV na oślep, scrollując Pracuj.pl. W takiej sytuacji często nie liczymy na odpowiedź rekrutera czy mail z podziękowaniem. Późniejsze zaproszenie na rekrutację może nawet, nierzadko, zaskoczyć. Prawdziwie przykro robi się jednak wtedy, kiedy wiemy że spełniamy wszystkie oczekiwania i kiedy czujemy, że oferta jest stworzona idealnie pod nas. Brak odzewu ze strony firmy marzeń może mocno zaboleć.
Dlaczego nikt się do nas nie odezwał, mimo że spełniamy wszystkie kryteria? Tłumaczy Katarzyna Jedlińska, dyrektor generalna Campiri.pl, która ma za sobą świeże doświadczenie budowania zespołu od podstaw.
Jak wyjaśnia, jednym z czynników, na które zwraca się w takiej sytuacji uwage, to etaop rozwoju całego zespołu. – Nie każdy z pracowników nadaje się na start, kiedy to zespół dopiero się buduje. Są tacy, którzy doskonale odnajdują się w pierwszej fazie budowania projektu. Są też tacy, którzy wolą przyjść do już uporządkowanej struktury, gdzie każdy ma dokładnie rozpisaną listę obowiązków a większość procesów jest już znana i oswojona przez organizację. To osoby, które wolą wpasować się w konkretne ramy. I co istotne, takie cechy nie są dyskwalifikujące – przekonuje.
Ocena rekrutera odnośnie kandydata nie zawsze opiera się również na nim samym, ale też na tym… kto został zatrudniony już wcześniej. – Wartością jest, żeby zespół był zróżnicowany: miał w swoim kręgu osoby ciągle podążające za nowinkami, ale takie nieco bardziej zachowawcze. Tacy pracownicy są potrzebni, bo porządkują pracę twórczą i kreatywną. Dlatego rozmawiając z kandydatami, warto wsłuchać się w to, co mówią o swoich oczekiwaniach i dotychczasowych doświadczeniach – tak, żeby móc w odpowiednim momencie chwycić za telefon i wrócić do procesu rekrutacji – radzi.
Jaki jest zatem jej zdaniem sekret dobrej rekruatacji? Uczciwość, otwartość i jasne komunikowane swoich potrzeb. – Umowa o pracę jest dla dwóch stron. Ważne jest zachowanie satysfakcjonującej równowagi, a w przypadku obietnic – trzymanie się ich. Chociaż to niełatwe, warto postawić na transparentność. Trochę jak w małżeństwie.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.
Pracownik sfrustrowany i niezadowolony z warunków, na jakich jest zatrudniony, nie będzie pracował tak, jak byśmy tego oczekiwali. Czasem lepiej odpuścić. Także w sytuacji, gdy maksymalnie elastycznie podeszliśmy do oczekiwań kandydata. Możemy poczuć rozgoryczenie, że kolejne roszczenia pojawiają się chwilę po rozpoczęciu pracy, a nie ma już przestrzeni, by je zaspokoić. Dlatego raz jeszcze powtórzę: dobrze jest zadbać o to, by relacje były w miarę równe, by obie strony czuły się w tym komfortowo, żeby nikt nie miał poczucia, że daje więcej, a dostaje dużo mniej.